Zwykły przypadek sprawił, że postanowiłam sięgnąć po drugą książkę Marcela Mossa. Jego bestsellerowy debiut nie porwał mnie tak, jak powinien, po lekturze odczuwałam ten charakterystyczny nieprzyjemny niedosyt. Kontynuacja przygód znanych bohaterów poszła w nieco innym kierunku, jest bardziej wyważona i taka jakaś poukładana. O dziwo ocenami biję na głowę debiut autora, więc liczyłam na solidny pakiet mocnych wrażeń. Czy tym razem Marcel Moss sprostał moim oczekiwaniom?
Mimo długoterminowego pobytu w szpitalu psychiatrycznym Martyna nie pozwoli Ewie o sobie zapomnieć. Niewygodne nagranie nie zostało usunięte, szykuje się kolejna fala nieprzyjemnego szantażu. Psychoterapeutka kapituluje i daje wciągnąć się w kolejną psychologiczną gierkę w wydaniu swojej niezrównoważonej eks pacjentki. Tajemnice zwierzenie pewnej nastolatki stanowi solidy fundament do rozpoczęcia prywatnego śledztwa w sprawie prawdziwych okoliczności śmierci pewnego mężczyzny. Na jaw wychodzą kolejne niewygodne fakty, które nagle komplikują pracę samozwańczej pani detektyw. Czy Ewa rozwikła skomplikowaną zagadkę i odzyska w końcu własną tożsamość?
Marcel Moss spuścił nieco z tonu, ta książka jest dużo spokojniejsza względem swojej poprzedniczki, przez co może zawieść sporą grupę złaknionych mocnych wrażeń czytelników. Seria popapranych epizodów z życia równie niezrównoważonych postaci zastąpiona została logicznym ciągiem wydarzeń, ten kierunek mi osobiście bardzo odpowiadał. Weszłam w świat nowych bohaterów, nie wiedząc, jaka będzie ich rola w kolejnej psychologicznej rozgrywce. Spójność wydarzeń,o jaką postarał się Marcel Moss, mile zaskakuje i sprzyja czerpaniu przyjemności z lektury, niepotrzebny chaos zawsze mnie przytłaczał. Nowe postacie jakoś wybitnie nie zaskakują, są takie zwykłe i nijakie, bardziej intrygowały mnie ich tajemnicze pobudki i dziwaczne zachowania w sytuacjach skrajnych. Poznajemy grupę wiecznie nawalonych nastolatków, których łączy przedziwny pakt i całe mnóstwo większych i mniejszych sekrecików. Znalazło się również miejsce na miłostki i wszelakiej maści porywy serca, które do fabuły za wiele nie wniosły.
Zagadka została skonstruowana misternie, za co autorowi należą się brawa, ta część wyszła mu wręcz wyśmienicie. Śledziłam epizody z życia kilku osób, każda kolejna opowieść wywoływała we mnie większy smutek, a niektóre wręcz niesmak. Początkowo wydawało mi się, że kompletnie nic nie łączy wyrwanych z szerszego kontekstu faktów, ale teraz już wiem, jak bardzo się myliłam. O ile zachowanie nastolatków wprawiało mnie w konsternacje, o tyle intrygował mnie nowy pakt Ewy. Moss w końcu dał w pełni się wykazać tej niepozornej psychoterapeutce, z korzyścią dla całości scenariusza. Tej książce brakuje tego charakterystycznego mroku połączonego z lekką psychodelą, która towarzyszyły mi w trakcie lektury Nie odpisuj. Druga część jest rozsądniejsza, każdy element został z rozmysłem ulokowany w odpowiednim miejscu, w tej książce nie ma miejsca na przypadkowość. Pozorny spokój nie jest równoznaczny z faktem, że w książce nie za wiele się dzieje, bo tak się składa, że dzieje się całkiem sporo. Charakterystyczne subtelne napięcie emocjonalne towarzyszyło mi praktycznie od pierwszej strony i nie opuszczało mnie do momentu rozwiązania.
Może tempo akcji było nieco słabsze, co zostało perfekcyjnie zbilansowane sporym ładunkiem emocjonalnym, który kompensował brak tej niecodziennej brawury w fabule. Nie patrz dobitnie pokazuje, że Marcel Moss wszedł na kolejny poziom umiejętności literackich, książka jest dużo dojrzalsza i bardziej przemyślana od jego debiutu. Warto uczyć się na cudzych błędach, ale o swoich dłużej się pamięta- Marcel Moss wyciągnął sporo wartościowych wniosków ze swojej poprzedniej przygody z pisaniem i nie powiela wcześniejszych błędów. Nie znaczy to, że książka pozbawiona jest niedociągnięć fabularnych, mniejszych i większych potknięć. Tempo akcji nie dla wszystkich czytelników okaże się satysfakcjonujące, mnie zaproponowane przestoje wytrącały z równowagi. Wielowątkowość można poczytać zarówno za zaletę, jak i wadę, moim zdaniem z tej opowieści można by wyciąć kilka niepotrzebnych epizodów, które tylko zaburzały odbiór książki. Niejasności w końcu zostały skrzętnie wyjaśnione, znalazł się odpowiedni czas na ostatecznie naprowadzenie czytelnika na właściwy trop. Gratuluję autorowi zjawiskowego finału, który skutecznie przyprawił mnie o szybsze bicie serca
Przeszłość kształtuje przyszłość i trzeba się do tego przyzwyczaić. Nie patrz uznaję za satysfakcjonującą lekturę i całkiem udaną kontynuację przygód znanych bohaterów. Moss kolejny raz udowodnił, że warto ryzykować w tworzeniu literackich scenariuszy, co wyszło mu na dobre. Książkę polecam szczególnie żądnym wrażeń czytelnikom, mającym odwagę wniknąć w mroczne zakamarki ludzkiego umysłu. Polecam!