Dla rodzica nie ma nic gorszego, niż utrata dziecka, najpierw pojawia się rozpacz, zmieszana z nadzieją na happy end, potem pojawia się złość i niedowierzanie, a kończy się na wzajemnych oskarżeniach małżonków. Wojciech w idealnych proporcjach zmieszał mroczną atmosferę z letnią beztroską, nastoletnim buntem i ogromną rodzinną tragedią. Żmijowisko ma w sobie to coś, co czyni tę pozycję perfekcyjnym thrillerem, po którym nic już nie będzie takie samo. Czy Wojciech Chmielarz przekonał mnie swoim mocnym scenariuszem?
„Musiał coś robić, wypełniać kolejne dni, bo najbardziej na świecie bał się bezczynności. Czuł wtedy, jak jego kości kruszeją, mięśnie tężeją i zapadają się w sobie, a mózg zmienia w galaretę. (…)”
Arek z Kamilą mają odmienne zdanie co do wizji wspólnego urlopu. Kobieta stawia na swoim, chcę spędzić rodzinne wakacje, a wymarzonym miejscem do spełnienia jej planu, okazuje się gospodarstwo agroturystyczne we wsi Żmijowisko. Ada, córka Arka i Kamili, chciała pojechać na obóz żeglarski, gdzie mogłaby zawalczyć o miłość upragnionego chłopaka. O ile ojciec chciał spełnić jej prośbę, to matka uparła się i ostatecznie postawiła na swoim. Na miejscu w Żmijowisku zaczynają się imprezy, ostro zakrapiane alkoholem, podczas których dochodzi do niebezpiecznych incydentów, a jeden z nich kończy się ostrą kłótnią. Nikt spośród dorosłych nie zauważył nagłego zniknięcia Ady, odurzenie wzięło górę i zaburzyło percepcję. Ślad po dziewczynie zaginął, dosłownie rozpłynęła się w powietrzu. Rok później Arek wraca do Żmijowiska, aby podjąć kolejną próbę poszukiwań córki, co nie wszystkim jest na rękę. Na miejscu spotyka Adaomę, czarnoskórą modelkę, która zamierza mu pomóc w jego misji. Czy parze uda się odkryć tajemnice zniknięcia Ady?
„Żeńską żałobę zawsze przeżywa się wspólnie, całą rodziną – z siostrami, córkami, ciotkami. Kobiety wiedzą, że w takich chwilach trzeba być razem, że czas może leczy rany, jednak tylko wspólna troska pozwala się im ostatecznie zabliźnić. Męską żałobę kwituje się suchymi kondolencjami i krótkim uściskiem dłoni. Później pozostaje samotność. (…)”
Koszmar minionego lata wraca i to na nim Wojciech Chmielarz oparł swoją historię i ja ten scenariusz kupuję. Nie jest to taki zwykły kryminał, to scenariusz wzbudzający sporo emocji, począwszy od złości i rozpaczy, na niezdrowej namiętności kończąc. Teraźniejszość przeplata się z tragicznymi wydarzeniami, związanymi ze zniknięciem Ady. W akcję poszukiwawczą zaangażowana została policja, rodzina, znajomi oraz media. Sprawą Ady żyła cała Polska, wszyscy wierzyli, że dziewczyna w końcu się odnajdzie i ten medialny wymiar historii czyni ten scenariusz kompletnym. Chmielarz perfekcyjnie zobrazował traumatyczną sytuację, która niekorzystnie odbija się na życiu rodziny zaginionej dziewczyny. Mocny ładunek emocjonalny przysłania racjonalne myślenie, uczucia biorą górę nad zdrowym rozsądkiem, co nie jest dobrym rozwiązaniem. Kwestia zaginięcia Ady do końca pozostaje zagadką, autor nic nie sugeruje, nie wiadomo czy nastolatka żyje, czy może ktoś ją zamordował. Kamila idealnie wchodzi w rolę zrozpaczonej matki, która swoją złość wyładowuje na mężu. Arek na swój sposób przeżywa depresję po zaginięciu córki, ale nadzieja umiera ostatnia, dlatego postanawia podjąć ostatnią próbę poszukiwań. Przeciwwagą dla rodziców zaginionej nastolatki jest piękna modelka Adaoma, która staje się głosem rozsądku w tej sprawie. Pół-Polka, pół- Nigeryjka przeżywa własną tragedię, po serii zdrad narzeczonego musi złapać dystans, a szansą dla niej okazuje się niecodzienna propozycja pewnej redaktorki. Zewnętrzne piękno modelki kontrastuje s okrutnym losem, jaki ją spotkał, najbliżsi chcieli sprowadzić ją na dno, a takich rzeczy po prostu nie da się wybaczyć. Wybuchowa mieszanka osobowościowa dodaje tej historii niepowtarzalnego charakteru, a powiedzenie stara miłość nie rdzewieje , nabiera nowego znaczenia.
„Czy tak naprawdę na tym ma polegać dorosłe życie? Na ciągłym poprawianiu wszystkiego i nieustających rozczarowaniach, bo to, co wydaje się tak blisko, na wyciągnięcie ręki, w ostatniej chwili ci umyka? (…)”
Mnie osobiście najbardziej spodobała się ta charakterystyczna nieoczywistość sytuacji i fakt, że czytelnik sam może wyrobić sobie zdanie na temat wakacyjnych wydarzeń. Nie ma tutaj klasycznej akcji, ale brak sensacyjnych smaczków zrekompensowała mroczna atmosfera, dosłowne kipiąca od elektryzującego napięcia. Otrzymujemy kilka perspektyw, które pozwalają nam lepiej wczuć się w emocje bohaterów. Żmija to nie tylko wąż zamieszkujący pobliskie lasy, to zwierze idealnie oddaje zamiary kilku postaci, na wskroś złych, mających podstępne zamiary. Jeszcze do niedawna bliskie sobie osoby, teraz zieją jadem, chcąc się jak najbardziej zranić. Wielkomiejski styl życia zestawiony został ze spokojem wsi, w której jednak licho nie śpi. Chmielarz zaserwował sporą dawkę mroku, makabry i otępiających uczuć, dosłownie paraliżujących zmysły. Nie miałam okazji wcześniej spotkać się z tego typu gatunkową mieszkanką, ale bardzo mi się spodobała. Lubię wybuchowe duety, tutaj również takiego nie zabrakło. O ile między Arkiem a Kamilą nie było już chemii, to mężczyzna z piękną Adaomą stworzył zgrany duet detektywów. Związek Roberta z czarnoskórą modelką stanowi kontrast dla pożycia małżonków, zrozpaczonych po zaginięciu córki. Zawiść miesza się z lękiem, namiętność ze złością, ale pojawiają się pozytywne akcenty, które dają nadzieję. Zakończenie okazało się dość nieoczywiste, a do tego było trudne do przewidzenia. Może i zabrakło typowych fajerwerków, ale z pewnością było emocjonująco. Chmielarz perfekcyjnie posługuje się słowem pisanym, idealnie oddając wybuchowe nastroje swoich bohaterów.
„Zawsze trzeba iść swoją drogą. Tam, gdzie jeszcze nikt nie odważył się iść. (…)”
Żmijowisko to moje pierwsze spotkanie z prozą Wojciecha Chmielarza, ale z pewnością nie ostatnie. Książka spełniła wszystkie pokładane w niej oczekiwania, w moje ręce trafił świetnie skonstruowany thriller, obnażający najmroczniejsze zakamarki ludzkiej psychiki. Żmijowisko na pewno spodoba się fanom mocnych wrażeń, bo tych tutaj nie brakuje. Polecam!