Ruth Ware długo szukała swojego miejsca na Ziemi, po ukończeniu studiów w Manchesterze przeprowadziła się do Paryża, a po powrocie do kraju zamieszkała na stałe w Londynie. Przed rozpoczęciem kariery literackiej parała się różnymi zajęciami, pracowała jako kelnerka, sprzedawca w księgarni, nauczycielka angielskiego oraz rzeczniczka prasowa. Debiutowała powieścią W ciemnym, mrocznym lesie, która szybko osiągnęła status bestsellera list New York Timesa oraz Sunday Timesa, zbierając kolejne nominacje do prestiżowych nagród literackich. Zdecydowałam się na lekturę Pod kluczem, bardzo zaintrygował mnie zarys fabuły tego kryminału. Czy książka okazała się równie dobra, jak jej blurb?
Tajemnicza kobieta prosi o interwencję w swojej sprawie adwokata, pisząc list do Pana Wrexhama przedstawia swoją historię. Rowan natrafiła na bardzo interesujące ogłoszenie w sprawie pracy, na które zamierza zaaplikować. Rodzina Elincourtów wychodzi z intratną ofertą pracy w charakterze niani dla ich dzieci, kusi atrakcyjną stawką i obłędnie ekskluzywnymi warunkami zakwaterowania. Z ciepłą posadką związana jest mroczna historia, przez którą ostatnie cztery opiekunki zrezygnowały. Jak informuję Rowen jej potencjalna przyszła pracodawczyni, z domem związana jest pewna historia, która sugeruje, że może w nim straszyć. Wiktoriańska posiadłość Elincourtów naszpikowana jest najnowszą technologią, która ułatwia życie jej mieszkańcom. Rowen dostaje wymarzoną posadę, nie wierząc w mroczne doniesienia, stawia wszystko na jedną kartę i decyduje się na przeprowadzkę. Jaki koszmar miał miejsce w posiadłości Elincourtów?
Zbrodnia, jaka miała miejsce w nawiedzonym domu, od początku nie jest tajemnicą dla czytelnika, który wie, że zginęło jakieś dziecko. Szczegóły związane z tym zdarzeniem do końca pozostają tajemnicą i mogłam tylko gdybać, co mogło się tam wydarzyć. Bardziej intrygowało mnie prywatne życie tajemniczej Rowan, opiekunki w żłobku, miałam dziwne przeczucie, że bohaterka ma wiele do ukrycia. Zaintrygował mnie wątek związany z nowoczesną technologią, jaka zdominowała smart dom Elincourtów, odciążając domowników z przytłaczająco nudnych obowiązków, związanych ze standardową obsługą posiadłości. Rowan od razu wyrzucona zostaje na głęboką wodę, jej pracodawcy muszą niespodziewanie wyjechać służbowo, zostawiając na głowie nowej opiekunki wszystkie obowiązki związane z wychowaniem dziewczynek. Córeczki Elincourtów nie przepadają za swoją nową nianią, a swoją niechęć okazują na każdym kroku, robiąc jej różne nieprzyjemne psikusy. Kobieta jest przeładowana, a do tego czuje dziwny niepokój, który potęgują przedziwne dźwięki, dochodzące z jej sypialni. Rowan powoli ogarnia nową rzeczywistość, ujarzmiając nowinki technologiczne, jakimi przyjdzie jej się posługiwać w najbliższym czasie. Nie ma nic równie przerażającego, jak obecność intruza we własnym domu i ten obezwładniający lęk z tym związany. Legenda związana z nawiedzającymi rezydencje duchami, również skutecznie przykuła moją uwagę, byłam szczerze przerażona. Akcji, jako takiej, nie uświadczyłam, ale nie czuje się z tego powodu rozczarowania, było dynamicznie, ale bardziej w wymiarze psychologicznym. W tej historii liczy się to charakterystyczne napięcie, którego poziom niebezpiecznie wzrasta wraz z rozwojem fabuły.
Od początku miałam wrażenie, że Rowan skrywa jakiś niewygodny sekret, nie od dziś wiadomo, że cicha woda brzegi rwie, a tutaj to powiedzenie weszło w nowy wymiar. Miałam dziwne przeświadczenie, że kobieta ma jakiś ukryty cel, który napędza ją do działania, który usilnie próbowałam odkryć. Rowan ma w sobie wiele sprzeczności, które skrzętnie chowa przed światem zewnętrznym, udając skromną i zdyscyplinowaną nianię. Na uwagę zasługuje również postać Sandry Elincourt, która ma w sobie coś z typowej zimnej suki, jest stanowcza i władcza, przez co nie zyskała mojej sympatii. Dziewczynki miały swój urok, odgrywając z gracją swoje pierwszoplanowe role w tym przedziwnym przedstawieniu. Pierwotna zagadka była systematycznie nadbudowywana o kolejne elementy, które niebezpiecznie potęgowały tę charakterystyczną aurę niedopowiedzeń, czułam się wręcz urzeczona tym nietypowym kryminalnym scenariuszem. Trochę zaniepokoił mnie kierunek, w jakim zaczęła ta historia zmierzać, mrok kolejnych wydarzeń zaczął mnie nieco przytłaczać. Pod kluczem jest kryminałem, który od początku stymuluje intelektualnie czytelnika, zachęcając do podjęcia własnej inicjatywy, której celem jest rozwikłanie na własną rękę tej niecodziennej zagadki. Sam pomysł na motyw przewodni i przerażająca magia z nim związana, mnie osobiście przekonały, bo lubię takie niejednoznaczne i na swój sposób popaprane opowieści. Mocny ładunek emocjonalny związany z tą historią dosłownie mnie obezwładnił, przyprawiając o ciarki na plecach. Podejrzewam, że Ruth Ware w zamyśle chciała zszokować czytelnika, na swój sposób wytrącić z równowagi, co zdecydowanie jej się udało, ta książka to petarda. Zakończenie idealnie podsumowało wcześniejsze wątki, to co wcześniej było zagadką, w końcu zostało odpowiednio wyjaśnione. Finał, mimo że nie był mocny, to i tak porządnie mnie zelektryzował, szczególnie ostatni list.
Kryminał bazujący na pierwotnych lękach jest tym, co uwielbiam najbardziej. Ruth Ware dokładnie wie, jak stopniować napięcie, tworząc genialny scenariusz zbrodni, w którym jest pełno niewiadomych. Książkę polecam szczególnie miłośnikom dobrych kryminałów, którzy docenią wysublimowaną zagadkę, której nie brakuje tego charakterystycznego mroku.
Za egzemplarz książki dziękuję Księgarni Tania Książka
Pod kluczem oraz inne kryminały i thrillery znajdziecie w księgarni internetowej Tania Książka