
Marzyła o bliższym spotkaniu z Panem Idealnym, a jej sny z nim w roli głównej miały bardzo pikantną oprawę. Okazja do interakcji nadarzyła się przypadkiem, gdy do jej skrzynki trafiła przesyłka adresowana do jej seksownego sąsiada. Lilith odczuwa silną pokusę, żeby zajrzeć do środka tajemniczej paczki, naruszając tym samym prywatność mężczyzny. Nie ma dla niej nic bardziej ekscytującego od poznania mrocznych tajemnic Pana Idealnego, mimo początkowych oporów, ulega i zagląda do przesyłki. Sprawa komplikuje nieco przez fakt, że mężczyzna otrzymał przesyłkę skierowaną do niej i domyśla się, że jego poczta mogła trafić do skrzynki sąsiadki. Szczęśliwy splot zdarzeń sprawia, że para ma szansę w końcu bliżej się poznać…
Nie przepadam na erotyczno- romantycznymi historiami, bez głębszego przesłania, one niemiłosiernie mnie nudzą, wprawiając mój mózg w stan bolesnego odrętwienia. Penelope Bloom z produktów spożywczych w końcu przerzuciła się na inne przedmioty, Jego przesyła była dość mocno promowana, momentami bałam się, że książka niespodziewanie wyskoczy z mojej lodówki. W tej historii nie ma nic szczególnego, czy zaskakującego, seksowna laska poznaje równie seksownego kolesia i wikła się w płomienny romans. Czy mam coś jeszcze do dodania? W zasadzie nie, aczkolwiek książkę czytało się całkiem przyjemnie i zdecydowanie umiliła mi wieczór, co było sporym plusem. Para głównych bohaterów została idealnie dobrana charakterologicznie, ironia miesza się z sarkazmem, nie zabrakło czarnego humoru i ciętych ripost, co wysoce mnie usatysfakcjonowało. Fabuła jest dość przewidywalna, feromony niebezpiecznie krążą w powietrzu, przyprawiając czytelnika o niezły zawrót głowy. Nie trudno się domyślić, że motywem przewodnim jest życie seksualne Lilith, więc na pierwszy plan wysuwa się mało wyrafinowana erotyka, która mnie osobiście bardzo przytłoczyła. Kolejne posunięcia seksownej pary są dość oczywiste i niezmiernie łatwe do przewidzenia, ale trudno oczekiwać czegoś głębszego, czy płomiennego w tym romansie.
Nie czytałam poprzednich książek autorki i raczej nie zamierzam się z nimi zmierzyć, bo to mogło być dla mnie traumatycznym doznaniem. Konwencja bajkowej miłości miesza się z seksualnymi atrakcjami i tak w kółko, do bólu powtarzane były te same niemiłosiernie nudne wstawki. Po cichu liczyłam na jakąś emocjonalną rewolucję, niestety nie doczekałam się, ewolucji w nietypowym związku pary również zabrakło, co może nieco rozczarować. Językowo książka nie stoi na wysokim poziomie, momentami jest nieco infantylnie tak jakby słabo, a czasem wręcz nieco wulgarnie. Postacie kontrastują z niechlujną oprawą, są charakterystycznymi osobowościami i swoim wkładem dodają historii niezwykłego uroku, co mnie ucieszyło. Mimo wspomnianych mankamentów była to dla mnie, na swój popaprany sposób, udana lektura, która zapewniła mis sporo rozrywki. Zaznaczam, nie lubuje się w romansach, tym samym mogę nie docenić ich czaru. Zabrakło mi w tym scenariuszu szczypty akcji i podkręcenia dynamiki prezentowych zdarzeń. Moim zdaniem nawet w literaturze kobiecej nie powinno się schodzić z pewnego poziomu, doceniając kobiecy intelekt, szkoda, że autorka zapomniała o wysokich wymaganiach pań. Lektura minęła szybko, była lekka, w pewnym sensie ekscytująca, ale po zamknięciu książki od razu wyparłam z głowy ten scenariusz.
Literatura obyczajowa rządzi się swoimi prawami, niestety Penelope Bloom miała w nosie literacie reguły i poszła pod prąd. Miało się dziać, działo się sporo, ale ilość niestety nie przełożyła się na jakość. Lektura była przyjemna, ale do literackiej satysfakcji jeszcze daleko. Mocny marketing zrobił swoje, nawet ja skusiłam się przeczytać książkę. Polecam fankom pikantnych historii, które potrafią przymknąć oko na fabularne mankamenty.