Joseph Knox- Syreny

Gatunek:
Wydawnictwo:
Przeczytane:

Tytuł: Syreny

Autor: Joseph Knox

Liczba stron: 440

Wydawnictwo: Otwarte

Moja  ocena: 7/10

 

 

Syreny to  debiutancka książka brytyjskiego  autora Josepha Knoxa. Z zawodu księgarz lubujący się w czytaniu kryminałów postanowił napisać własną powieść . Knox wychował się w okolicach  Manchesteru i to właśnie w tym  mieście osadził fabułę swojej debiutanckiej książki.

„Był  to drugi  z trzech  wymierzonych  we mnie ciosów, które koniec końców doprowadziły do  tego, że wylądowałem na pierwszych stronach gazet. Do mojej zupełnej  kompromitacji. Do  konieczności przyjęcia jedynej roboty, jaka mi pozostała. (…)”

Brudny, skąpany w świetle latarni Manchester skrywa wiele tajemnic. To  miasto to  idealna sceneria dla  prowadzenia działalności przestępczej. Zaradny baron  narkotykowy nieprzypadkowo wybiera puby i nocne kluby tego miasta żeby rozprowadzać swój zakazany towar. Mając pieniądze można dostać tutaj  wszystko. Twarde narkotyki  mają nawet swoje własne numery- kokaina jest trójką, ecstasy piątką, a heroina ósemką. Klient nasz Pan, więc jest w  czym wybierać. Transakcja dokonuje się przez pokazanie barmanowi  odpowiedniej  ilości palców. Proste i sprytne, ale czy na pewno  bezpieczne? Tytułowe syreny, to kobiety  zamieszane w handel  narkotykami. Ponętne i  piękne pływają w bagnie Franczyzy. Same poza utargiem czerpią wiele korzyści  z tego procederu, jedną z nich  jest ochrona narkotykowego  bossa. To nietykalne dziewczyny, ale tylko do  czasu. Ich  umysły są coraz bardziej zniewolone, w końcu łamią się i sięgają po zakazane narkotyki. Od tego  momentu  krótka droga do tego, żeby  pójść na samo dno. Z tej  zabójczej  sieci  bardzo  trudno  jest  się wyswobodzić. Manchester w jego wydaniu Knoxa  jest mroczny, ale również bardzo  magnetyczny. Postacie wplątane w narkotykowy biznes są ludźmi z krwi i kości. Brawa dla autora za zachowanie realizmu i stworzenie niepowtarzalnego  klimatu powieści kryminalnej.

Głównym  bohaterem Syren  jest detektyw Aidan Waits. Po serii kompromitujących wpadek trafia do szefa na dywanik. Mogłoby się wydawać, że po medialnej  nagonce  jego kariera jest już skończona. Mężczyzna ma lepkie ręce i niebawem będzie musiał ponieść konsekwencje swoich czynów. Dostaje jednak propozycje nie do odrzucenia, która pozwoli mu się zrehabilitować. Waits ma przeniknąć do  narkotykowego  półświatka. Ale na tym  nie koniec- ma odnaleźć i  sprowadzić do  domu  Isabelle, córkę obecnego  ministra sprawiedliwości Davida Rossitiera. Dziewczyna po  nieudanej  próbie samobójczej wplątała się w złe towarzystwo. Pewnego  dnia postanowiła odciąć się od przeszłości i uciekła z domu. Z informacji podanych przez Rossitiera wynika, że dziewczyna przebywa obecnie w posiadłości narkotykowego bossa Zaina Carvera. Z pozoru  prosta misja staje się ciężką przeprawą dla Waitsa. Ostatnio miałam już dość wymuskanych,  przeidealizowanych  detektywów, którym wszystko  wychodzi idealnie. Aidan  Waits to  bardzo barwna postać. Typ  niegrzecznego chłopca, który wciąga kreski, a smutki  zatapia w hektolitrach mocnego  alkoholu. O  takich  postaciach lubię czytać. Takich  bohaterów się zapamiętuje, bo  mają w sobie 'to  coś’.

„Odniosłem dziwne wrażenie, że są razem w zupełnie innym  miejscu. Że wszystko  zostało zaaranżowane na mój użytek. (…)”

Tutaj dobro miesza się ze złem. Trudno  cokolwiek jednoznacznie ocenić. Knox pokazał Manchester w rożnych barwach. W jego świecie rządzi prawo  pięści, wygrywają tylko najsilniejsi. Nie ma litości dla słabych jednostek. Aidan Waits musi zdać się na ślepy los, może jednak trochę mu dopomóc wchodząc w kolejne niebezpieczne relacje z nowo poznanymi  kobietami. Ciekawe czy tytułowe Syreny zdołają wyswobodzić się z narkotykowej pajęczyny. Książka traktuje o  sztuce dokonywania trudnych  wyborów. Pokazuje niszczycielskie działanie przestępczego  półświatka. Obnaża brutalność narkotykowego  biznesu. Dzisiaj  jesteś tutaj  z nami,  jutro  możesz leżeć w grobie. Niektóre sceny  mnie osobiście przerażały.

