Są tacy autorzy, po których książki można sięgać w ciemno, Agnieszka Lingas- Łoniewska należy do tego zacnego grona. Zawsze otwarcie komunikowałam, że nie przepadam za obyczajówkami, ale jej książki uwielbiam. Dilerka emocji potrafi zaskoczyć, zaintrygować i zelektryzować jednocześnie, taki przekaz do mnie przemawia. Czy Molly powtórzy sukces poprzednich książek autorki?
Melania Tarczyńska straciła matkę, ojciec również szybko zniknął z jej życia, a normalność przerodziła się w tułaczkę po kolejnych rodzinach zastępczych. Robson- przyjaciel, brat powiernik- kiedyś obiecał, że zawsze będzie ją chronić, mimo upływu lat nadal dotrzymuje słowa. Molly jest niespokojnym duchem, kocha szybką jazdę, ryzyko, pomieszane z nutką szaleństwa, taka mieszanka nie zwiastuje niczego dobrego. Wiktor powziął sobie za cel odnalezienie przyjaciółki z dzieciństwa, chciał w końcu spłacić dług i wyznać przerażającą tajemnicę. Molly nie wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia, ale w nim zakochuje się bez pamięci, zapominając o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Pochodzą z zupełnie różnych światów, on jest wziętym biznesmenem, wiedzie zatrważająco nudny żywot, ona namiętnie łamie prawo i czerpie przyjemność z przekraczania granic. Czy wyjawienie mrocznej tajemnicy zniszczy ich związek?
Mogłabym długo rozpisywać się nad licznymi walorami tej pozycji, Agnieska Lingas Łoniewska kolejny raz stanęła na wysokości zadania oddając w ręce czytelnika nad wyraz intrygującą historię. Autorka pokazała nową wizję literatury obyczajowej, w której liczy się coś więcej niż tylko miłosną otoczka. Tytułowa Molly to postać, na którą od dawna czekałam, jest zadziorna, nieziemsko inteligentna, a do tego zniewalająco seksowna, przez co przyciąga męskie spojrzenia. Mimo młodego wieku nie stroni od ciętych ripost, wyrafinowanego czarnego humoru, a przy okazji dokładnie wie, jak posługiwać się najprawdziwszą ironią i sarkazmem. Nie jest to kolejne banalne love story, które skupia się na ckliwych momentach, przy okazji wyciskając łzy u co bardziej wrażliwych odbiorców. Molly to najprawdziwsza historia o uczuciu, które połączyło niezwykłych ludzi, którym o tej pory nie dane było zaznać prawdziwego szczęścia. Molly to krok w kierunku kryminalnej przygody, która porywa już od pierwszych stron, miłosna intryga jest ważna, ale z czasem schodzi na dalszy tor, żeby podkreślić wagę sensacyjnych smaczków, które budują tę niesamowitą atmosferę.
Czy można zmieszać Szybkich i wściekłych z klimatem klasycznej komedii romantycznej, która bawi i wzrusza zarazem, nie tworząc przy okazji przykrej dla oka groteski? Jak widać, można i ja ten pomysł kupuję, jest oryginalny, dynamiczny i nieziemsko przyciąga uwagę, przy okazji skutecznie podnosząc ciśnienie. Wiktor to taki dodatek do Molly, o ile ona jest rozważna, o tyle on jest romantyczny, ale nie traci przy tym męskości, a zyskuje niespotykaną wrażliwość. Postacie drugoplanowe, w tym pierwszoligowe zołzy, stanowią idealne dopełnienie dla głównych bohaterów. Z jednej strony mamy mściwe kobiety, z drugiej parę, która nie robi sobie nic z nieprzychylnych reakcji otoczenia. Robson początkowo mnie rozczarował, ale wraz z rozwojem fabuły okazał się bardzo wartościową postacią, przez co zyskał moją przychylność. Dynamika tej historii bardzo mi odpowiadała, lubię mieszankę ekstremalnej sensacji i niebanalnego romantyzmu, który ukazuje prawdziwą moc uczuć, bez niepotrzebnych banałów. Zakończenie swoją siłą rażenia nieco wytrąciło mnie z równowagi, długo wychodziłam z szoku i nie ukrywam, że mam ochotę na więcej.
Molly w pełni mnie usatysfakcjonowała, w zasadzie nie mam do czego się przyczepić, moje wymagania zostały spełnione. Książka łączy to, co najlepsze w romantycznych historiach z najprawdziwszą sensacją. Ten spodoba się zarówno wiernym fankom autorki, jak i czytelnikom poszukującym różnorodności wśród literatury obyczajowej. Polecam!
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Burda Książki