Dziecko to druga książka w dorobku literackim brytyjskiej reporterki kryminalnej Fiony Barton. Fabuła nowego thrillera autorki skupia się wokół wątku odnalezienia szkieletu niemowlęcia na placu budowy w Woolwich. W trakcie śledztwa wychodzi na jaw, że odnalezione zwłoki przeleżały w ziemi kilkadziesiąt lat. Kim jest dziecko? Jak zginęło? Kto jest mordercą? Na te i wiele innych pytań poszukuje odpowiedzi dziennikarka śledcza Kate Waters.
„Podobno co nas nie zabije to nas wzmocni. Ludzie tak mówią, kiedy przytrafi im się coś strasznego. Ale to nie prawda. (…) Czasem żałujemy, że to nas nie zabiło. (…)”
Fiona Barton oparła fabułę Dziecka na znanym z innych pozycji motywie odkrywania tajemnic z przeszłości bohaterów. Opisana w książce intryga została ściśle powiązana z dziennikarskim śledztwem Kate Waters. Autorka, bazując na własnym doświadczeniu, krok po kroku wprowadzała czytelnika w realia funkcjonowania redakcji dużej gazety. Główną bohaterką cyklu jest ambitna reporterka, wyznająca zasady starej szkoły dziennikarstwa. Dla kontrastu postać Kate zestawiona zostaje z młodym stażystą, stawiającym pierwsze kroki w zawodzie. Barton w sposób wyrazisty, momentami lekko przerysowany i zabawny, pokazuje różnice między nowym astarym pokoleniem dziennikarzy.
Początkowe partie książki skupiały się wokół kilku historii, luźno powiązanych z motywem przewodnim książki. Rozpoczynając lekturę czułam się lekko zagubiona i obawiałam się, że pranie brudów głównych bohaterek nie będzie mieć końca. Po kilkudziesięciu stronach nastąpił przełom dzięki któremu przedstawiona historia zaczęła się układać w spójną całość. Dodatkowo, ku mojej uciesze, Fiona Barton podkręciła atmosferę serwując kilka sensacyjnych smaczków, które zdecydowanie dodały książce charakteru. Czując ciarki na plecach, złakniona mocnych wrażeń, czytałam dalej.
Autorka bardzo dobrze poradziła sobie z kreacją głównych bohaterek. Z łatwością mogłam wczuć się w stany emocjonalne pojawiających się postaci. Barton świetnie opisała dziwny niepokój Emmy, dodatkowo zestawiając go dla kontrastu z dziką histerią infantylnej Jude.
Niestety mniej więcej w połowie książki w fabule coś zaczęło zgrzytać. Przedstawiona historia zaczęła się robić nieco przewidywalna. Zdarzały się momenty w których miałam obawy, że autorce zabrakło pomysłów na ciąg dalszy fabuły. Na całe szczęście po kilkudziesięciu stronach Fiona Barton zrehabilitowała się wprowadzając nowe wątki.
„Zawsze mnie bawiło to powiedzenie. Nie wywołuj wilka z lasu. Przecież prędzej czy później głodny wilk i tak wyjdzie z lasu, prawda? (…)”
Trudno było mi zrozumieć, dlaczego autorka zdecydowała się na zastosowanie narracji zarówno pierwszo-, jak i trzecioosobowej. Taki zabieg według mnie wpłynął negatywnie na odbiór fabuły. Najlepiej czytało mi się wątki napisane w pierwszej osobie- dzięki nim mogłam lepiej wgryźć się w przedstawianą historię.
Gdybym miała oceniać tylko pomysłowość autorki, to książka otrzymałaby dużo wyższą notę. Fionie Barton nie da się odmówić kreatywności i odwagi w realizacji ryzykownych scenariuszy. Jako całość książka wypada co najwyżej średnio. Z bólem serca przyznaje, że w Dziecku wiele wątków zostało nadmiernie przegadanych. Zakończenie historii spokojnie można było przewidzieć na 150 stron przed końcem powieści.
Dziecko to całkiem niezły thriller. Szkoda, że potencjał tkwiący w przedstawionej historii nie został w pełni wykorzystany.
Za egzemplarz książki dziękuję agencji Business & Culture.