Książka podzielona jest na sześć części. Każda z nich  nosi  nazwę tytułu piosenki lub  albumu  zespołu Joy Division. I to  w rytmie piosenek tego  bandu  czytelnik  poznaje kolejne wątki. Tytuły  podrozdziałów  zostały zgrabnie dobrane do prezentowanej treści,  brak im przypadkowości. Książka niesie przesłanie, a podczas lektury  autor skłoni  czytelnika do  przemyślenia kilku  newralgicznych  treści. Syreny  czyta się szybko i  z zapartym  tchem. Mnie osobiście ciekawiło co  stanie się z głównym bohaterem i czy  odzyska swoją posadę. Knox postawił na wyrazistą postać. Waits nie stroni  od mocnych  trunków, ma cięty  język i nie owija w bawełnę. Sama momentami  miałam wrażenie, że niektóre sceny  pokazane są w krzywym zwierciadle. Knox lekko  przerysował kilka postaci. Aidan Waits nie jest  jednak  troglodycznym brutalem, stać go  na empatię i subtelność. To całkiem mądry facet, mimo swoich wad.

„Synu, tu chodzi o coś więcej niż instynkt samozachowawczy. O coś więcej niż dobro i zło. Zginęła młoda dziewczyna i  patrzy  na nas cały świat. (…)”

Syreny  to  kawał  mocnego  męskiego  pióra. To idealna pozycja dla miłośników kryminałów. Knox obnaża bezwzględność narkotykowego  półświatka,  w którym  nie ma miejsca dla zdrajców. Niektóre sceny są przesiąknięte przemocą. Odkrywanie nowych  zwłok  przyprawia czytelnika o  ciarki  na plecach. Ciekawe jest,  jak  wiele młodych kobiet decyduje się na takie życie dla pieniędzy. Ten świat skrywa jednak  swoje tajemnice, których  pilnie strzeże. Autor postawił na pierwszoosobową narracje. Wyszło całkiem  ciekawie.

Historia Isabell  mnie przytłoczyła. To  bardzo  tragiczna postać. Szukała pomocy, ale jej  nie znalazła. Dla czytelnika do ostatnich  stron było zagadką, co doprowadziło córkę ministra sprawiedliwości do  takiego  stanu. Isabell szukała zrozumienia, niestety  nie znalazła zaufanej  osoby,  której  mogłaby wyjawić swój sekret. Jej  postać przemknęła przez książkę. Isabell  mnie zaintrygowała i  szkoda, że jej  historia potoczyła się w taki  sposób. Według mnie była mądrą i  wrażliwą dziewczyną, którą było stać na wiele.

Musze jednak wskazać jeden  mały  minus książki. Co  jakiś czas pojawiały się przestoje, gdzie za wiele się nie działo. Mnie osobiście to  lekko  irtowało. Knox pozostawiał  czytelnika w stanie nieprzyjemnej  niepewności. Muszę przyznać, że nie każdemu  ta powieść może przypaść do gustu. Dużo  w niej  przemocy  i wulgarności typowej  dla środowiska przestępczego. Książka zdecydowanie jest skierowana do  czytelników o  mocnych  nerwach.

„Czułem, że płuca płona mi  w klatce piersiowej. Nagle dotarło do  mnie, że siedzę na ścieżce w ogrodzie i gapię się na drzewa. Wydawało mi się, że widzę i słyszę w nich  ludzi  przytulonych  do gałęzi, obserwujących mnie. (…)”

Syreny  to  bardzo  dobry  debiut. Knoxowi udało się uniknąć większości błędów debiutujących pisarzy. Widać, że autor od pierwszej  do  ostatniej  strony przemyślał fabułę. To  mocny  kryminał w którym nie brakuje brawurowej akcji. Książka wciąga i gwarantuje miłe spędzenie czasu.  Postacie są dopracowane  i wyraziste, trudno  obok  nich  przejść obojętnie. Knox skłania również czytelnika do  myślenia podając kolejne dylematy  moralne. Powiedzenie Sex, drugs and rock& roll nabiera nowego  znaczenia. Książka stanowi wybuchową mieszankę i niczym wyśmienity  koktajl odurza czytelnika. Z czystym sumieniem polecam!