Kolor samotności stanowi wycinek z przeżyć sześcioletniego chłopca borykającego się ze stratą starszego brata. Uzbrojony mężczyzna wtargnął do lokalnej szkoły podstawowej. Postanowił dać ujście swoim frustracjom strzelając na oślep do niewinnych ofiar. Kilkoro dzieci ginie, inni uczniowie zostają ranni i trafiają do pobliskiego szpitala. Andy niestety nie miał na tyle szczęścia, zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Zach będzie musiał poradzić sobie z podwójną stratą, śmierć brata osłabi rodzinne więzy, a zdesperowani rodzice powoli zapomną o istnieniu młodszego syna skupiając się na własnej tragedii.
Inspiracją do napisania Koloru samotności była strzelanina w szkole podstawowej Sandy Hook w Newtown w stanie Connecticut, w trakcie której zginęło dwadzieścia osiem osób, w tym dwadzieścia dzieci. W książce nie znajdziecie gotowych recept, ale dostaniecie coś na kształt uniwersalnego poradnika. Rhiannon Navin postanowiła podejść do tematu zespołu stresu urazowego z zupełnie innej strony. Główny bohater jest niewinnym dzieckiem, które z dnia na dzień zapomniało co to znaczy normalność. Poznajemy wycinki z życia chłopca i jego rodziny. Widzimy ludzi borykających się ze straszną tragedią, którzy walczą o odzyskanie spokoju po dotkliwej tracie.
Rhiannon Navin pokazuje, że nie ma jednego, takiego uniwersalnego sposobu na przeżywanie żałoby. Narratorem tej historii jest sześcioletni Zach. Dla jednych taka relacja może być infantylna i pozbawiona realizmu i swego rodzaju głębi. Inni z Was mogą uznać ją za cenną, ponieważ rzadko oddaje się głos dziecku w tak trudnych kwestiach. Kolor samotności jest ciekawą alternatywą, względem innych tego typu pozycji, poruszających tematykę straty bliskiej osoby. W książce nie natraficie na dojrzałe, czy wysublimowane spostrzeżenia. Będziecie śledzić kolejne klisze z pełnometrażowego filmu, reżyserowanego przez dziecko. Główny bohater z każdą kolejną stroną będzie wam coraz bliższy i powoli, krok po kroku wciągniecie się w życie chłopca.
Kolor samotności ma w sobie jakąś taką przedziwą mądrość. Przesłanie jest wyraźne- należy żyć tu i teraz, skupiać się na rzeczach ważnych i mimo straty nie zapominać o innych kochających nas osobach. Autorka trochę na siłę upchała kilka innych pobocznych wątków, moim zdaniem całkiem niepotrzebnie. Zamiast skupić się na jednej tragedii wprowadziła zamęt związany ze śmiercią innego chłopca. Przemyślenia Zach’a są zaskakująco trafne, a chłopiec jest bardzo dobrym obserwatorem. Główny bohater mistrzowsko interpretuje kolejne sytuacje, częstokroć dając upust swoim emocjom. Rhiannon Navin postawiła na naturalność w trakcie konstruowania kolejnych postaci. Ich psychika nie odbiega od przyjętych norm. Bohaterowie są na swój sposób swojscy co zdecydowanie dodało fabule realizmu. Poznajemy różne perspektywy parzenia na śmierć. Każda z postaci na swój sposób przeżywa tragedię.
Interakcje między poszczególnymi bohaterami zostały przedstawione bardzo wyraziście. Jeżeli mają coś do powiedzenia, to mówią, a czasem wręcz otwarcie wstrzynają kłótnie. W tym scenariuszu nie ma miejsca na wewnętrzne blokady i ukrywanie uczuć. Poznajemy całą paletę emocji towarzyszących osobom przeżywającym żałobę po stracie bliskiej osoby. Mimo, że są nadal razem, to czują się strasznie samotni. Brak cierpliwości i zrozumienia ze strony otoczenia doprowadza do kumulacji negatywnych emocji. Kolejne stadia żałoby zostają niepotrzebnie zablokowane przez szereg czynników zewnętrznych. W sposób wyrazisty przedstawione zostało osamotnienie kilkuletniego dziecka. Zach nie może liczyć na rodziców, z całą sytuacją musi poradzić sobie sami robi to na swój dziecięcy sposób. Prawd życiowych rozwiązań szuka w książkach, a mądrości fikcyjnych bohaterów będą dla niego swego rodzaju drogowskazem w drodze do szczęścia.
Wzruszająca, częstokroć bardzo barwna historia pewnie przekona wielu z Was. Jak dla mnie dziecięcy infantylizm w połączeniu z dojrzałą oceną sytuacji zabił to, co w tej książce było najlepsze. Doświadczenia małego chłopca momentami przeradzały się w całkiem sensowne przemyślenia dorosłego mężczyzny. Nie przeczę, ta historia ma głębie i ponadczasowy przekaz. Zaprezentowana otoczka mnie jednak nie przekonała. Autorka serwowała bardzo przewidywalne scenariusze bazując na znanych stereotypach. Książka momentami była bardzo trudna w odbiorze, przez co musiałam kilkukrotnie robić dobie przerwy w lekturze. Wiele zachowań głównych bohaterów (głównie matki Zach’a) było dla mnie niezrozumiałych, a wręcz absurdalnych. Kobieta po stracie dziecka cierpi z rozpaczy, a nie ma w głowie polowania na czarownice. Doceniam odwagę i pomysłowość autorki, ale według mnie powinna bardziej zadbać o detale.
Cieszę się, że takie ksiażki powstają. Kolor samotności w wyrazisty sposób ukazuje, że nie ma jednego uniwersalnego sposobu na przeżywanie osobistej tragedii. Książka jest ciekawą alternatywą względem innych pozycji pisanych z perspektywy dorosłych bohaterów. Trudna tematyka została przedstawiona w sposób lekki i zrozumiały. Kolor samotności to przejmująca historia, która porusza do głębi zmuszając do licznych egzystencjalnych refleksji. Polecam!
Za egzemplarz ksiażki dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska