JP Delaney- W żywe oczy [PRZEDPREMIEROWO]

no title has been provided for this book
Kategoria:
Autor:
Wydawnictwo:
Przeczytane:
Ocena:
Liczba stron: 420

Lokatorka całkiem nieźle poradziła sobie w wyścigu o  miano  najlepszego  thrillera 2017 roku. Zauroczyła mnie niekonwencjonalnym, skrajnie sterylnym podejściem do tematu zbrodni. Przy okazji była taka tajemnicza, stymulująca, emocjonalne przeszywająca, jednym słowem- bezbłędna! JP Delaney z premedytacją łamiąc schemat klasycznego thrillera psychologicznego wysoko ustawił sobie poprzeczkę, jednocześnie utrudniając pracę nad kolejnymi książkami. Tworząc W żywe oczy Delaney kolejny raz bez zawahania wyszedł przed szereg dając ujście swojej naturze ryzykanta.

„(…) tego nie da się zmyć z makijażem. Zmusiłam się, żeby wniknąć w jego głowę. I jakiejś cząstce mnie trudno się stamtąd wydostać. (…)”

Szkieletem dla najnowszego  thrillera autora stała się historia przedstawiona w jednej  z jego wcześniejszych książek. Sukces bestsellerowej Lokatorki umożliwił wydanie nowej pozycji, a dawne wydarzenia ożyły na nowo w zmienionej i zdecydowanie bardziej dopracowanej odsłonie. Rozpoczęcie lektury  jest dla czytelnika równoznaczne ze zgodą na przejażdżkę najbardziej ekstremalnym  rollercoasterem. Zapnijcie pasy, bo  czeka was cała seria mrożących krew w żyłach zdarzeń

Claire Wright po bolesnym w skutkach romansie ucieka za ocean. W Nowym Yorku ma zacząć wszystko od nowa i przy okazji doszkolić swój  aktorski  warsztat. Próbując spłacić zaległy  czynsz zatrudnia się w kancelarii adwokackiej w roli  testerki (nie)wierności. Jej umiejętności aktorskie zostały pierwszy raz wystawione na próbę wraz z zleceniem żony Patricka Foglera. On nie uległ równie seksownej, jak i inteligentnej aktoreczce. Co gorsza nie był nawet przez chwilę zainteresowany  towarzystwem Claire. Sprawy komplikują się w chwili morderstwa bogatej zleceniodawczyni. Głównym podejrzanym jest mąż ofiary. Claire dostaje niepowtarzalną szansę na odegranie  pierwszoplanowej roli w niecodziennym spektaklu. W zamian za zieloną kartę ma pomóc policji  w zdemaskowaniu  mordercy…

„Pozwoliłam mu  zaglądać do umysłu prawie tak pokręconego i psychopatycznego jak jego własny. Ale zawsze, zawsze działałam w zgodzie z celem nadrzędnym, z jedyną górującą nad wszystkim  prawdą, która wypychała moją postać głębiej w jego  ramiona. (…)”

Opłacało się kolejny raz zaufać JP Delaney’owi, bo  stworzył kolejną wspaniałą, niepowtarzalną historię. Rozpoczynając lekturę nie warto się na nic nastawiać, bo i tak nasze kolejne wnioski okażą się błędne. Mimo  wielokrotnych prób nie udało mi się antycypować kolejnych zdarzeń, ale nie czułam się przez to  rozczarowana (a wręcz rozgorączkowana!). Efekt wow! z jakim  rozpoczęłam lekturę,  towarzyszył mi praktycznie do końca  książki. Śledząc historię Claire musiałam niczym wytrawny biochemik preparować kolejne   informacje. Sporo wysiłku kosztowało  mnie oddzielenie fikcji  przyprawionej nutką czarnej magii od  faktycznych wydarzeń. Każda kolejna część historii wnosiła nową jakość i  była powiewem świeżości, względem tego  co wydarzyło  wcześniej. Delaney z rozmysłem wywracał świat  bohaterki do góry nogami. Wierząc w sens przedstawianej  historii powoli  stawałam się jej  częścią. Wpadłam w wir zagadek, bez opamiętania szukając dla nich  rozwiązania. Delaney, (jak  na złość!) na każdym  kroku  mamił  swoimi  pokręconymi  sugestiami.

Niekonwencjonalny zapis części dialogów przywodził na myśl systematycznie nadbudowywany scenariusz filmowy rozgrywający się w głowie Claire . Flashbacki  były  dynamiczne,  sugestywne i częstokroć (bardzo  potrzebnie) wywodziły  mnie w pole. Często  zdarzały się  momenty, w których sama już nie wiedziałam  któremu bohaterowi  mogę (może wręcz muszę?) zaufać ,  a którego  słowa powinnam  od początku  poddawać w wątpliwość. W żywe oczy zahipnotyzowało  mnie barwną treścią, przy okazji wprowadzając w stan emocjonalnego  odrętwienia.

„Jeszcze mnie nie znasz. Claire. (…) Nie wiesz o wszystkim, co dzije się w mojej głowie. Na to trzeba trochę więcej czasu. (…)”

Tym razem nie byłam prowadzona za rączkę od początku  do  końca (za co  chwała autorowi!), co  wiązało się z satysfakcjonującym wysiłkiem intelektualnym. Ten  ostatni został  mi  z nawiązką wynagrodzony pod koniec książki (w zakończeniu  autor przeszedł sam siebie i  to nie jeden raz!). Delaney wprowadził  mnie do świata zagadek, jakie często płata nam nasz umysł. Fabuła skupia się na wewnętrznym życiu głównej bohaterki, ukazując przez pryzmat jej emocji skomplikowaną sieć tworzącą ludzką psychikę. Do  fabuły były systematycznie przemycane informacje składające się na szkielet warsztatu aktorskiego okraszone delikatną nutką obłędu. Ani  przez moment  nie czułam się zmanipulowana niejasnym przekazem, co  więcej byłam nim zaintrygowana i  chciałam więcej. Nawet lepiej, wraz z Claire mogłam trenować skomplikowaną sztukę psychomanipulacji. Niektóre elementy układanki  były  nieco  niespójne i  irytujące, ale nie zaburzyły całości mistrzowsko  skonstruowanej fabuły.

W żywe oczy, to  thriller z gatunku tych obezwładniających umysł, po  których  można mieć tylko  ochotę na więcej. JP Delaney stworzył kolejny perfekcyjny  thriller ze scenariuszem  skrojonym na miarę,  w którym nic nie jest pewne i  jednoznaczne. Gwarantuje, że nie zabraknie Wam mocnych  wrażeń w trakcie lektury. Lokatorka była bezbłędna i fenomenalna,  najnowsza książka autora jest jeszcze lepsza!

 

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.