
Dobiera swoje ofiary według ściśle określonego klucza. Poradzi sobie z każdym zamkiem i systemem alarmowym. Odwiedza ofiary w nocy, obserwuje, jak śpią i zostawia po sobie ślady. Z każdej wyprawy wraca z gustowną pamiątką. Jedna z kobiet zorientowała się, że w jej mieszkaniu ktoś był, a może nawet nadal jest, zadzwoniła pod 911. Do domu, w którym czuła się do tej pory bezpieczna, wkradł się intruz. Lincoln Rhyme i Amelia Sachs trafili na wyrafinowanego sprawcę, który nie pozostawia po sobie śladów. Po niekorzystnym wyroku sądu, uniewinniony zostaje groźny gangster. Winą za taki obrót sprawy obarczony zostaje Lincoln Rhyme. Burmistrz zwalnia kryminalistyka z roli konsultanta i zabrania nowojorskiej policji współpracy z nim pod groźbą wyciągnięcia konsekwencji prawnych.
Nocny obserwator to piętnasta część przygód kryminalistyka Lincolna Rhyme’a i detektyw Amelii Sachs. Para tym razem ma do czynienia z nieco innym sprawcą, niż do tej pory- on nie krzywdzi swoich ofiar fizycznie, ale odziera je z czegoś ważniejszego- poczucia bezpieczeństwa. Nawet niespodziewana decyzja burmistrza nie powstrzyma Lincolna przed zajęciem się sprawą Ślusarza, kryminalistyk jest zafascynowany stylem pracy tego przestępcy. Deaver zrobił dokładny research w temacie lockpickingu i zasypuje co rusz czytelnika szczegółami związanymi z otwieraniem najbardziej skomplikowanych zamków. Dla Ślusarza nie istnieje zamek, którego nie potrafiłby sforsować. Ilość szczegółów może, albo zafascynować, albo przerazić czytelnika. Ja byłam oczarowana szczegółami związanymi z profesją sprawcy. W thrillerze przedstawione zostały dwie perspektywy- nieuchwytnego przestępcy i osób, które próbują go złapać. Ślusarz nie pozostawia po sobie śladów, co najwyżej z premedytacją podrzuca pamiątki mające na celu zmylenie śledczych. Lincoln Rhyme do końca pozostaje profesjonalny i analityczny, dla kontrastu Amelia jest empatyczna i współczująca. Deaver pokazał jakie spustoszenie może w psychice ofiary wyrządzić tak spektakularne naruszenie miru domowego. Tym razem właśnie wymiar psychologiczny i emocje targające ofiarami czynią ten scenariusz ciekawym i elektryzującym.
Nie bez powodu co jakiś Deaver podrzucał czytelnikowi fałszywe dowody i mylne tropy, w tym te sugerujące prawdziwą tożsamość Ślusarza. Pojawiają się porównania nowego sprawcy do działań dobrze znanego z poprzednich części cyklu Zegarmistrza. Poza wątkiem przewodnim związanym z działalnością Ślusarza nie zabrakło kilku nieźle skrojonych wątków pobocznych, które spajają fabułę. Pierwsze poważne zamieszanie pojawia się w chwili powiązania właściciela Daily Herald z modus operandi Ślusarza. Na pewno Deaver wie, jak stopniować napięcie, żeby zapewnić czytelnikowi porządną dawkę bardzo różnorodnych emocji. W książce nic nie pojawia się przypadkowo i to dodaje jej niepowtarzalnego charakteru. Każdy wątek, nawet banalny, ma swój finał w dalszej części historii. Zafascynował mnie tok myślenia Lincolna Rhyme’a i jego niewyparzony język. Amelia był nieco wycofana, cały czas w cieniu genialnego męża. Znalazło się miejsce dla kilku postaci, które wprowadzone zostały, aby nieźle namieszać w fabule. Najbardziej doceniam niekonwencjonalne podejście do przekazywania kolejnych faktów i to, w jaki sposób autor igrał z emocjami czytelnika. Całość okazała się wysoce satysfakcjonująca. Końcówka miała w sobie coś hipnotyzującego i nieźle podsumowała tę historię.
Piętnasta część przygód genialnego kryminalistyka prezentuje równie wysoki poziom, jak pierwszy tom cyklu. Poczułam dreszczyk emocji, który towarzyszył mi od pierwszej do ostatniej strony. Nocny obserwator spodoba się miłośnikom thrillerów, którzy docenią tło psychologiczne tej historii. Polecam!