Podsumowanie miesiąca

Co prawda miesiąc kończy się dopiero jutro, ale postanowiłam go  podsumować już dzisiaj. Statystycznie był to najaktywniejszy okres w całej historii prowadzenia przeze mnie bloga. Przed końcem roku próbowałam nadgonić zaległe recenzje, co  udało mi się z mniejszym bądź większym  skutkiem. Jak  pewnie dobrze zauważyliście były  takie dni, gdzie publikowałam więcej, niż jedną recenzję dziennie. Wszystko to  podyktowane było  wyrzutami sumienia, ponieważ do tej  pory przeczytałam 138,5 książki, a na blogu ukazało się dopiero 115 recenzji, więc 23 tekstów jeszcze brakuje, żebym  mogła by w pełni zadowolona z tegorocznych statystyk. Do dnia dzisiejszego opublikowałam łącznie 31 postów, z tego 29 to  recenzje (jeden tekst stanowi opinię na temat nowego serialu TVN’u), pojawił się również wpis świąteczny i dzisiejsze podsumowanie miesiąca.  W grudniu dominowały sensacyjno- kryminalne klimaty przemieszane z moim ukochanym thrillerem, 17 książek śmiało można zakwalifikować do tych gatunków, końcówkę roku  postanowiłam w pełni poświęcić na przyjemności i  czytać książki z dreszczykiem, które tak  uwielbiam :).

Na początku miesiąca  miałam okazję uczestniczyć w Wrocławskich Targach Dobrych Książek, gdzie miałam  przyjemność w końcu poznać  Thomas’a Arnold’a i  przy okazji zdobyć dwie książki z dedykacją autora do  mojej zaszczytnej kolekcji egzemplarzy z autografem. Samą imprezę gorąco polecam, kameralna, bez tłoku i ścisku, a do  tego obfitująca w ciekawe panele tematyczne, a przy okazji można nabyć sporo ciekawych  lektur w zaskakująco niskich cenach promocyjnych oraz mnóstwo gadżetów książkowych (sama upolowałam przepiękną zakładkę z zawieszką w kształcie kota).  W grudniu moja biblioteczka została zasilona 7  książkami, głównie były to egzemplarze recenzenckie. Przeczytałam łącznie 23 książki, co również można zakwalifikować do tegorocznych rekordów. Spośród pochłoniętych lektur 9 było w formie elektronicznej i  nie ukrywam, że coraz bardziej  doceniam posiadanie czytnika. Rozpoczęłam również audiobooka Carrie Stephan’a Kinga, ale jakoś nie szło mi słuchanie, więc skapitulowałam, pewnie dokończę tę pozycję w klasycznej papierowej formie. Już w listopadzie wkręciłam się w kryminały Małgorzaty Rogali i to ona razem z Stephenem Kingiem królowała w moim zestawieniu. Pod koniec miesiąca skuszona świetnymi  recenzjami postanowiłam  zapoznać się z kolejną komedią kryminalną w wydaniu Alka Rogozińskiego i  zapoznałam się z książką Lustereczko,  powiedz przecie, w trakcie lektury bawiłam się szampańsko 😛. W grudniu mój blog zanotował 2233 odsłony i to zdecydowanie tegoroczny  rekord. Udało mi się również dokończyć lekturę Księgi Miłosierdzia Cohena, poruszana trudna tematyka nie miała wpływu  na odbiór tej genialnej pozycji. W ramach  odskoczni od zbrodni, jakimi  raczyłam się przez większość miesiąca zapoznałam się z krótką satyrą Jak żyć z wyrachowanym kotem.

A tak prezentuje się lista przeczytanych książek

  1. Thomas Arnold- Tetragon
  2. Thomas Arnold- 33 dni prawdy
  3. Natalia Nowak-Lewandowska- Pionki
  4. Fiona Barton- Wdowa
  5. Karin Slaughter- Ostatnie tchnienie
  6. Karin Slaughter- Serce jak lód
  7. Stephen King- Uniesienie
  8. Małgorzata Rogala- Kiedyś Cię odnajdę
  9. Nir Hezroni- Trzy koperty
  10. Małgorzata Rogala- Dobra matka
  11. Małgorzata Rogala- Ważka
  12. Nir Hezroni- Ostatnie instrukcje
  13. Piotr Jan Marczyński- Obchód
  14. Magda Stachula- W pułapce
  15. Alice Blanchard- Głód zabijania
  16. Michael Mosley- Jelita wiedzą lepiej. Jak zrewolucjonizować sposób odżywiania i zmienić od wewnątrz swoje ciało
  17. Leonard Cohen- Księga miłosierdzia
  18. Anna Kańtoch- Niepełnia
  19. Stephen King-Colorado Kid
  20. Anna Kańtoch Majstersztyk
  21. Stephen King- Laurie
  22. Alek Rogoziński- Lustereczko, powiedz przecie
  23. Eric Gurney- Jak żyć z wyrachowanym kotem

