
Nie przepadam za literaturą obyczajową, ale za to uwielbiam testować książki z potencjałem. Najnowsza propozycja autorstwa Helen Hoang z pewnością wzbudza sporo emocji, głównie ze względu na nieco kontrowersyjny motyw przewodni. Chłopak, który z definicji nie powinien kochać, podejmuje próbę walki z chorobą upośledzającą jego kontakty społecznie. Czy wygra los na loterii i będzie miał szansę na prawdziwe szczęście? Okaże się wkrótce…
Khai od zawsze miał problem z nawiązywaniem kontaktów międzyludzkich, autyzm wielokrotnie krzyżował mu szyki i skutecznie utrudniał wejście w jakikolwiek związek miłosny. On wie,z definicji czym są emocje ludzkie, ale nie może ich odczuwać, przez co cierpi katusze. Żyje w zero-jedynkowym świecie, w którym nie ma miejsca na uczucia i nagłe porywy serca. Mama Khaia widzi jego przyszłość inaczej i postanawia na własną rękę znaleźć synowi wybrankę serca. Wybór pada na skromną, ale jakże piękną i barwną Esme. Czy przypadkowo poznana dziewczyna podbije serce chłopaka?
Miłe zaskoczenie, tak mogłabym podsumować swoje wrażenia z lektury, było lekko i bardzo przyjemnie. Zamiast kopiować i powielać znane schematy Helen Hoang postawiła na oryginalność w pełnym tego słowa znaczeniu, eksperyment udał się w pełni. Zaproponowana historia chwyta za serce i ma to coś, co sprawia, że nie można się od niej oderwać. Otrzymałam sporą dawkę romantyzmu w całkiem nowej, nieco nowoczesnej odsłonie, lekko podrasowanej szalonej wizji autorki. Charakterystyka głównych postaci bazowała na zasadzie kontrastu, co w takim wydaniu sprawdziło się fenomenalnie, między nimi sypały się iskry. Skrajnie romantyczna i nieco naiwna Esme trafiła na ekstremalnie racjonalnego i równie mało uczuciowego Khaia. Byłam niezmiernie ciekawa, jak rozwinie się zaproponowana przez autorkę historia miłosna.
Początek poszedł gładko, ale jak wiadomo im dalej w las, tym więcej drzew, wraz z rozwojem fabuły pojawiały się kolejne perturbacje. Czy osoba, która nie ma zdolności do odczuwania wyższych uczuć emocjonalnych, ma szansę prawdziwie się zakochać. Biorąc pod uwagę naukowe dane, propozycja Helen Hoang nie miałaby prawa bytu w realnym życiu. Musiałam pogodzić się z faktem, że z perfekcyjnego romansu zrobiono bajkowe love story, nie do końca realne. Zaproponowana historia chwyta za serce i daje do myślenia, już na wejściu otrzymałam sporo sprzecznych danych, które wprawiają w osłupienie. Byłam zauroczona, ale nie jestem w stanie brać tej historii na serio, brak jej tego charakterystycznego dynamizmu. Aczkolwiek jest w pewien sposób przejmująca i głęboko oddziałuję na psychikę czytelnika i tym właśnie się broni. Bez jakichkolwiek oporów należy kontemplować to niecodzienne uczucie, ale całość należy brać z lekkim przymrożeniem oka, bez tego ta wizja jest nieco przerysowana.
Postawa Khaia niewiele ma wspólnego z klasyczną wersją przeżywania autyzmu. Plusem jest pomysł, ta wizja się sprzedaje, wzbudza sporo emocji, ale należałoby popracować nad jej realizacją. Bohaterowie są sympatyczni i na swój sposób całuśni, rodzące się między nimi uczucie intryguje i skłania do licznych przemyśleń. Warstwa językowa nie do końca mnie usatysfakcjonowała, ale dysponowałam tekstem przed ostateczną korektą, więc tego elementu nie mogę oceniać. Przekonała mnie również konsekwencja w realizacji zaproponowanej przez autorkę wizji, w tej historii nie ma miejsca na przypadkowe sceny. Początkowo burzyć może nierówne tempo, najpierw zaserwowano mi emocjonalny rollercoaster, później nastąpiło ekstremalnie spowolnione, zapoczątkowane przez serię nie do końca przemyślanych posunięć głównych bohaterów. Byłam zauroczona tym scenariuszem, otrzymałam solidną dawkę miłosnych wzlotów i upadków w najlepszym wydaniu.
Autorce należą się brawa za poruszenie społecznie trudnej tematyki związanej z przeżywaniem autyzmu. Zaproponowana historia chwyta za serce i skutecznie przykuwa uwagę. Helen Hoang kupiła mnie zaproponowanym przez siebie romantycznym scenariuszem. Historia Esme i Khaia spodoba się szczególnie fankom gatunku. Polecam!
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu MUZA