Rusłan Mielnikow- Mrówańcza

no title has been provided for this book
Kategoria:
Gatunek:
Wydawnictwo:
Przeczytane:
Ocena:
Liczba stron: 368

Trudno było mi się zdecydować na jeden konkretny  tytuł z  Uniwersum Metro 2033. Zaczynałam i porzucałam kolejne książki, nie czując chemii z pomysłami autorów. Poszukiwania zakończyłam na propozycji Rusłana Mielnikowa, okrzykniętej najbardziej sensacyjną częścią serii. W sumie sensacji jako takiej nie odnalazłam, ale  wszelakiej  maści wrażeń autor zapewnił mi całkiem sporo…

„Nie wierz. W straszne opowieści nie należy wierzyć, bo wtedy one uwierzą w Ciebie. A to będzie prawdziwe nieszczęście. (…)”

Wojna atomowa sprzątnęła z powierzchni ziemi większość wytworów współczesnej cywilizacji. W Rostowie na próżno szukać oznak ludzkiej bytności zginęli praktycznie wszyscy poza jednym ocalałym- Ilją Maginem. Opętany żądzą zemsty Mag zamierza wymierzyć sprawiedliwość mordercom jego żony i syna i nie spocznie, aż nie osiągnie celu. Mężczyzna mieszkał do niedawna z innymi ludźmi na stacji Port Lotniczny, niestety niedawna inwazja mutantów przyczyniła się do masowej śmierci towarzyszy niedoli. Przy okazji eliminacji zagrażających mu  potworów prawie traci życie, dzięki pomocy Kozaka udaje mu się wyjść z opresji. Chcąc pokonać potężną armię mutantów, musi zejść do metra, aby  stoczyć najważniejszą bitwę w tej  wojnie. Pod ziemią na Maga czeka mnóstwo pułapek i niebezpieczeństw, ale tylko tak  ma szansę ostatecznie pokonać wroga. Czy uda u się z powodzeniem  zakończyć tę misję?

„W sumie prawdziwe poznanie jest możliwe tylko, przez porównanie. (…)”

Nie spodziewałam się takiej  ilości flaków i wszelakiej maści płynów ustrojowych, to mnie trochę przerosło. Fantastyka przeszła w ostry horror, czego się nie spodziewałam. Myślałam, że oswoję się co nieco z metrem, ale niestety bardzo się pomyliłam, a to, co  dobre zostawione zostało na sam koniec. W książce na próżno szukać głębi fabuła zaczyna się  i  kończy na eliminacji kolejnych  mutantów, co niestety mnie osobiście bardzo rozczarowało. Główny bohater jest  zaślepiony żądzą zemsty i właściwie tyle było  mi  o  nim  wiadomo, a on nie zamierzał wyjść z tej pozy. Psychologia postaci od początku  do  końca kulała, ale coś czuje, że autorowi nie zależało na kreowaniu  wyrazistych osobowości, bo  nie wykazał w tej  materii  żadnej  inicjatywy. Sam klimat książki jest dość mroczny i na swój sposób makabryczny, przez co  nie do  końca do  mnie trafił. Czytając o planie wymordowania dziwnych stworów, miałam ciarki na plecach, ale tylko  przez chwilę, później mordercze wizje już mnie nie ruszały. Różne odrażające płyny ustrojowe pomieszane z fragmentami odrażających cielsk skutecznie mnie odstraszały od dalszej lektury, bo nie przepadam za tego  typu  elementami. Co ciekawe mimo opisów wspomnianych masakr książkę czyta się wybitnie dobrze, a fabuła jest prowadzona bardzo lekko.

„Jest czas, by odpędzać przeszłość i zamykać pamięć na ciężką kłódkę. I jest czas, by przyzywać ją i przepuszczać przez siebie na nowo, karmiąc się zimną nienawiścią. (…)”

Nie jest to  powieść wielowątkowa, główna historia oparta jest na bardzo prostym szablonie, gdzie mściciel ma zamiar wymordować wszystkich  mutantów. Spektakularna wojna nie jest przewidziana tylko  dla jednostki, żeby  wygrać kolejne starcia, Mag  musi wchodzić w korzystne dla siebie sojusze. Traumatyczne przeżycia z życia głównego bohatera ostatecznie uformowały jego  charakter,  jest  zamknięty w sobie, a przez to na swój sposób tajemniczy. Ten introwertyzm wydał mi się pozorny i intrygowało mnie, co pokaże dalej. Ilia żyje z czymś na kształt schizofrenicznego  urojenia, myśląc, że jego żona i syn  nadal żyją. Ten zabieg najbardziej  mnie zaciekawił i nadał tej  historii odpowiedniego,  lekko psychodelicznego kolorytu. Pomysł z potencjałem nie do  końca się sprawdził w takim  wydaniu, bo z czasem Mielnikow zaniedbał swoją wizję. Nie liczcie na spektakularne zwroty akcji, bo  możecie się przeliczyć. O ile na początku jest  moc  i ma miejsce sporo fascynujących wydarzeń, to  z czasem ten schemat jest replikowany, co może przytłoczyć złaknionego solidnej dawki wrażeń  czytelnika. Mrówańcza to  syntetyk względem pozostałych części cyklu. Książkę cechuje nadmierna prostota, przez co  według mnie traci na wartości. Duża dawka akcji  nie jest w stanie zrekompensować niedostatków fabularnych.

Początek przygody  z  Uniwersum Metro 2033 uznaję za nie do końca udany. Mimo że książkę czytało się nieźle, to liczyłam na coś więcej, niż masakrę mutantów. Doceniam pomysł, ale jakość wykonania pozostawia wiele do życzenia. Gdyby Mielnikow rozbudował  nieco  fabułę,  to  zaproponowana historia zdecydowanie zyskałaby na wartości. Mrówańcza może spodobać się fanom cyklu.

Książka bierze udział w wyzwaniu #czytampostapozunserious.pl