Muszę Was w tym miesiącu przeprosić, bo  nie byłam w stanie wytypować Książki Miesiąca. Spośród przeczytanych w grudniu lektur ponad połowa zasługiwałaby na wyróżnienie. Odkryciem miesiąca okazała się seria autorstwa Nir’a Hezroni z  psychopatycznym Agentem 10483, czegoś takiego jeszcze nigdy  wcześniej nie miałam okazji  czytać, majstersztyk bez dwóch  zdań. Rozczarowań jako tako nie było to książek słabszych zaliczyć mogę Colorado Kid King’a i Serce jak lód Slaughter, bestsellerowe Uniesienie  również nie spełniło pokładanych w nim oczekiwań.

W grudniu  nie szczędziłam  również gorzkich słów (a możliwe, że wylałam nawet wiadro jadu) kierowanych pod adresem najnowszej produkcji TVNu. Chyłka- Zaginięcie to totalny niewypał, począwszy od niedopasowanej obsady, na mizernej grze aktorskiej kończąc. Scenarzyści zdecydowanie nie odrobili zadania domowego i sądzę, że nawet nie pomyśleli, żey zapoznać się z książkami Mroza (bo  gdyby przeczytali cały cykl, zdecydowanie oszczędziliby sobie tych  wszystkich  kuriozalnych wtop). Nie wiem, jak  to jest, że światowe produkcje są kręcone ze stosownym rozmachem, a do  tego robią furorę na małym ekranie, a polskie przechodzą bez większego echa. Rozumiem słaby  budżet, ale nie sądzę, żeby  tak duża, a do tego komercyjna stacja nie sypnęła groszem, żeby przepchnąć swój własny  twór. W przypadku Chyłki zaważyło głównie niedbalstwo i nieznajomość realiów prawniczego świata wykreowanego przez Remigiusza Mroza. Nie wiem, kto odpowiadał za wybór obsady, aczkolwiek obstawiam, że przed podjęciem ostatecznej decyzji musiał wychylić kilka głębszych. Przypadkowe osoby grają równie przypadkowo i pokracznie (pomijając oczywiście Magdalenę Cielecką, bo ona jedyna odnalazła się w tej historii, a do tego dała całkiem niezłe show). Serię możliwe, że dokończę, ale nie liczę na nagły  zwrot akcji  i  rehabilitacje scenarzystów, którym zdecydowanie daleko jest do profesjonalizmu.

 

Na otarcie łez zaserwowałam sobie zaległe 4 sezony Grey’s Anatomy. Mój blisko  dwuletni serialowy detoks został w końcu przerwany, a jako, że uwielbiam seriale medyczne  (czy medical drama, jak kto woli) to  postanowiłam zaserwować sobie kilka seansów z The good doctor. Najnowsza produkcja David’a Shore’a (twórcy kultowego serialu Dr House) opowiada o losach  młodego  rezydenta chirurgii- Shaun’a Murphy’ego- który cierpi na autyzm. Freddie Highmore mistrzowsko zagrał rolę genialnego, autystycznego lekarza (aktorzy Chyłki powinni u  niego  pobierać lekcje :P). W przypadku tej  produkcji  nie chodzi  tyle o  przypadki medyczne, na pierwszy plan wysuwa się życie prywatne głównego  bohatera. Zaintrygowały mnie szczególnie migawki ukazujące przeszłość Shaun’a. Zaburzenie, które powinno niszczyć mu życie, dla kontrastu pomaga mu w karierze. Nie przejmuje się takimi  pierdołami jak emocje pacjentów czy ich  rozhisteryzowanych  członków rodziny, dla niego  liczą się objawy, konkretne przesłanki i jasno sprecyzowane metody leczenia. Jak na razie jestem zachwycona i  mam ochotę na więcej, scenarzystom i producentom  należy się medal za realizm i  odpowiednie wyczucie klimatu.

Summa summarum  grudzień należy do miesięcy udanych  od względem czytelniczym. Udało mi się utrzymać zawrotne tempo , przeczytałam tyle ile chciałam, a co  najważniejsze uniknęłam nieprzyejmnych wpadek-  moje typy w większości  jakościowo  trzymały bardzo wysoki  poziom. Kolejny raz zdałam się na Wasze polecenia i spędziłam bardzo  miło czas z rekomendowanymi przez Was lekturami. Cieszę się, że w końcu  udało mi  się chociaż trochę nadgonić zaległe recenzję. Myślałam o wzięciu udziału w wymiance świątecznej, ale w końcu  skapitulowałam- średnio  bawią mnie tego  typu zabawy. Śledziłam na bieżąco Wasze blogi  szukając kolejnych  książkowych inspiracji, starałam się również aktywnie komentować Wasze wpisy. Teraz pozostaje mi tylko  przygotować zgrabne podsumowanie  roku :).

 

A Wam jak upłynął ten  miesiąc?