
Cieszę się, że w Polsce są autorzy, których książki można czytać w ciemno, a do takich z pewnością należy Thomas Arnold. Tetragon jest kontynuacją losów detektywów Rossa i Adamsa. Postanowiłam zrealizować swoje postanowienie noworoczne i zapoznać się z wcześniejszymi thrillerami Thomasa Arnolda. Przy okazji Wrocławskich Targów Dobrych Książek miałam przyjemność z autorem spotkać się osobiście i zdobyć jego dwie poprzednie książki z dedykacją. O talencie Thomasa Arnolda mogłabym długo rozprawiać, na polskiej scenie literackiej w tym gatunku nie ma nikogo lepszego. Z przyjemnością śledziłam kolejne śledztwo funkcjonariuszy policji z Cleveland.
„Mózg to coś pięknego detektywie Ross, ale tylko wtedy, gdy działa jak powinien. (…)”
W dziwnych okolicznościach znika syn wiceszefa policji. Zdesperowany ojciec ruszy niebo i ziemie żeby odnaleźć swoje dziecko. Rossa i Adamsa czeka trudne śledztwo. Policyjnie kryminalistycy zabezpieczyli ślady krwi zaginionego chłopaka, a sprawa nabrała rumieńców. Od nitka do kłębka policjanci natrafiają na bardzo niepokojące dowody, które sugerują powiązania z córką szefa wydziału zabójstw- Arhura Goldwyna. Sprawa zaczyna się coraz bardziej komplikować, gdy w grę wchodzą powiązania z niebezpiecznym przestępcą. Ross i Adams starają się połączyć wydarzenia w jedną, klarowną całość, co zdecydowanie nie jest łatwym zadaniem biorąc pod uwagę poziom skomplikowania sprawy. Nowe śledztwo będzie dla detektywów nie lada wyzwaniem.
Thomas Arnold zaskakiwał mnie na każdym kroku, coraz bardziej komplikując przedstawianą historię. Ofiar jest coraz więcej, ale trudno odnaleźć wspólny mianownik dla wszystkich zbrodni. W dodatku giną niewinni funkcjonariusze, a policja takich spraw nigdy nie odpuszcza. Sprawca pozostaje nieuchwytny i wodzi za nos przedstawicieli wydziału sprawiedliwości. Zabójca jest inteligentny i zawsze o krok wyprzeda policjantów. Sam motyw zbrodni praktycznie do ostatnich stron pozostaje zagadką, co może zaintrygować czytelnika. Policja ma trudny orzech do zgryzienia, szczególnie wobec silnych nacisków z góry. Rozwinięcie kolejnych wątków jest wysoko satysfakcjonujące. Akcja może i nie była wartka, ale mroczny klimat książki świetnie zrekompensował mi nieco wolniejsze tempo. Kolejne elementy powoli układają się w logiczną całość. Thomas Arnold ułożył całą historię w bardzo sensowną, a do tego jakże przyjemną dla oka zagadkę. Mimo, że fabuła jest skomplikowana, to na całe szczęście trudno się w tej historii pogubić.
„Pewne wydarzenia odciskają na nas znacznie większe piętno, niż byśmy mogli sobie wyobrazić. (…)”
Klasyczny model nieuchwytnego zabójcy został przedstawiony w zupełnie nowej odsłonie. Autor nie zamierza na wstępie ujawnić czytelnikowi wszystkich kart, miarkuje napięcie. Cierpliwe czekanie na rozwój wydarzeń opłaciło się, ja osobiście byłam wręcz oszołomiona rozwojem wydarzeń. Zabójca od początku jest na wygranej pozycji, oczywiście do czasu, ponieważ detektywi nie pozwolą długo wodzić się za nos. Kolejne elementy coraz bardziej oddziałują na wyobraźnię czytelnika. W książce i nie ma zawrotnej akcji, ale z przyjemnością śledzi się pierwszoligowe śledztwo, jakiego nie powstydziłyby się największe sławy gatunku. W tej części najważniejszym zadaniem czytelnika jest odgadnięcie motywu sprawcy, co do prostych zadań nie należy. Mile zaskoczyły mnie kolejne pomysły Thomasa Arnolda.
W końcu mogłam lepiej poznać Rossa i Adamsa. Ten pierwszy w nosie ma policyjny regulamin, działając na granicy prawa. Adams jest za to do bólu pedantyczny i stanowi idealne uzupełnienie dla swojego partnera. Detektywi stanowią bardzo wybuchowy duet, a ich poczynania śledziłam z ogromnym zaciekawieniem. Portrety psychologicznie głównych bohaterów zostały perfekcyjnie skonstruowane. Ja osobiście bardzo polubiłam ten duet i z przyjemnością śledzę kolejne losy detektywów z Clevland. Cieszę się, że Thomas Arnold z korzyścią dla czytelnika wdraża swoje ambitne pomysły. Można się co najwyżej zastanawiać na ile zaprezentowany scenariusz jest prawdopodobny.
„Dziś wystarczy kilkadziesiąt milionów dolarów i odpowiedni ludzie znajdą dla pana człowieka, którego wnętrzności będą lepiej pasowały do pana niż pana własne. (…)”
Tetragon wciągnął mnie bez dwóch zdań, nie ma co się dziwić, ponieważ to perfekcyjny thriller skrojony na miarę wymagającego czytelnika. Mimo braku wartkiej akcji śledziłam historię z zaciekawieniem. Portrety psychologiczne bohaterów były najmocniejszym elementem tej pozycji. Zakończenie książki było przysłowiową wisienką na torcie, z przyjemnością będę śledzić kolejne poczytania detektywów z Clevland. Bezapelacyjne polecam!