
W 2006 roku przeczytałam pierwszą książkę Tess Gerritsen. Wtedy nastąpił przełom, a sama autorka pokazała mi zupełnie inny wymiar literatury. Wcześniej lubowałam się w lekkich książkach obyczajowych. Teraz moim ulubionym gatunkiem jest thriller. Tess Gerritsen jest moim numerem jeden. Od 5 lat czytam książki mojej ukochanej autorki w oryginalne, bo nigdy nie mogę się doczekać premiery w Polsce. W tym roku zrobiłam wyjątek i poczekałam na polskie wydanie.
„Ale w duszy każdego sentymentalnego mazgaja tkwi czarny embrion tego , kim jestem. Embrion bezwzględnego oportunisty. To on zmienia dobrych żołnierzy w katów, sąsiadów w donosicieli, bankierów w złodziei. (…)”
Harlan Coben napisał kiedyś, że w gatunku thrillera medycznego nie ma nikogo lepszego. Zdecydowanie podzielam jego zdanie. Tess Gerritsen jest świetną pisarką. Książki autorki trzymają bardzo wysoki poziom. Fani Tess Gerritsen musieli czekać dwa lata na kontynuacje kultowego cyklu z detektyw Jane Rizzoli i doktor Maurą Isles w rolach głównych. Uwierzcie mi- było warto. W moje ręce trafił mistrzowsko skonstruowany thriller, od którego dosłownie nie mogłam się oderwać.
Tym razem Tess Gerritsem postanowiła urozmaicić fabułę książki i w dość wyrafinowany sposób zmieszała z pozoru niezwiązane ze sobą wątki. Autorka zastosowała ciekawy zabieg, sugerując od pierwszych stron tożsamość mordercy. Tytuł książki świetnie oddaje fabułę. W powietrzu czuć aurę tajemnicy. Policjanci bostońskiego wydziału zabójstw mają twardy orzech do zgryzienia. Serii zbrodni z pozoru nic nie łączy.
Cała historia rozpoczyna się od makabrycznego morderstwa niezależnej producentki filmowej Cassandry Coyle. Morderca pośmiertnie wyłupił jej oczy. Niebawem miał mieć premierę najnowszy film Cassadry. Z każdą kolejną stroną zagadka stworzona przez Tess Gerritsen staje się coraz bardziej skomplikowana. Akcja nabiera tempa, gdy na jaw wychodzi sprawa afery w ośrodku wychowawczym Apple Tree. Tess Gerritsen przelała na papier mroczną, a zarazem bardzo wciągającą historię, od której trudno się oderwać. Dodatkowo autorka nie zaniedbała wątków związanych z życiem prywatnym głównych bohaterów. Podoba mi się w książkach Gerritsen, że wraz z kolejnymi tomami możemy śledzić dalszy rozwój postaci.
„Taka się po prostu urodziłam. Jedni ludzie mają niebieskie oczy, inni biegają w maratonach. A ja? Ja wiem, jak o siebie zadbać. Na tym polega moja siła. (…)”
W tej części na uwagę zasługuje postać Holly. Od początku wiadomo, że dziewczyna skrywa mroczną tajemnicę, niestety do ostatnich stron nie wiadomo jaką. Czytając czułam, że Holly jest do szpiku kości przesiąknięta złem. Muszę jednak przyznać, że była najbardziej wyrazistą postacią w całej książce. Tess Gerritsen genialnie przedstawiła jej charakter. Śliczna, a zarazem niebezpieczna. Według mnie była idealną podejrzaną do popełnienia zbrodni. Miałam ciarki na plecach czytając jej przemyślenia. Autorka świetnie pokazała socjopatyczny rys osobowości bohaterki.
Sceny zbrodni, jak zawsze były dopracowane. Istniało niebezpieczeństwo, że kolejne watki wprowadzą chaos w książce. Nic takiego nie miało miejsca. Podobały mi się szczególnie te momenty związane z powiązaniem scen zbrodni z Żywotami świętych. Czytając kolejne strony czułam się mile zaskoczona pomysłowością Tess Gerritsen. W trakcie lektury Sekretu, którego nie zdradzę zdecydowanie trudno jest się nudzić. Dzięki doktor Isles mamy okazje przyswoić sobie kilka ciekawych pojęć z zakresu medycyny sądowej i farmakologii. Nie spodziewałam się, że książka zakończy się w tak spektakularny sposób. Tess Gerritsen przeszła samą siebie. Zakończenie książki jest przysłowiową wisienką na torcie, zgrabnie podsumowującą całą historię.
Tess Gerritsen to genialna pisarka i zdecydowanie jest królową thrillera medycznego. Książkę polecam fanom gatunku. Sama już nie mogę doczekać się premiery kolejnego tomu mojej ulubionej serii.