Trzy przyjaciółki, trzy różne światy i jedno kłamstwo, które zniszczyło z pozoru mocny fundament zaufania. W malowniczym Capel-le-Ferne miały świętować ukończenie studiów, wyluzować się i zapomnieć o trudach dnia codziennego. Spontaniczny wypad do pubu przerodził się w ostro zakrapianą imprezę, podczas której Beth i Joanne na dłuższy moment zapomniały o istnieniu Megan. Chwila wytchnienia w połączeniu z lekkim alkoholowym zamroczeniem przerodziły się w prawdziwy koszmar, który na zawsze zmienił ich życie…
Fatalne kłamstwo to thriller, którego nie da się jednoznacznie sklasyfikować i ocenić. Na pewno na uwagę zasługuje mocno zarysowane tło psychologiczne, które stanowi zarówno atut, jak i swego główną wadę książki- autorka trochę przesadziła, w sposób niedorzeczny oddając stan ducha swoich bohaterek. Beth jest zdeterminowaną policjantką, która tropi przestępców seksualnych, zawsze na służbie, czasem zapomina, że poza pracą istnieje coś takiego, jak życie osobiste. Joanne to pewna siebie kobieta, która nie wiadomo dlaczego zdecydowała się na karierę ekskluzywnej call girl, jest inteligentna i piękna. Megan może nie grzeszy urodą, ale nadrabia ponadprzeciętną inteligencją, ambicją i elokwencją. Cała ta z pozoru wyrafinowana psychologia postaci, której różnorodność powinna mnie zachwycić, była potwornie nudna i przewidywalna.
Bazowanie na stereotypach i ten wszechobecny kult pieniądza mnie jakoś w ogóle nie przekonał, odniosłam wrażenie, że autorka sama już pogubiła się w swoich pomysłach. Łatwy do przewidzenia ciąg zdarzeń wpędził moje neurony w stan bolesnego odrętwienia, odbierając przyjemność płynącą z lektury. Punktem wyjścia dla tej historii miało być pewne makabryczne w skutkach kłamstwo, które okazało się bardzo naciągane, a nawet napiszę więcej- groteskowe. Sam zarys fabuły miał w sobie sporo mroku i tego charakterystycznego hipnotyzującego pierwiastka niepewności, historia miała całkiem niezły potencjał, szkoda tylko, że ten został zabity w zarodku. Początek był interesujący, napisany z pazurem, poczułam flow, żeby zaraz spaść w przepaść znudzenia. Już dawno nie natrafiłam na tak mało spostrzegawcze bohaterki, nic nie odpycha mnie bardziej niż intelektualna ignorancja, żeby nie napisać głupota. Gdzieś w połowie autorka zaczęła się trochę rehabilitować, szkoda tylko, że dalej rzuciła się w przepaść mizernych wynurzeń sfrustrowanych życiem kobiet.
Valerie Keogh w zamyśle chciała uwrażliwić czytelników na ważny społecznie przekaz, dać lekcję empatii i tolerancji, co nie do końca jej wyszło, bo zamiast uczulić na istotne kwestie, wywołała we mnie iście ambiwalentne uczucia. Jako czytelnik czuje się oszukana, nastawiałam się na dobry thriller, taką prawdziwą perełkę gatunku, a otrzymałam melodramatyczną opowiastkę rodem z harleqina. Były momenty, które dawały do myślenia, intensywnie oddziaływały na psychikę, szkoda tylko, że po tak elektryzujących bombach autorka serwowała marazm i niedorzeczność w najczystszej postaci. Doceniam pomysł i całkiem nieźle skonstruowaną otoczkę, ale niestety nie mogę wybaczyć mizernej jakości wykonania, która uczyniła ten thriller niesamowicie mdłym i płytkim. Zamiast Fatalnego kłamstwa tytuł powinien brzmieć fatalna pomyłka- o wiele lepiej oddawałby zaprezentowaną treść.
Książka może spodobać się odbiorcom lubującym się w przejaskrawieniach, skrajnej psychopatologii, dla fanów thrillerów ten tytuł będzie sporym rozczarowaniem. Gdyby to był debiut, wiele mogłabym wybaczyć, ale autorka ma na swoim koncie kilka publikacji, a popełniła karygodne błędy, których jako zagorzała fanka gatunku niestety wybaczyć nie mogę. Nie polecam, nie odradzam.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu MUZA