Czy uczciwość w świecie książki popłaca? Nie wiem, jak Wy, ale ja ostatnimi czasy zadaję sobie coraz częściej to pytanie śledząc niektóre wpisy…
Blogosferę książkową, tak samo jak całą wirtualną społeczność literackich pasjonatów, tworzą ludzie. A jak wszyscy dobrze wiemy rzeczą ludzką jest błądzić, co niektórym zdarza się to dość często, a wręcz nagminnie. Pozwoliłam sobie stworzyć listę mniejszych i większych grzeszków, jakie zdarza się popełniać nieprofesjonalnym literackim recenzentom. Kolejność prezentowanych treści jest nieprzypadkowa…
Kopiuj, wklej, sparafrazuj! Czyli kradzież własności intelektualnej po polsku.
Zanim zabiorę się za lekturę konkretnej książki zapoznaje się z opiniami innych czytelników. Wiadomo, każdy chcę wiedzieć na co się piszę i czy dana pozycja przypadnie mu do gustu (choć czasem warto zaryzykować i przeczytać bez zbędnego nastawiania się). Śledząc różne wpisy natrafiam czasem na dziwną, wręcz nieprzypadkową zbieżność przemyśleń zakrawającą na telepatię, lub jakiś inny magiczny transfer myśli, jakiego nie powstydziłby się sam Harry Potter. Ludzie nie dość, że kradną cudze pomysły, argumenty i refleksje, to jeszcze w dodatku nawet ich nie parafrazują. Jest to przykre i krzywdzące, dla wszystkich z nas, którzy uczciwie publikują swoje teksty, przy okazji dzieląc się z innymi swoją pasją. Nie wiesz co napisać, więc nie pisz! Szanujmy siebie nawzajem i respektujmy obowiązujące prawa autorskie.
Pragnę zaznaczyć, że nie mam na myśli sytuacji, w której czytelnik nieświadomie powieli cudzy schemat. Czasem zdarza nam się czytać mnóstwo opinii. Niektóre teksty bardziej, inne mniej się zapadają nam w pamięć. Często pisząc recenzje po dłuższym czasie od wspominanego książkowego research’u nieintencjonalnie wpleciemy do swojego tekstu cudzą myśl, jeżeli była ona zbieżna z naszymi refleksjami.
Nie czytałem, ale co mi szkodzi napisać opinię!
To absurdalna sytuacja, ale wbrew pozorom zdarza się dość często. Żeby opublikować kolejny post, zwiększyć tym samym ilość potencjalnych czytelników i podnieść wskaźnik odwiedzin strony ludzie tworzą opinię o książkach, których w ogóle nie czytali (w grę może wchodzić jeszcze wirtualny fame z kolejną dawką punktów w serwisie lubimyczytac.pl włącznie). Teraz warto powrócić do punktu pierwszego. Nie czytałeś, nie pisz opinii!
Olać poprawność językową, trzeba wstawić nowy post!
Zaznaczam na wstępie, że nie mam na myśli literówek, czy błędów, które wynikły z nieznajomości zasad panujących w języku polskim. Post poświęcony jest nieprofesjonalnym recenzentom. Nie jesteśmy polonistami, możemy czegoś nie wiedzieć i popełniać mniejsze lub większe błędy. Jeżeli możemy coś poprawić, róbmy to dla komfortu swojego i naszego czytelnika. Ten podpunkt tyczy się sytuacji w której osoba publikuje tekst bez jakiejkolwiek weryfikacji językowej. Czyli pisząc jak krowie na rowie- nie czyta go w ogóle przed opublikowaniem. Zdarzają się blogerzy, którzy nawet otwarcie przyznają na swoich stronach, że zasad przestrzegają i przykładają należytą uwagę do poprawności językowe swoich postów. Szkoda tylko, że ich teksty temu przeczą.
Sama popełniam błędny, pewnie często nieświadomie nadużywam niektórych słów i zwrotów, ale zanim klikną magiczny wordpressowy button OPUBLIKUJ czytam kilkakrotnie swoje wypociny z nadzieją, że żaden czytelnik nie zbulwersuje się mizerną jakością prezentowanych przeze mnie treści. Dbajmy o naszych czytelników!
Dostałem książkę za darmo, więc chyba muszę o niej dobrze napisać…
Nie, nie musisz, a wręcz nie masz do tego prawa. Drogi recenzencie, współpracując z wydawnictwami zobowiązujesz się po pierwsze do rzetelniej opinii. Nie znaczy to, że masz napisać, że książka jest gniotem, albo jawną próbą zbezczeszczania szarych komórek odbiorcy. Wspomniana rzetelność zobowiązuje do szczerego, subiektywnego wyrażenia swojej opinii o książce. Zdarza się o nieprzyjemne sytuacje w których wydawnictwa kasują takie szczere osoby ze swoich list mailingowych. To przykre, wiem… Po głębszej refleksji człowiek dochodzi do jedynego sensownego wniosku- z takimi podmiotami nie warto kooperować.
Bądź uczciwy wobec swoich czytelników, oni zawsze odwdzięczą Ci się z nawiązką, polecając Twoją stronę innym. Uczciwość zawsze, ale to zawsze popłaca!
Czas najwyższy wprowadzić porządek w komentarzach!
Niektórzy blogerzy kasują komentarze nieprzychylne ich tekstom, lub wskazujące na rażące błędy. Jeżeli występuje opcja potwierdzenia komentarza przed administratora bloga, to takie teksty nigdy na stronie się nie pojawiają. W takich przypadkach zastanawiam się po co, te konkretne osoby wstawiły opcje komentowania na swoich stronach, bo według mnie taki zabieg mija się z celem. Nie mam na myśli wulgarnych, czyli jakikolwiek sposób obraźliwych dogryzek zawistnych hejterów, bo takie rzeczy od razu należy usuwać.
Ten post to rodzaj wskazówki czego nie powinno się robić w trakcie pełnienia zaszczytnej funkcji nieprofesjonalnego literackiego recenzenta. W sumie, to również rodzaj przestrogi. Jeżeli kogokolwiek mój wpis w jakikolwiek uraził, to z góry przepraszam, bo nie taki był mój cel!
Może macie ochotę podzielić się ze mną swoimi refleksjami?