Wrocławska Pani mecenas kolejny raz dała popis umiejętności literackich, (sama jeszcze zbieram swoją szczękę z podłogi). Specyficzny styl autorki nie wszystkim może przypaść do gustu, ja również miałam pewne obawy co do jej twórczości, które na całe szczęście równie, szybko i w sposób satysfakcjonujący zostały rozwiane. Kończąc Przekręt, nie podejrzewałam, że Paulina Świst w końcu zrzuci szpilki na rzecz najczystszych kryminalnych podbojów. Paprocny stanowi preludium, do nowego rozdziału, który może przypaść do gustu szerszemu gronu odbiorców…
„Wiesz co jest najlepsze? Jeśli wszyscy żyją i faktycznie są zdrowi to każdy inny problem wydaje się błahy i bezsensowny. (…)”
Komenda Miejska w Tychach wrze od plotek o tym, że grupa policjantów miała rzekomo dopuścić się gwałtu na prostytutce. Pokrzywdzona głównym sprawcą czynu wskazuje Krzysztofa Strzeleckiego, kryształowa wręcz osobowość podejrzanego nijak nie współgra do zbrodni, jakiej jakoby miał się dopuścić, o ile w ogóle jakakolwiek miała miejsce. Oskarżony funkcjonariusz podtrzymuje, że jest niewinny i zrobi wszystko, żeby jak najszybciej oczyścić się z zarzutów. Jedyną osobą wierzącą w niewinność policjanta, jest jego bezpośredni przełożony, który zamierza wykorzystać jego talent śledczy w pewnym prywatnym śledztwie. Zaginięcie nastoletniej Karoliny spędza sen z powiek jej ciotce- mecenas Zofii Bojarskiej, która nie spocznie, zanim nie odnajdzie dziewczyny…
Tym razem zacznę od końca- jestem zachwycona, bawiłam się wyśmienicie i mam ochotę na więcej. Według mnie Paprocny to śmiało może pretendować do miana najlepszego kryminału Pauliny Świst, lubię takie pozytywnie poplątane scenariusze z iście wybuchowym tłem. Misternie uknuta intryga idealnie współgra z aż nazbyt dynamicznym prywatnym śledztwem, w którym na próżno szukać utartych schematów, gdzie ostra jazda wchodzi na zupełnie nowe tory. Ogień w akcji podsyca osobowość, głównych bohaterów, kto się czubi, ten się lubi, tutaj widać to najlepiej. Równie inteligentna, jak i nieziemsko seksowna pani mecenas nie da sobie w kaszę dmuchać, a do tego wie, co to czarny humor i nad wyraz wprawnie posługuje się ironią i sarkazmem. Z wyglądu Strzeleckiemu bliżej do księcia, który umyślnie zbiegł ze swojej bajki, żeby poznać pewną wybuchową pannę, której daleko do klasycznej królewny. Ogień i woda (kolejność musicie ustalić sami), osobowościowo jeszcze nigdy nie miałam z czymś takim styczności, ale o dziwo mam ochotę na więcej.
Kryminalnie petarda, trudno przewidzieć, co wydarzy się dalej i to właśnie jest w tej książce najlepsze. Wisienką na torcie jest postać Jadzi, która śmiało może pretendować do miana rasowego koszmaru byłych dziewczyn. Pierwszoplanowe śledztwo to tylko przykrywka dla wysublimowanych popisów i kipiących akcją wizji Pauliny Świst, która dokładnie wie, jak najlepiej pobudzić wyobraźnię złaknionych mocnych wrażeń odbiorców. Miałam nieodparte wrażenie, że Paprocny to nie dość, że najlepsza z dotychczasowych książek autorki, to na dodatek najbardziej osobista. Jak dla mnie dialogi to istne mistrzostwo, dawno nie czytałam czegoś tak ostrego, zabawnego i wybuchowego zarazem, nie wiem, skąd Paulina Świst bierze te swoje wszystkie teksty, ale zresztą jak zawsze mam ochotę na więcej.
Jestem zadowolona, nie mam na co narzekać i już nie mogę doczekać się kontynuacji przygód Krzyśka i Zośki, na które pewnie będzie trzeba trochę poczekać. Książkę polecam fanom kryminału, którzy docenią prawdziwą policyjną robotę, a nie wymuskane śledztwo rodem z taniego serialu. Odradzam wrażliwcom, oraz tym, którzy nie przepadają za specyficznym stylem i genialnym czarnym humorem Pauliny Świst.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu AKURAT