Daria Orlicz to idealny przykład na to, jak gładko można przejść od literatury obyczajowej do mrocznych kryminałów. Szybko przekonałam się do serwowanych przez autorkę mocnych scenariuszy, którym nie brakuje charakteru. Każda kolejną propozycją Orlicz potwierdza, że w kryminalnych klimatach czuje się, jak ryba w wodzie. Czy Martwe dusze sprostały moim wymaganiom?
Nocna schadzka kochanków kończy się ostrą sprzeczką, po której mężczyzna odjeżdża z piskiem opon. Życie Aleksandry Fabianowicz kończy się z chwilą nagłego potrącenia przez samochód, sprawca zbiegł z miejsca wypadku. Sprawa tajemniczej śmierci pielęgniarki trafia na biurko młodszego aspiranta Krzysztofa Bugaja, który dostrzega pewne elementy, które nie pasują do układanki. Ślady na miejscu zdarzenia nie wskazują na wypadek, ale na celowe działanie sprawcy. Policjanci muszą bliżej przyjrzeć się życiu zamordowanej pielęgniarki, okazuje się, że kobieta była bardzo rozwiązła. W mieście huczy od plotek, za sprawą swoich seksualnych ekscesów Fabianowicz narobiła sobie wielu wrogów. Jeden z mężczyzn wile stracił na romansie z pielęgniarką, co sprawia, że jest pierwszym podejrzanym. Na światło dzienne wychodzą kolejne niewygodne fakty, które skutecznie komplikują fakty. Nad życiem Bugaja również zawisły ciemne chmury, ale policjant nie spocznie, aż nie znajdzie mordercy…
Zachowana została konwencja znana z poprzednich książek, kryminał został osnuty tym charakterystycznym mrokiem. Poza pierwszoplanowym śledztwem Orlicz sporo miejsca poświęca życiu osobistemu swoich bohaterów, a do tego namiętnie je komplikuje. Psychologia postaci stoi na całkiem wysokim poziomie i stanowi najmocniejszy element książki. Sprawa morderstwa nie należy do nazbyt skomplikowanych, ale ma bardzo charakterystyczny klimat, bardziej ciekawiło mnie bogate pożycie seksualne zamordowanej pielęgniarki, które przysporzyło jej licznych wrogów. W tej części cyklu liczy się psychologia, odczucia, emocje przeplatane nagłymi porywami serca, które podkręcają dynamikę wydarzeń. Trudno było mi samodzielnie wytypować sprawcę, bo każdy kolejny podejrzany wpasowywał się w rolę potencjalnego mordercy. Tło zdarzeń momentami było bardziej intrygujące od kluczowych elementów fabuły, co może niepokoić. Ciesze się, że Orlicz nie postawiła na sprawdzone motywy, tylko dała wodzę fantazji, oddając w ręce czytelnika oryginalny scenariusz z morałem w tle. Atmosfera jest dość ciężka, co nie wszystkim może się spodobać, ja lubię solidną dawkę mroku, więc bawiłam się świetnie w takiej oprawie. Perfekcyjnie oddany został ten charakterystyczny małomiasteczkowy klimat, łącznie z mnóstwem plotek i tą typową sąsiedzką zawiścią, która jest powodem licznych konfliktów.
Autorka zmusza czytelnika do poddania życia Aleksandry Fabianowicz moralnej ocenie, co stanowi nie lada wyzwanie ze względu na jej dwubiegunową osobowość. Z jednej strony mamy przykładną matkę, która ma z synem ogromną więź, co niejako kontrastuje z mroczną stroną osobowości kobiety, w której królują uciechy cielesne. Łatwo jest wyciągnąć najbardziej oczywiste wnioski, które na dłuższą metę okażą się błędne. Daria Orlicz wodzi za nos czytelnika, podrzucając kolejne mylne, ale jakże prawdopodobne tropy. Uśpione namiętności wychodzą w końcu na światło dzienne, komplikując już i tak pogmatwane życie bohaterów. W książce nie brakuje dynamiki, ale nie mamy do czynienia z klasyczną akcją, fabuła stanowi coś na kształt sinusoidy. Autorka systematycznie podnosi poprzeczkę dla swojej historii, scenariusz jest skomplikowany, ale w żadnym razie pogmatwany. Były momenty cięższe w odbiorze, szczególnie niektóre niepotrzebne seksualne wstawki skutecznie psuły zabawę, na szczęście było ich niewiele. Martwe dusze należą do bardzo specyficznych kryminałów, które trudno jest poddać jednoznacznej ocenie. Ogromnym plusem jest fakt, że trudno jest przewidzieć dalszy ciąg zdarzeń łącznie z odkryciem tożsamości mordercy. Finał był mocny, żeby nie napisać, że wręcz wybuchowy.
Martwe dusze to perfekcyjnie skrojony scenariusz z ważnym przesłaniem w tle. Mocne osobowości zostawione zostały z mrocznym, a do tego bardzo niejednoznacznym scenariusze, w którym trudno cokolwiek przewidzieć. Książkę polecam fanom gatunku, których ten tytuł na pewno wysoce usatysfakcjonuje.