- Z niecierpliwością wyczekiwałam premiery Mauzoleum, ponieważ uwielbiam thrillery Thomasa Arnolda. Na polskim rynku wydawniczym w tym gatunku nie ma nikogo lepszego i nie wierzcie tym co piszą inaczej! Ktoś kiedyś porównał Thomasa Arnolda do Harlana Cobena. Ja osobiście z tym nietrafionym porównaniem się nie zgadzam, bo według mnie Polak tworzy o niebo lepiej od swojego zagranicznego kolegi po fachu. W świecie Thomasa Arnolda na próżno szukać potknięć, a każda kolejna intryga wnosi coś nowego do gatunku jakim jest thriller. Mauzoleum jest książką nieco inną, względem poprzednich tytułów autora i stanowi nowy rozdział w twórczości pisarza. Z pozoru spokojniejszy thriller jest niecodziennym wprowadzeniem do nowej, ale za to jakże fascynującej serii.
Zack i Nicole stanowią dość wybuchowy duet, a w ich związku na próżno szukać miłosnych schematów i szeroko pojętego spokoju. Kochankowie postanawiają niebezpiecznie podnieść temperaturę swoich uczuć, przy okazji serwując sobie niecodzienną przygodę z nastawieniem na łatwy zysk. Przechwytują list ze skrzynki znienawidzonego przez wszystkich gburowatego sąsiada, który będzie dla nich kluczem do bogactwa. Postanawiają zawalczyć o niecodzienną nagrodę, z nastawieniem na niecodzienną przygodę. Planują zrobić sobie spontaniczną wycieczkę do rezydencji adresata skradzionej korespondencji. Para jest iście zaintrygowana zawartym w liście przekazem, momentami nie wierzy w nagły łut szczęścia. Pytanie na ile treść listu współgra ze stanem faktycznym. Wspomniany wypad za miasto okazuję się serią katastrof, które niebezpiecznie podniosą ciśnienie parze kochanków. Na niczego nieświadomych złodziei czyha mnóstwo makabrycznych niespodzianek w mrocznej rezydencji McCainów. Nicole cierpi na arachnofobię, a w opuszczonym domu jej lęki zostaną wystawione na próbę. Akcja rozwija się powoli, a czytelnik wstępie uzyskuje niewielką ilość informacji. Wiemy, że niebawem ma coś się wydarzyć… Pytanie co? Thomas Arnold z rozmysłem zapędza swojego czytelnika w kozi róg, serwując coraz to bardziej wyszukane sensacyjne smaczki.
Wykreowane postacie intrygują, nie wiadomo czego możemy się po nich spodziewać. Pierwotnie silna więź łącząca bohaterów okazuje się swego rodzaju kamuflażem dla dalszych zdarzeń. Kolejne działania duetu niebezpiecznie przyciągają uwagę czytelnika. Bohaterowie dla szybkiego i w gruncie rzeczy bezbolesnego zysku są w stanie zrobić dosłownie wszystko. W teorii cała akcja przebiegła łatwo, w praktyce na każdym kroku para napotyka na kolejne, coraz to bardziej wysublimowane trudności. Thomas Arnold działa z rozmysłem i nie zamierza przed czasem zdradzać najważniejszych elementów. Początek całej historii okazał się przyjemny, ale jak dla mnie lekko dekoncentrujący. Ja osobiście nie dałam się zwieść autorowi, a moja uwaga skupiona była na niecodziennym odkryciu. Na próżno w najnowszym thrillerze Thomasa Arnolda szukać znanych z innych tego typu pozycji schematów. W trakcie lektury natrafimy na wiele innowacyjnych metod, które mile nas zaskoczą. Rozwiązanie makabrycznej zagadki, będącej kluczem do odnalezienia skarbu jest ściśle związane z pożarem sprzed lat.
Thomas Arnold postawił na zupełnie inny styl, a do tego stworzył niepowtarzalny klimat dla toczącego się śledztwa. Przemyślenia bohaterów intrygują, ja osobiście z przyjemnością śledziłam wymianę zdań między Zackiem i Nicole. Każda poruszona kwestia wnosiła coś istotnego do fabuły, niebezpiecznie podnosząc temperaturę akcji. Wspomniana rezydencja przywodzi na myśl najmroczniejsze zamczysko znane z horrorów klasy A. Otoczenie świetnie współgra z zaprezentowanymi wydarzeniami, a towarzysząca im atmosfera jest całkiem wybuchowa. Ja osobiście takie rozwiązania kupuje bez większego zastanowienia, bo idealnie spełniły swoją funkcję niebezpiecznie podkręcając tempo. Autor od początku książki igra z czytelnikiem, co rusz wystawiając go na liczne próby. Dalszy rozwój fabuły jest zaskakujący, a końcówka dosłownie ścina z nóg. Czytelnik musi nieźle główkować, żeby domyślić się dalszego rozwoju zdarzeń. Tworząc Mauzoleum Thomas Arnold pokazał się z zupełnie innej strony.Autor porzucił wartką akcje i swoje pisarskie flow na rzecz dopracowanej intrygi. Do ostatniej strony trudno mi było przewidzieć zakończenie zagadkowej historii, ściśle łączącej się z przeszłością wpływowej rodziny. Od początku wiadomo było, że w którejś z szaf czai się trup, tylko nie wiadomo w której…
Od pierwszych stron książki Thomas Arnold z premedytacją próbował uaktywnić intelektualnie swojego czytelnika. Od początku serwowane były kolejne, coraz to bardziej rozbudowane zagwozdki. Moje neurony miały ręce pełne roboty poszukując rozwiązania w rozbudowanej sieci wielu sprzecznych informacji. Taki wysiłek intelektualny uwielbiam, a zakończenie było idealnym zwieńczeniem historii i przysłowiową wisienką na torcie. Mauzoleum, podobnie jak poprzednie książki autora trzyma wysokie poziom, a niepowtarzalny styl autora tylko umila lekturę. Coś czuję, że ta konkretna pozycja będzie rozpoczęciem nowej serii, o jakiej autor napomknął w Efektorze. Czasem mniej znaczy więcej, to powiedzenie idealnie odnosi się do zaprezentowanej w Mauzoleum treści. Thomas Arnold postanowił oszczędzić czytelnikowi niepotrzebnego przeładowania percepcyjnego koncentrując się na najistotniejszych informacjach. Wydawca również spisał się na medal, szata graficzna książki świetnie współgra z zaprezentowaną treścią. Mi osobiście bardzo spodobała się klimatyczna okładka.
Mauzoleum jest idealną propozycją dla fanów mrocznych smaczków i niecodziennych zagadek. Wraz z Thomasem Arnoldem przenosimy się do fikcyjnego świata, który ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Dawno nie czytałam tak realistycznej fikcji literackiej. Książka jest dowodem na to, że czasem warto zboczyć z utartych ścieżek i postawić na świeże i jakże ambitne pomysły. W tym gatunku nie ma nikogo lepszego i nie ma co polemizować. Mroczny klimat i intryga skrojona na miarę to znaki rozpoznawcze Thomasa Arnolda. Nie wiem, jak Wy, ale ja już mam ochotę na więcej. Polecam!
Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie Autorowi i Wydawnictwu Vectra.