W spalonej stodole na terenie Kampinowskiego Parku Narodowego funkcjonariusze natrafiają na zwłoki mężczyzny. Denat przed śmiercią był torturowany, mordercy wyraźnie zależało, aby cierpiał. Znalezione na miejscu zbrodni dowody wskazują, że sprawcą najpewniej był sąsiad mężczyzny. Śledztwo zostaje zamknięte. Sprawa na nowo nabiera rumieńców po odnalezieniu w przez dziennikarzy filmiku, który krok po kroku przedstawia morderstwo Stefana Koniecznego. Reporterzy docierają do informacji, które jednoznacznie wskazują, że sprawcą jest znany w Internecie patostreamer Metaxa. Dziennikarskie śledztwo zatacza coraz szersze kręgi, a lista ofiar mężczyzny jest zdecydowanie dłuższa. Czy coś łączy sprawę brutalnych morderstw z grupą tancerzy praktykujących na Roztoczu świadome śnienie?
Patostreamerzy nieco odbiegają klimatem od wcześniejszej twórczości autora. Jestem mile zaskoczona szeregiem niekonwencjonalnych rozwiązań, bo już dawno nie spotkałam się z tak zróżnicowaną i obłędnie dynamiczną fabułą. W książce zagadka goni zagadkę, a każda kolejna odkryta tajemnica elektryzuje coraz intensywniej. Niby mniej znaczy więcej, ale w tym przypadku mnogość łączących się w ciekawą całość wątków okazała się strzałem w dziesiątkę. Zarówno para dziennikarzy, jak i funkcjonariusze policji stanęli na wysokości zadania, a niby obie branże za sobą nie przepadają. Osobowościowo bohaterowie nieźle wpasowali się w klimat kryminału, lubię połączenie wyrazistości z intelektem. Początek związany z morderstwem Koniecznego był preludium do ostrej jazdy, jaka miała miejsce wraz z rozwojem fabuły.
Doceniam realizm i to, że autor postawił na proste rozwiązania fabularne i jasny przekaz bez zbędnych ozdobników. Historia rzeczywiście jest bardzo brutalna, więc odradzam lekturę wrażliwym czytelnikom. Mrok w takim wydaniu nabrał dla mnie nowego znaczenia, a okrutny świat patostreamerów wprawił mój umysł w stan odrętwienia. Akcja gna niczym szalona, przez co nie miałam za wiele czasu na otrząśnięcie się po kolejnych seriach elektryzujących zdarzeń. Ogromny plus należy się za obszerny i realistyczny opis całej ideologi patostreamingu, bo dzięki temu mogłam lepiej zrozumieć całą historię. Na początku książki czułam się lekko skonsternowana, czy aby podołam tak drastycznej intrydze, ale później było już tylko lepiej. Książka od początku do końca trzyma wysoki poziom, a finał wbija w fotel. Zastrzeżenia mam tylko dla wydawcy ze względu na małą czcionkę i interlinię. Książkę zaczęłam czytać w wersji papierowej, a kontynuowałam w wersji audio, lektor spisał się świetnie.
Wojciech Kulawski już dawno przekonał mnie do swoich kryminałów i bardzo cieszę się, że nie boi się eksperymentować. Fabuła Patostreamerów od początku do końca była spójna, przemyślana i stymulująca. Autor idealnie połączył kontrowersyjne treści z wielowymiarowym śledztwem. Książka z pewnością spodoba się miłośnikom nieszablonowych historii kryminalnych, mocno osadzonych w brutalnych realiach współczesnego świata.
Za egzemplarz książki dziękuję Autorowi 🙂