Sophie Kinsella swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła od historii rezolutnej Becky Bloomwood, która stała się podstawą dla kasowego filmu pt. Wyznania zakupoholiczki. Kolejne książki pisarki szybko osiągały status bestsellerów, na długo nie schodząc ze szczytu list sprzedaży. Spójrz mi w oczy, Audrey to pierwsza powieść w dorobku Sophie Kinsella skierowana do młodszych czytelników, mająca diametralnie inny charakter, niż wcześniejsze propozycje autorki. Zamiast romantycznych scen otrzymujemy opowieść o nastolatce będącej ofiarą bullyingu, która cierpi na depresję i ostre zaburzenia lękowe, które utrudniają jej normalne społeczne interakcje. Czy Sophie Kinsella sprostała wyzwaniu i odnalazła się w nowym gatunku?
Audrey chcę raz na zawsze zapomnieć o szkolnym horrorze, który na zawsze zrujnował jej życie. Zaburzenia lękowe będące pokłosiem traumy nie pozwalają jej na wyjście z domu, panicznie boi się sytuacji, w której koszmar mógłby zacząć się na nowo. Nie uczęszcza do szkoły, przez tragiczne wydarzenia zawaliła rok, całkowicie odcięła się od świata zewnętrznego. Po zakończonym pobycie w szpitalu kontynuuje terapię, która ogranicza się do udziału w prywatnych sesjach. Audrey cały czas nosi ciemne okulary przeciwsłoneczne, które stanowią dodatkową barierę ochronną oddzielającą ją od otoczenia. Robi postępy, ale nie są one spektakularne, przez przykre doświadczenia zamknęła się w sobie, odcięła od wszystkich przyjaciół i znajomych, którzy mogliby jej przypomnieć o przeżytym w szkole dramacie. Pojawia się iskierka nadziei na odzyskanie normalności w postaci Linusa, który jest kolegą z drużyny jej brata. Chłopak zabawnymi liścikami skłania Audrey do oswojenia się z międzyludzkim kontaktem, kolejnym spektakularnym wyzwaniem będzie wspólne wyjście do Starbucksa. Nastolatka czuje, że w końcu znalazła bratnią duszę, która pozwoli jej na dobre ujarzmić chorobę…
Sophie Kinsella świetnie sprawdziła się w nowym gatunku, z tym faktem nie ma co polemizować. Lekka forma książki kontrastuje z przeżyciami tytułowej bohaterki, ale tym razem jest to taki pozytywny kontrast, który dodaje historii niepowtarzalnego charakteru. Zaserwowana opowieść, zamiast dołować, daję nadzieję na wyjście choroby, któremu towarzyszy solidny pozytywny ładunek emocjonalny, co mnie pozytywnie podbudowało. Poznajemy zwariowaną rodzinkę, której życie odwróciło się do góry nogami po wydarzeniach, które na długo zrujnowały zdrowie Audrey. Sophie Kinsella uwrażliwia, że choroba jednego z członków rodziny ma realny wpływ na cały system, który ulega zaburzeniu i również musi zostać uzdrowiony. Frank, brat głównej bohaterki, na swój pokrętny sposób próbuje rozweselić siostrę i dodać jej odwagi w walce z jej psychicznym wrogiem. Chłopak uwielbia gry komputerowe, co stanowi w rodzinie kość niezgody, bo matka Audrey uważa, że jej syn jest na poważnie uzależniony i przydałby mu się odwyk z prawdziwego zdarzenia. Książka ma uwrażliwiać na szerszy problem, jakim są zaburzenia emocjonalne u nastolatków, które mogą mieć poważne skutki dla ich normalnego funkcjonowania oraz realnie zagrażać ich zdrowiu i życiu. Audrey jest postacią na wskroś autentyczną, co potęguje wiarygodność jej wypowiedzi i realizm zaproponowanej historii. W charakterystyce poszczególnych postaci dominuje naturalność, są wyraziste, ale nie przerysowane, przez o idealnie komponują się z tym scenariuszem. Główny wątek przeplatany jest wycinkami z kręcenia przez Audrey filmu z codziennego życia jej rodziny, który miał być zadaniem terapeutycznym i w mojej ocenie odniósł zamierzony skutek.
Pisarka z premedytacją unikała opisu scen wspomnianego bullyingu, aby oszczędzić swojej bohaterce powtórnego przeżywania traumy. Bardzo realistycznie zobrazowany został cały proces, związany z ujarzmianiem lęku, na terapii rozpoczynając, a na samodzielnych próbach interakcji społecznych kończąc. Zastanawiam się, skąd autorce przyszedł pomysł na zastosowanie klonazepamu, bardzo silnego leku, który posiada całe spektrum działań ubocznych, zresztą u osób niepełnoletnich bardzo uważa się ze stosowaniem farmakologii ze względu na ciągle rozwijający się ośrodkowy układ nerwowy. Tego scenariusza nie da się tak po prostu zaklasyfikować do określonej kategorii, tak samo jak psychiatrom trudno jest upchnąć pacjenta do jednej konkretnej jednostki chorobowej. Historię Audrey należy krok po kroku interpretować, co jest nie lada wyzwaniem w obliczu trudności, z jakimi musi zmagać się główna bohaterka. Objawy somatyczne, związane z chorobą, zostały nieźle oddane z kilkoma wyjątkami. Nie miałam pewności, jakie postępy poczyniła Audrey, ale z własnego doświadczenia wiem, że lęk powoduje ogromne burze emocjonalne, których tutaj zabrakło. Przechodzenie od jednego nastroju do drugiego było takie lekkie i zdecydowanie za płynne, jakby nic nie dolegało nastolatce, liczyłam na trochę ostrzejszy przebieg, przyprawiony solidną dawką powagi. Doceniam garść czarnego humoru i te słodkie rodzinne przepychanki, które dodały książce uroku. Depresja i zaburzenia lękowe to jedno, ale aby wyjść z grubego pancerza ochronnego, należy w pierwszej kolejności opanować sztukę wybaczania. Kolejne elementy wiążą się w spójną całość, która przekłada się na kawał dobrej literatury, z której można wyciągnąć kilka wartościowych morałów dla siebie.
W literaturze młodzieżowej również powinno się poruszać ważne społecznie kwestie, co świetnie wyszło Sophie Kinselli. Książka skierowana jest do młodszych czytelników, ale swoim poziomem stoi oczko wyżej, niż klasyczne młodzieżówki. Przedstawiona w książce historia mnie osobiście przekonała, głównie przez fakt, że poza ciekawymi pomysłami, zawierała ważne społecznie przesłanie. Choroby psychiczne nie są tylko domeną osób dorosłych, młodsi pacjenci również mają prawo przeżywać zmienne stany emocjonalne. Polecam!
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina