Paweł Reszka- Mali bogowie 2. Jak umierają Polacy

no title has been provided for this book
Kategoria:
Wydawnictwo:
Przeczytane:
Ocena:

Polska służba zdrowia… Wszyscy na nią narzekają, a mimo wielu niedogodności większość pacjentów z niej korzysta. Przepracowani (no i  oczywiście źle opłacani!) lekarze nie mają siły walczyć o   zdrowie i życie pacjenta. W sumie bardziej  martwią się o  własne zdrowie zastanawiając się,  czy  dotrwają do  końca dyżuru. Pacjenci narzekają  na chory system. Lekarze narzekają na pacjentów (i  wieczny  brak środków!). Polska służba zdrowia przypomina czeski  film w którym absurd goni  absurd. Lektury drugiej części Małych  bogów nie miałam w planach. Ostatnimi  czasy coraz częściej obcuje z przedstawicielami środowiska lekarskiego.

„Dzień przeważnie składa się z wyjazdów do „sraczek” do których wysyła nas dyspozytornia. Dyspozytornia to inaczej „pelikanarium”, a dyspozytor to „pelikan”: „Żarłoczny ptak, który łyka wszystko”. Żarcik: „Telefon na dyspozytornię: – Dzień dobry, mój syn ma 38 stopni gorączki. Co mogę podać? – Proszę podać adres”. W pogotowiu to codzienność. (…)”

O tym, że w polskiej służbie zdrowia źle się dzieje wiedziałam od dawna, ale do tej pory  nie musiałam  odczuwać tego  na własnej  skórze. W swoim  najnowszym  reportażu Paweł Reszka skupia się na przedstawicielach tzw. medycyny ratunkowej. Niech  nie zwiedzie was podtytuł książki, bo  o umieraniu pacjentów za wiele się nie dowiecie. W drugiej części cyklu niedoceniani  ratownicy medyczni stoją w opozycji  do zdesperowanych  lekarzy szpitalnych  oddziałów ratunkowych. Reszka zaznajamia nas ze specyfiką pracy pogotowia ratunkowego. Autor tym razem wkręcił się do zespołu ratowników medycznych. Dzięki temu  mógł jeździć z nimi  karetką na akcje.

„Umierający bliski to jest problem, który trzeba wystawić za drzwi, tak jak wystawia się starą kanapę, bo już się zapadła i nie da się na niej wygodnie siedzieć. Problem musi być za drzwiami. W takich paskudnych czasach żyjemy. Panuje kult życia, czerpania z życia, ale nie ma miejsca na śmierć, na to, żeby ludzie godnie odchodzili w swoich łóżkach. (…)”

SOR czyli  szpitalny  oddział ratunkowy. Miejsce znienawidzone przez pacjentów i lekarzy! W izbie przyjęć trzeba odsiedzieć swoje,  a mimo  to  nie mamy  gwarancji czy  lekarz dobrze nas potraktuje. Przedstawiciele medycyny ratunkowej  zmuszeni  są do  podejmowania szybkich,  choć nie zawsze słusznych  decyzji. W ich  żyłach  buzuje adrenalina,  niczym  silny  narkotyk. Reszka wraz ze swoimi  rozmówcami wprowadza nas w realia pracy SOR-u.  W tej  części również nie zabrakło ciekawych historii i  humorystycznych  anegdotek, łącznie z przypomnieniem pamiętnej  afery łowców skór. Prawdą jest, że wszyscy pracownicy SORu są permanentnie przepracowani. Ludzie  zamiast  zająć się swoim życiem dzwonią z pierdołami na 112. Poziom irytacji  lekarzy pogotowia często sięga granic zenitu. Karetki  zamiast jeździć do ciężko chorych  pacjentów stają się bezpłatnymi  taksówkami medycznymi. Reszka stawia wiele trafnych  pytań, próbując jednocześnie zdiagnozować chory system. Medycyna ratunkowa, mimo niekwestionowanego postępu technologicznego  przeżywa trudne chwilę. Na nic nie ma środków, a ludzi przecież trzeba leczyć…

„Wie pan, skąd jest nazwa SOR? To od: „Sorry, szybko pana nie przyjmiemy”. (…)”

Pierwsza część Małych  bogów była dla mnie  zdecydowanie mocniejsza i bardziej kontrowersyjna. Druga trochę mnie zawiodła. Najnowszy  reportaż Pawła Reszki  nie wniósł nic nowego  do  debaty na temat polskiej służby zdrowia. Autor powielał znane schematy zamiast  ugryźć temat  z nieco  innej  strony. Nie jest  to  zły  reportaż. Laik  wyniesie sporo cennych  informacji  z książki. Osoba, która miała okazje przeczytać pierwszą część cyklu  będzie nieco zawiedziona. Książkę warto  przeczytać dla samej  jakości przekazu,  bo autorowi nie da się odmówić warsztatu. Drugą część Małych  Bogów  czyta się całkiem nieźle (podobnie zresztą, jak pamiętną pierwszą część), ale miałam nieodparte wrażenie, że została napisana nieco  na siłę wykorzystując medialny  szum wokół pierwszego  tomu. Medycyna  ratunkowa  to bezapelacyjnie temat  mniej  chwytliwy  i w mojej ocenie nie do końca się sprzedał. Czytelnicy reportaży niestety (albo i stety?) złaknieni są sensacji. Tutaj  jej  zabrakło. Plusem książki  jest realizm relacji,  którego  w pierwszym tomie momentami zabrakło

Mali bogowie 2. Jak umierają Polacy to godna uwagi pozycja, z którą warto się zapoznać.  Relacja mimo, że nie szokuje, to nadal skłania do  refleksji nad relacją  lekarz- pacjent.