Autor: Sarah Pinborough
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Moja ocena: 7/10
W blogosferze ostatnimi czasy pojawiło się sporo pozytywnych recenzji tej książki. Nigdy nie ukrywałam, że thriller to mój ulubiony gatunek literacki, więc bez wahania postanowiłam sięgnąć po ten tytuł. Sarah Pinborough bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Mogę śmiało stwierdzić, że fabuła książki została skonstruowana mistrzowsko.
„Wyobrażałam sobie, że ich życie to idylla, ale teraz, zobaczywszy ten piękny dom, nie zazdroszczę im. Nie zazdroszczę nawet Adele, takiej pięknej i eleganckiej. Szczerze. Jej dom wygląda jak złota klatka. (…)”
Brytyjska pisarka przelała na papier ciekawą historię. Fabuła powieści skupia się wokół trójkąta miłosnego. Bohaterami książki są mąż, żona i niczego nieświadoma kochanka. David i Adele z pozoru idealne małżeństwo, które za drzwiami skrywa mroczną tajemnicę. On jest lekarzem psychiatrą, odnoszącym spore sukcesy w swojej branży, na co dzień topiącym swoje smutki w kieliszku dobrej brandy. Adele to piękna kobieta, która przyciąga spojrzenia mężczyzn. Poza małżeństwem związała ich tragedia- w pożarze zginęli rodzice kobiety. On ją uratował ryzykując utratę zdrowia i życia. Ich małżeństwo to z pozoru romantyczna idylla. Jak wszyscy wiemy pozory jednak często mylą i tak jest również w tym przypadku. Ja osobiście nie wyobrażam sobie życia w takim toksycznym związku.
Książka traktuje o nieszczęśliwej miłości, która z biegiem lat przeistoczyła się w mordercze szaleństwo. Sarah Pinborough świetnie wykreowała postać psychopatki, która nie cofnie się przed niczym. Podobało mi się sposób w jaki autorka wprowadza czytelnika w świat Adele. Sama początkowo jej współczułam. Dręczyły ją koszmary, lunatykowała, a do tego musiała poradzić sobie ze zdradą męża. Początkowo wydawała mi się subtelną, kruchą kobietą, która nie za dobrze radzi sobie w życiu. Polubiłam jej postać, wydawała mi się bardzo sympatyczna. Z każdą kolejną stroną moja sympatia do niej powoli gasła. Mimo wszystko jej postać nadal mnie intrygowała. Momentami byłam zszokowana, że David zdecydował się z kimś tak brutalnym dzielić swoje życie.
„Przez jakiś czas leżę bezsennie, wpatruję się w mrok i myślę o wszystkim. A konkretnie myślę o nich, o nas, o nim. Drogi prawdziwej miłości nigdy nie są proste. (…)”
Zazwyczaj jest tak, że potępia się kochankę i niewiernego męża. W tym przypadku tak nie było. Louise to postać barwna. Samotna matka, która przypadkowo w barze pocałowała niewłaściwego faceta. Koszmar ziścił się gdy okazało się, że przypadkowy mężczyzna jest jej pracodawcą. Tragedia dopełniła się w momencie, gdy zaprzyjaźniła się z żoną swojego kochanka. Louise mnie oczarowała, bo mimo przykrych wydarzeń pozostała silna i postanowiła walczyć o swoje. Kobiecie zależało na tym, żeby poznać prawdę. Miała chwile słabości. Trochę było mi jej żal, szczególnie po tym co zrobił jej David. Działania bohaterki wzbudziły we mnie wiele emocji.
David nie zachwycił mnie swoją osobowością. Czasami wydawał mi się płytki i wypadał zdecydowanie blado w porównaniu do pozostałych bohaterów. Ciekawił mnie jego sekret. Od pierwszych stron było wiadomo, że mężczyzna coś ukrywa. To on był sprawcą zamieszania w życiu Louise, potępiałam go za to. Wydawał mi się bezwzględnym, odrażającym draniem, który znęca się psychicznie nad swoją żoną i pogardza swoją kochanką. Gdybym miała po przeczytaniu stu stron książki wybrać najbardziej zaburzonego bohatera, to moim numerem jeden byłby David. Kontrolował żonę, praktycznie sterował jej życiem. Trudno mi sobie wyobrazić, jak dorosła kobieta może pozwolić komuś się tak ubezwłasnowolnić. Autorka dawała czytelnikowi do zrozumienia, że David znęca się nad żoną. Początkowo mężczyzna wzbudzał we mnie wiele negatywnych emocji, typowy czarny charakter. To, czego dowiedziałam się o nim później wzbudziło moją empatię względem jego postaci. Było mi go żal.
Książka przesiąknięta jest złem. Bohaterowie walczą z demonami przeszłości. Autorka bawi się czytelnikiem, podając kolejne sprzeczne informacje. W książce żądza zemsty jest wyczuwalna. Początkowo trudno jednak stwierdzić, kto na kim się mści i za co. Napięcie rośnie bardzo powoli. Muszę przyznać, że w książce nie ma za wiele akcji. Autorce zależało, żeby czytelnik sam odgadł zagadkę. Wplątanie Davida, Adele i Louise w miłosny trójkąt uznaje za bardzo ciekawe posunięcie. Świat bohaterów zostaje wywrócony do góry nogami i to nie jeden raz.
„Bardzo ją lubię. Silna, ciepła, zabawna. I tak łatwo nią manipulować. (…)”
Narracja prowadzona jest z dwóch perspektyw. Na przemian narratorami są Louise i Adele. Autorka wprowadza czytelnika w bardzo niebezpieczną grę. A walka toczy się o odzyskanie normalnego życia. Książka stanowi coś na kształt bomby emocjonalnej z opóźnionym zapłonem. Postacie powoli pokazywane są z różnych perspektyw, czytelnik ma czas żeby wyrobić sobie opinię na ich temat. Każdy z bohaterów ma sporo grzechów na sumieniu. Fabułę można przyrównać do polowania, w którym rolę myśliwego i ofiary zmieniają się kilkukrotnie. W całej tej powieści najbardziej zawiodło mnie zakończenie. Spodziewałam się mocnej końcówki a otrzymałam ostre science wicią. Nie wiem dlaczego autorka postąpiła w ten sposób i jaki miała w tym cel.
Mimo słabego zakończenia książkę oceniam wysoko. Zapewniła mi świetną rozrywkę i dosłownie nie mogłam się od niej oderwać. Sarah Pinborough wprowadziła nową jakość do gatunku, jakim jest thriller psychologiczny. Stworzyła mocne, wyraziste i intrygujące postacie o których długo nie zapomnę. Na tej książce trudno się zawieść.