Zawsze jestem podekscytowana sięgając po książki, które ktoś mi polecił. Zaciekawił mnie sposób prezentacji wydarzeń- w najnowszej książce Teresy Driscoll poznajemy całą historię z perspektywy naocznego świadka. Przypadkowa towarzyszka podróży i najlepsza przyjaciółka prezentują feralny wieczór zaginięcia nastoletniej Anny. Jakie są granice wścibstwa i czy w sytuacji zagrażającej życiu niewinnej dziewczyny wypada się wtrącać się w nieswoje sprawy?
„Inni ludzie zrobią dokładnie to, co i ty powinnaś od samego początku. Będą pilnować własnego nosa. (…)”
Każdy zna granice ludzkiej prywatności, wręcz naganne jest nachalnie angażować się w życie obcych współpasażerów. Czasem kusi nas, żeby zwrócić komuś uwagę i udzielić dobrej rady w sytuacji, która tego wymaga. Ellie ma (nie)przyjemność dzielić przedział z dwójką nastolatek. Kusi ją, żeby wtrącić swoje trzy grosze do rozmowy z nastolatkami. Do ich przedziału dość niespodziewanie dosiada się dwójka dorosłych mężczyzn, którzy całkiem niedawno opuścili bramy zakładu karnego. Nastolatki są wręcz urzeczone nowymi towarzyszami podróży. Ingerować, wtrącić swoje trzy grosze, a może lepiej przymknąć oko? Ellie wie, co powinna zrobić, ale ma pewne obawy… Niepokój perfekcyjnie tłumi reakcje obronne. Następnego dnia kobieta dowiaduje się, że jedna z dziewczyn zaginęła. W tej sytuacji, jako naoczny świadek wydarzeń powinna udać się na policję. Ale tego nie robi… Ciekawe dlaczego?
Po roku czasu od feralnego wieczory pogrążona w rozpaczy rodzina zaginionej nastolatki nadal wierzy w jej powrót. Rodzice odganiają myśl, że ich córka może już nie żyć. Ellę zżerają wyrzuty sumienia, postanawia w końcu udać się na policję i przedstawić własną wersję wydarzeń ze wszystkimi szczegółami. Musi ponieść cenę milczenia, gdy w jej skrzynce na listy zaczynają pojawiać się pogróżki związane z zaniechaniem złożenia zeznań. Czuje, że ktoś ją obserwuje, a jej życiu zaczyna zagrażać niebezpieczeństwo. W akcie desperacji postanawia wynająć prywatnego detektywa, który pomoże jej rozwikłać sprawę nieprzyjemnych anonimów…
„W ciągu minionego roku bardzo często zastanawiałam się, co czyni ludźmi takimi, a nie innymi. Nie chodzi mi tylko o to, co jest ważniejsze, geny czy wychowanie. Mam na myśli całą naszą osobowość i decyzję, które podejmujemy. Wszystkie myśli, które kotłują się w naszych głowach, nawet kiedy tego nie chcemy. To, jak sobie radzimy w kwestiach sumienia i odpowiedzialnością. Dlaczego obwiniam siebie, kiedy inny wcale tego nie robią. (…)”
Obserwuję cię to pierwsza wydana w Polsce książka brytyjskiej dziennikarki BBC. Niekonwencjonalny thriller niedługo po premierze otrzymał status bestsellera. Autorka zafascynowana była tym, jak zbrodnia wpływa na życie normalnych ludzi, rodzin ofiar i świadków zdarzenia. Postawiła na ryzykowny pomysł przedstawienia wydarzeń z punktu widzenia osób postronnych. Obserwuję cię to nieszablonowy thriller, okraszony szeregiem nieprzyjemnych w odbiorze retrospekcji. Driscoll bardzo ostro zarysowała wątek obyczajowy skupiając się na życiu emocjonalnym swoich bohaterów. Bezwstydnie podglądamy poczynania bardziej lub mniej przypadkowych świadków, czekając w skupieniu na dalszy rozwój zdarzeń.
Nie łudźcie się, do końca książki tajemnicą pozostanie, co tak na prawdę stało się feralnego wieczoru. Nie wiemy czy Anna żyje, a potencjalni sprawcy uprowadzenia dziewczyny nagle się ulotnili. Policja pozostaje bezradna, w licznych apelach telewizyjnych liczy na odzew społeczeństwa. W sprawę wmieszane zostaje wiele osób, w tym niewinna kwiaciarka, której milczenie spowolniło akcje poszukiwawczą nastolatki. Nie liczcie na wartką akcje, ta rozwijać się będzie powoli. Autorka koncentruje się na najbliższym otoczeniu Anny, ignorując potencjalnego prześladowcę Elli.
Wydarzenia przedstawione zostały z perspektywy kilku osób. Do głosu dopuszczona zostaje również najlepsza przyjaciółka ofiary- Sarah. Dziewczyna czegoś się wstydzi i dlatego ukrywa kluczowe informacja. W akcie desperacji dopuszcza się nawet próby samobójczej, żeby tylko jej sekret nie ujrzał światła dziennego. Systematycznie otrzymujemy zlepki bardzo istotnych informacji. Sprawa jest bardzo złożona, a obraz całej sytuacji nieco zamglony. Driscoll skupia się na reakcjach psychicznych bohaterów, pedantycznie opisując zmieniające się stany emocjonalne wprowadzanych postaci. Od początku wiemy, że coś jest na rzeczy, tylko właśnie nie wiadomo dokładnie co…
Czasem proste rozwiązania są najlepsze. Nie warto mieszać, aby nie zaburzyć całej historii i nie irytować Bogu ducha winnego czytelnika. Niestety w przypadku tej książki autorka naruszyła tę koronną zasadę realizując swój scenariusz. Momentami bardzo trudno było mi identyfikować się z kolejnymi postaciami, których zachowania były wręcz kuriozalne. Niewygodne sekrety zostały pokazane w sposób pokraczny, często nie wiedziałam na jakim wątku powinnam skupić swoją uwagę. Czytelnik będzie musiał zmierzyć się z licznymi problemami próbując rozwikłać niecodzienną zagadkę.
„(…) problem z kłamaniem jest taki, że trzeba pamiętać szczegóły tego kłamstwa, aby za każdym razem do siebie pasowały. (…)”
Sporo zastosowanych w książce rozwiązań fabularnych nie przekonało mnie. Samo przedstawienie historii z perspektywy potencjalnych obserwatorów zaburzyło odbiór książki. Cała historia zamiast płynąć wlokła się niemiłosiernie. Sięgając po thriller nie spodziewałam się, że otrzymam skrojoną na miarę powieść obyczajową. Jako zdeklarowana fanka gatunku nie mogę wybaczyć autorce takiego posunięcia. Istotne kwestie zostały zepchnięte na boczny tor na rzecz błahych wątków pobocznych. Ciekawa jestem po co? W świecie thrillera nie ma miejsca na melodramatyzm i skupianie się na osobistych tragediach. Należy skupić się na stworzeniu odpowiedniej atmosfery, która przyciągnie nawet najbardziej wymagającego czytelnika. W przypadku tej książki zabrakło właśnie tej charakterystycznej aury. Autorce nie da się odmówić talentu, a sama lektura bezapelacyjnie należy do przyjemnych. Ale co z tego, skoro nie spełnia kluczowych dla gatunku kryteriów?
Niestety nie mogę wybaczyć autorce zaniedbania wątków kryminalnych na rzecz stworzenia perfekcyjnego tła obyczajowego. Teresa Driscoll nie przekonała mnie do swojego pomysłu, a szkoda. Zawsze przykro mi jest pisać, że potencjał drzemiący w książce nie został w pełni wykorzystany. Niestety to zdanie w pełni pasuje do tej pozycji. Jako czytelnik czuje się rozczarowana i wręcz oburzona faktem, że autorka mnie oszukała. Liczyłam na wartką akcje i mroczne tło, czego niestety nie otrzymałam. Autorka na szczęście trochę zrekompensowała pojawiające się przykre mankamenty perfekcyjną psychologią postaci i wiernym oddaniem zmieniających się stanów emocjonalnych bohaterów. Nie jestem pewna czy sięgnę po kolejne propozycje Teresy Driscoll.