Pamiętacie grudniową zapowiedź thrillera Ktoś, kogo znamy? Nie da się ukryć, że na ten tytuł czekałam z niecierpliwością. Nie przepadam za ociekającymi krwią historiami. Cenię sobie za to misternie uknute intrygi i to charakterystyczne napięcie w połączeniu z rozbudowanym zapleczem psychologicznym. A tak się złożyło, że Shari Lapena w swojej najnowszej propozycji zaoferowała mi to, co lubię najbardziej!
Oddalone od zgiełku miasta przedmieścia oferują spokój i poczucie bezpieczeństwa. Tajemniczy nastolatek serią włamań skutecznie zakłócił panującą w okolicy równowagę. Chciał poznać brudne sekrety sąsiadów- nie przewidział, że ktoś odkryję jego tajemnicę. Pod nieobecność właścicieli dyskretnie przeglądał dane z ich komputerów. Zgubił go niewinny SMS odczytany przypadkiem przez matkę… W okolicy dochodzi do makabrycznej zbrodni, a małoletni włamywacz miał nieszczęście myszkować w komputerze ofiary. Pewne brudne sekrety nie powinny nigdy ujrzeć światła dziennego…
Ktoś, kogo znamy to thriller bazujący na prostym szablonie- ktoś z sąsiadów koniecznie musi być mordercą, pytanie tylko kto? Mamy do czynienia z mało wyrafinowaną zbrodnią, najprawdopodobniej w afekcie i całym multum podejrzanych. Ofiara była bardzo atrakcyjną kobietą i bez ograniczeń korzystała z dobrodziejstw, jakimi obdarowała ją matka natura. Shari Lapena leciutko pożerowała na stereotypach- równie rozwiązła, jak i atrakcyjna żona i psychopatyczny mąż- czy to już, aby gdzieś nie było? I tutaj pojawia się ten charakterystyczny dla małej społeczności klimat, który dodał całej historii niepowtarzalnego charakteru. Doceniłam szczególnie perfekcyjnie oddaną kobiecą zazdrość. Ładnie zarysowana sąsiedzka złośliwość i zawiść idealnie współgra z kolejnymi podejrzeniami i wzajemnymi oskarżeniami mieszkańców. Fabuła może i nie zwala z nóg, ale idealnie trzyma w napięciu. Niedopowiedzenia są tym, co właściwie kształtuje całościowy obraz historii.
Pierwszym i optymalnym zarazem podejrzanym- jest mąż ofiary- dziękuję serdecznie za intensywną grę wstępną. Dostałam strzępki informacji, z których wynikło, że to on jest tym złym.W przypadku tej książki szybkie odkrywanie kart miało na celu zmylenie czytelnika, a przy okazji skutecznie spotęgowało moje zaciekawienie. Plusem tej pozycji jest szczególnie ten duszący klimat małej społeczności- to właśnie on potęguję prawdziwą przyjemność płynącą z lektury. Ahhh i te opary szaleństwa! Bohaterowie przyparci do muru obnażają się z najgorszych sekretów- miło było podglądać aktywowane w sytuacji zagrożenia pracujące w ich głowach trybiki. Czy urzekła mnie psychologia postaci? Nie do końca- poza mężem ofiary postacie są mdłe i nijakie, co mnie troszeczkę odstraszyło. Biorę jednak na poprawkę fakt, że ten zabieg mógł zostać zastosowany celowo, aby utrudnić wytypowanie prawdziwego mordercy. Niby zabrakło takich klasycznych zwrotów akcji, co zrekompensowane zostało serią ekscytujących emocjonalnych zrywów. Nie ma co- pierwotnych podniet wszelakiej maści w tej pozycji również nie zabrakło. Zakończenie okazało się przemyślane, przyjemne, ale nie do końca zjawiskowe- po tej historii spodziewałam się czegoś dużo mocniejszego.
Ktoś, kogo znamy może i nie jest wybitną pozycją, ale z pewnością należy do udanych thrillerów. Dostałam taką dawkę rozrywki, na jaką liczyłam. Autorka zachęciła mnie na tyle, że mam ochotę zapoznać się z jej pozostałymi książkami. Komu polecam? W zasadzie każdemu, a już szczególnie fanom thrillerów z rozbudowanym tłem psychologicznym.
Premiera: 28 stycznia 2020
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka