Tony Parsons- Rzeźnik

no title has been provided for this book
Kategoria:
Wydawnictwo:
Przeczytane:
Liczba stron: 320

Czasem książki trafiają do nas całkiem przypadkiem i tak też było w przypadku tej. Do zakupu skusiła mnie nicka cena i kuszący okładkowy opis, niewiele mający wspólnego z zaproponowanym przez autora wnętrzem. Mimo to miałam jakąś taką dziwną ochotę  za sprawą mrożącego krew w żyłach thrillera przenieść się na mroczne Wyspy Brytyjskie. Skoro Peter James, nomen omen mój ulubiony twórca kryminałów, poleca ten tytuł, to coś musi być na rzeczy.

„I powiedziałam mu, że romans z kimś, kogo lubi, nie jest dobrym rozwiązaniem jego problemów. Romanse są bardzo niebezpieczne i destrukcyjne, detektywie. Niszczą małżeństwa. Niszczą rodziny. Niszczą życie. Romanse nigdy nie są warte łez, które po nich pozostają. (…)”

Sylwestrowa noc kojarzy się głównie ze szczęściem i szampańską zabawą, a nie z krwawym mordem. Dla rodziny Woodów ten wieczór nie tylko kończył rok, ale za sprawą obłąkanego mordercy zakończył ich życie. W niewyjaśnionych  okolicznościach znika najmłodsze dziecko zamordowanej pary, zaczyna się walka z czasem. Ekskluzywne osiedle i zaawansowany system alarmowy nie uchronił ofiar przed najgorszym.  Krwawa jatka to nie wszystko, wybór narzędzia zbrodni przyprawia o ciarki na plecach. Zabójca nieprzypadkowo postanowił odebrać życie swoim ofiarom, używając pistoletu do uboju bydła, co przywodzi na myśl pewną zbrodnię sprzed lat. Detektyw Max Wolfe będzie miał twardy orzech do zgryzienia, próbując rozwikłać zagadkę makabrycznej zbrodni. Śledztwo komplikuje fakt, że potencjalny morderca jest śmiertelnie chory. Na jaw wychodzą kolejne niewygodne sekrety rodzinne…

„Zbrodnie rozbrzmiewają echem przez całe lata i życie. Rzadko morderstwo niszczy tylko jedno życie. (…)”

Czy mi się podobało? I tak, i nie, dlatego mam mieszane uczucia względem tej książki. Do pewnego momentu odpowiadał mi klimat, ale sposób prowadzenia fabuły pozostawiał wiele do życzenia. Liczyłam na więcej akcji okraszonej sporą dawką tego  charakterystycznego brytyjskiego mroku, czego niestety nie otrzymałam. Było mrocznie, ale nie tak jak  tego oczekiwałam, Parsons postawił na ociekającą krwią makabrę, zapominając o klasycznych kryminalnych elementach. Pierwsza część książki była dla mnie trudna, nie tylko ze względu na źle wyrażoną treść, ale również z powodu powolnego tempa. W trakcie lektury, gdy nie działo się kompletnie nic interesującego, mój  mózg wielokrotnie wchodził w stan tej nieprzyjemnej hibernacji. Czytając męczyłam się  i z bólem serca przewracałam kolejne strony z nadzieją na rychły koniec nieciekawych wątków. Tam, gdzie powinno nastąpić przyspieszenie, autor z premedytacją spowalniał akcję, tym samym przyprawiając mnie o ból głowy.

„Ludzie na tym świecie zawsze będą próbowali cię zranić. Nie pozwól im na to. Nigdy nie pozwól im cię ranić. (…)”

Sam pomysł na morderstwo był oszałamiający, taki świeży i do  tego z ogromnym potencjałem. Smutne trochę, że  autor swoimi  dalszymi działaniami spaprał tak solidną fabularną bazę, dla kilku pseudo fajerwerków. Bohaterowie również mnie nie przekonali, byli dla mnie tacy nijacy. Niby zespół śledczy  był zgrany, ale zabrakło tych policyjnych gwiazd, które potrafią przyprawić o nagły zawrót głowy. Max Wolfe powinien być niegrzecznym facetem z przeszłością, ale coś nie wyszło. O dziwo wraz z rozwojem fabuły powoli  wkręciłam się w zaproponowany scenariusz, głównie za sprawą jednego zasadniczego zwrotu akcji. Końcówka była spójna i dynamiczna, a takie elementy uwielbiam. Wątek  poszukiwań uprowadzonego chłopca wyszedł na prowadzenie, przed sprawą śledztwa w sprawie morderstwa i to było niezłe posunięcie. Kilka kryminalnych smaczków skutecznie ożywiło fabułę, przyprawiając mnie o ciarki na plecach. Czułam to  charakterystyczne flow, szkoda tylko, że przez chwilkę. Językowo książka trzyma nie do końca satysfakcjonujący poziom, prowadzenie dialogów pozostawia wiele do  życzenia.

Rzeźnik okazał się thrillerem  z potencjałem, gdyby go  trochę przeredagować i podrasować mógłby spokojnie konkurować z najlepszymi pozycjami. Intrygujący pomysł został przelany na papier w mało satysfakcjonującej formie i to ona zaważyła na mojej ostatecznej ocenie. Książka może spodobać się fanom brytyjskich  kryminałów.