27 lutego nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka ukazała się adaptacja powieściowa filmu Kształt wody autorstwa Guillermo del Toro i Daniela Krausa. Przestrzegając zasady najpierw książka potem film postanowiłam zapoznać się z magiczną historią osobliwej więzi.
Kształt wody to rozbudowana historia osadzona w klimacie lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku. Autorzy wiernie oddali realia tamtego okresu. Temat wyścigu zbrojeń przeplatany jest kwestiami związanymi z drugą falą feminizmu i początkiem ruchu praw obywatelskich. Fabuła powieści skupia się wokół tajnej misji armii amerykańskiej mającej na celu pojmanie w amazońskiej dżungli dzikiej istoty nazwanej przez tubylców Deus Branquia. Akcja kończy się sukcesem, a stworzenie zostaje przetransportowane do ośrodka badawczego Occam w Baltimore, gdzie ma zostać poddane naukowym testom. Piecze nad nowym obiektem sprawuje doktor Robert Hoffstetler. Główną bohaterką książki jest Elisa Esposito. Okaleczona w dzieciństwie niema kobieta pracuje jako woźna na tzw. cmentarnej zmianie w Occam. Przy okazji pełnienia obowiązków służbowych Elisa wchodzi w bardzo bliską relacje z tajemniczym stworzeniem zajmującym sekcję F-1 ośrodka. Dowództwo armii amerykańskiej postanawia uśmiercić pozyskany obiekt celem wykonania dokładniejszych badań anatomicznych. W głowie Elisy rodzi się plan uwolnienia nowo poznanego przyjaciela, który postanawia zrealizować…
„Wszyscy jesteśmy zrobieni z gwiezdnego pyłu. Tlen, wodór, węgiel, azot i wapń. Jeśli niektórzy z nas dopną swego i nasze kraje wystrzelą głowice bojowe, to wszyscy powrócimy do gwiezdnego pyłu. Każdy z nas. Jaki kolor będą miały wtedy nasze gwiazdy? Oto jest pytanie, które mógłbyś sobie zadać. (…)”
Autorzy zgrabnie nakreślili portrety psychologiczne wprowadzanych postaci. W początkowych partiach książki przedstawiona psychoanaliza intrygowała mnie w swoją treścią. Czytając kolejne fragmenty powieści czułam się przytłoczona nadmierną szczegółowością relacji, która momentami odbierała mi przyjemność płynącą z lektury.
Szczególnie ciekawiły mnie elementy, które w filmie zostały pominięte. Tworząc książkę autorzy skupili się na opisie siatki wzajemnych zależności łączących głównych bohaterów. Pierwotnie duży nacisk położony został na przedstawienie sfery emocjonalnej wprowadzanych postaci. Stopniowo poznawałam szczegóły wydarzeń, które ukształtowały psychikę głównych bohaterów. Guillermo del Toro i Daniel Kraus postanowili z korzyścią dla książki rozbudować postać Elisy. O ile w filmie bohaterka nie zaskakiwała wyrazistością, to w książce bezwzględnie przyciągała uwagę czytelnika. W trakcie lektury warto zwrócić uwagę na komentarze do historii Richarda Stricklanda. Autorzy stopniowo wyjaśniali podłoże sadystycznych skłonności agenta. Takie krótkie wprowadzenie systematycznie zmieniało mój własny sposób odbioru tej postaci.
„Najinteligentniejsze stworzenia często wydają z siebie najmniej dźwięków. (…)”
Pomysł Guillermo del Toro i Daniela Krausa do końca mnie nie przekonał. W powieści wiele elementów zostało nadmiernie rozbudowanych wprowadzając do fabuły niepotrzebny chaos. Zamiast w końcu postawić kropkę, autorzy namiętnie stawiali przecinki, tym samym odbierając mi komfort czytania. Kształt wody to przede wszystkim rozbudowana historia miłosna, okraszona sporą ilością wyszukanych, nie zawsze potrzebnych, metafor. Biorąc pod uwagę mój ambiwalentny stosunek do fantastyki w książce trudno było mi doszukać się klasycznych dla tego gatunku elementów. Według mnie w powieści najlepiej rozwinięte zostały wątki sensacyjne, które niejako całą historię uratowały.
Podsumowując Kształt wody w wersji książkowej stanowi świetne uzupełnienie filmu. Przedstawiona w powieści historia mimo, że mnie nie oczarowała, to na swój sposób zaciekawiła.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka