
Lata 90. to złoty okres dla przestępczości zorganizowanej, nie bez powodu wydarzenia faktyczne stanowią kanwę kolejnej powieści kryminalnej Przemysława Semczuka. Coś mi się wydaje, że autor tamten okres darzy ogromnym sentymentem, świetnie oddając jego klimat. Nie gustuję w kryminałach retro, ale ten jakoś wybitnie mi przypasował, a do tego dobrze mi zrobiła ta podróż w czasie. Poznałam kolejne, bardzo intrygujące oblicze powieści kryminalnej…
Tragiczna śmierć młodego studenta najprawdopodobniej była komuś wpływowemu bardzo na rękę. Wypadek w górach mógł być celową, a do tego jakże skrzętnie zaplanowaną zbrodnią. Straż graniczna będzie mieć twardy orzech do zgryzienia, biorąc pod uwagę wybuchowy ekwipunek zmarłego studenta. W Zgorzelcu również licho nie śpi, w nieznanych okolicznościach uprowadzona zostaje młoda dziewczyna. Komisarze Pawel Ciszewski i Albin Plesiński będą mieć pełne ręce roboty, żeby tego było mało. komuś zachciało się zorganizować małą strzelaninę w mieście. Trop wiedzie do zgorzeleckiego półświatka przestępczego trudniącego się przemytem towarów luksusowych…
Błędem było zaczynać przygodę z serią od drugiego tomu, powinnam jak najszybciej nadrobić zaległości. Przemysław Semczuk świetnie oddał nastroje panujące w okresie transformacji ustrojowej, brudne lata 90. to czas, gdzie jedni się bogacą, kosztem tych biedniejszych. Rodzą się wielkie układy i mniejsze układziki, które stanowią podatny grunt dla raczkującej mafii, która powoli zdobywa coraz to większe wpływy. Poza policyjnym śledztwem mogłam od kuchni obserwować pracę pograniczników, przy okazji uzyskując wiele przydatnych informacji. Ironia i sarkazm w połączeniu z nutką czarnego humoru skutecznie i na długo umiliły mi lekturę. Pierwszoplanowe morderstwo otwiera drogę kolejnym równie zatrważającym wydarzeniom, które mogą przyprawić o niezły zawrót głowy. Bohaterowie idealnie wpasowali się w wykreowany przez Przemysława Semczuka świat, swoją postawą idealnie oddają panujące w przeszłości nastroje. Jest dobry glina, w sumie ten inteligentniejszy, ale znalazło się również miejsce dla tego złego, który niestety nie grzeszy rozumem, przez co zdecydowanie traci na wartości.
W tym scenariuszu standardowa wartka akcja ma znaczenie drugorzędne, najbardziej liczy się ta charakterystyczna nieco dusząca, owiana tajemnicą atmosfera. Miałam do czynienia z czymś na kształt nieźle wykreowanego zaścianka, z ludźmi, którzy na siłę próbują pokazać, kto tutaj rządzi. Policja, zamiast prowadzić standardowe działania operacyjne, ma za zadanie uprzątnąć zastany burdel. Ciszewski otrzymuję bardzo wydajną pomocnicę w postaci aspirant Joanny Kaczmarek, co potęguje wydajność funkcjonariuszy. Młoda, a do tego jakże piękna i inteligentna policjantka nieźle namiesza w życiu komisarza. Bardzo polubiłam wspomnianą parę, która stanowi zgrany duet. Niestety w przypadku Plesińskiego nie ma mowy o żadnej sympatii, ten facet był dla mnie odpychający. Tutaj każdy z bohaterów ma swoje pięć minut, kiedy to może w pełni się wykazać.
Nie liczcie na szybkie tempo i nieustanne napięcie, bo one w tej historii mają znaczenie drugorzędne. Najbardziej uwagę przyciąga cały proces dochodzenia do prawdy, która okazuje się dla wielu osób bardzo niewygodna. Narratorów jest kilku i każdy wnosi swoją cenną cegiełkę do tego mrocznego scenariusza. Jest wiele ścieżek wiodących do prawdy, ale nie zawsze udaje się funkcjonariuszu złapać właściwy trop, co stanowi fascynujący element układanki. Poza bohaterami pierwszoplanowymi na prowadzenie wysuwają się rozrywkowy ksiądz i dociekliwy dziennikarz, którzy potrafią nieźle namieszać. W procesie twórczym autorowi z pewnością pomogło dotychczasowe doświadczenie zawodowe.
Semczuk swoją powieścią udowodnił, że pewne fakty historyczne mogą stanowić idealne podłoże dla dobrego kryminału. To nie przypadek jest książka skrojoną na miarę wymagającego czytelnika, będącego koneserem gatunku. Polecam!
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu REBIS