Z książkami Sue Watson miałam ochotę zapoznać się już od jakiegoś czasu. Całkiem przypadkiem w moje ręce trafił audiobook autorki w genialnej interpretacji mojej ulubionej lektorki- Anny Dereszowskiej. Książka miała sporo pozytywnych recenzji, ale nauczona doświadczeniem nie ufam opiniom innych, bo często diametralnie różnią się od moich odczuć. Czy Sue Watson udało się skraść moje czytelnicze serce?
Czy łatwo jest zniszczyć komuś życie?I tak i nie, ale Simon Wilson zdecydowanie ma w tej materii całkiem spore doświadczenie. Mężczyzna od lat psychicznie znęca się nad swoją żoną Marianne. Ona kiedyś myślała, że złapała Pana Boga za nogi, niestety rzeczywistość okazała się zupełnie inna od jej wyobrażeń o mężu. Marianne nauczyła się perfekcyjnie udawać, światu pokazuje twarz spełnionej kobiety, troskliwej matki i kochającej żony. Koszmar powraca za każdym razem, kiedy Simon próbuje udowodnić jej swoją wyższość. Nie ma żadnych hamulców, upokarza ją na każdym kroku, wmawiając jej histerię i posądzając o bezproduktywną egzystencję u jego boku. Poczucie własnej wartości Marianne oscyluje w granicach zera. Koszmar powraca ze zdwojoną siłą, gdy pewna misternie uknuta intryga małżeńska doprowadza do prawdziwej zbrodni…
Muszę przyznać, że Sue Watson całkiem nieźle poradziła sobie z trudnym tematem przemocy domowej, po mistrzowsku wybrnęła z wielu ekstremalnie popapranych sytuacji. Tytuł świetnie oddaje treść książki, pokazując, jak małe kłamstwa rosną w siłę, gdy ktoś potrafi je w odpowiedni sposób wykorzystać. W książce ukazany został codzienny dramat Marianne, która uwikłana została w toksyczny związek, z którego trudno jej się wyplątać, nie ma wsparcia i wcale go nie szuka. Świetnie oddana została postać kobiety na skraju załamania psychicznego, która w nikim nie ma oparcia. Pozorne szczęście miesza się z prawdziwym dramatem, który rozgrywa się w czterech ścianach, dobrze oddane zostały rodzinne gierki. Pieniądze szczęścia nie dają, ale im więcej się ich ma, tym łatwiej sterować ludźmi. Przedstawiona historia przeraża, szczególnie biorąc pod uwagę realizm zaserwowanego scenariusza, który momentami przypomina makabryczny reportaż. Perfekcyjnie oddana została psychologia kata i jego ofiary, łącznie z zespołem stresu pourazowego, na jaki cierpi Marianne. Zastosowane w książce ironia i sarkazm idealnie współgrają z emocjonalnym napięciem między małżonkami, stanowiąc przeciwwagę dla dramatu, jaki rozgrywa się na kartach książki.
Sue Watson trochę stereotypizuje, ale wraz z rozwojem fabuły doszłam do wniosku, że taki zabieg miał głębszy sens, w obliczu przedstawionych wydarzeń. Z jednej strony mamy biedną kobietę, która poświęciła karierę i najlepsze lata swojego życia dla rodziny, a z drugiej zadufanego w sobie pana kardiochirurga z do bólu nabrzmiałym ego. Takiej relacji nie można pokazać zero- jedynkowo, ważny jest szerszy kontekst, który tutaj został nieźle oddany. W książce dominują kontrasty i to one oddają głębie toksycznego związku, ukazując mroczne oblicze sfrustrowanego Simona. Pomysł przypadł mi do gustu, nie ukrywam, że lubię thrillery zamknięte w czterech ścianach, którym towarzyszy skrajny realizm. Irytował mnie trochę brak zdecydowania Marianne. W książce nie ma akcji jako takiej, której brak autorka zrekompensowała ekstremalnym poziomem napięcia emocjonalnego. Nasze małe kłamstwa są niczym bomba z opóźnionym zapłonem, wiemy, że wybuchnie, ale nie wiemy kiedy. Przez większą część fabuły historia przedstawiona jest w jednostajny sposób, na prawdziwe fajerwerki trzeba czekać do samego końca. Spodobało mi się niezobowiązujące podejście autorki do snucia mocnych, mrocznych scenariuszy.
Nie da się ukryć, że Sue Watson świetnie czuje się w klimacie domestic noir, stworzyła realistyczną historię, zawierające ważne społeczne przesłanie. Poza świetnie skrojonym thrillerem psychologicznym otrzymałam cenną lekcję empatii, autorka uwrażliwia na cierpienie innych osób. Książka spodoba się zarówno fanom gatunku, jak i osobom, które lubią eksperymentować z wybuchowymi mieszankami emocjonalnymi. Polecam!