
Nie dowierzałam, że można zgrabnie i z polotem połączyć erotyk z kryminałem nie burząc schematu przewidzianego dla obu gatunków. Korzystając z polityki drugich szans postanowiłam powrócić do elektryzującej trylogii Pauliny Świst. Tych z Was, których Prokurator zachwycił, Komisarz wytrąci z równowagi. I to dosłownie, a do tego na długo! Paulina Świst kolejny raz bawi się świetnie wodząc za nos Bogu ducha winnego czytelnika. Tym razem elektryzuje nie tylko seksem, a również sensacyjnymi scenami. Było już erotycznie, a teraz czas na trochę klasyki kryminału w nieco innej odsłonie.
„Adwokat nie koza, kwiatków nie zeżre. (…)”
Z kontynuacjami tak to jest, że nigdy nie wiadomo jak sprawy się potoczą. Może być lepiej, ale równie dobrze może być gorzej. Perspektywa zniewalająco przystojnego pana prokuratora i seksownej pani mecenas mnie nie przekonała, a wręcz odstraszyła na cały rok. W świat komisarza Wyrwy wkroczyłam z impetem i dosłownie wkręciłam się od pierwszej strony, bez dwóch zdań! Paulina Świst obrała nowy kierunek i postawiła na ostre, bardzo sensacyjne brzmienia. Tytułowym Komisarzem jest Radek Wyrwa, gliniarz w zasadzie z powołania, lubiący działać pod przykrywką. Dość ekscentryczny, z lekka sarkastyczny policjant, potrafi złamać serce niejednej kobiecie, o czym przekonała się pewna niczego nieświadoma niewiasta. Znaki rozpoznawcze? Niewyparzony jęzor i umysł ostry jak brzytwa. Wyrwa to prawdziwy facet z krwi i kości, a nie jakaś metroseksualna ciapa. W roli amanta sprawdził się świetnie, bez problemu rozkochując w sobie nawiną córkę niedoszłego gangstera. Handel żywym towarem z domieszką płomiennego romansu tworzy całkiem wybuchową mieszankę. Zapnijcie pasy, bo będzie się działo!
Było już pieprznie, więc teraz jest mrocznie i z petardą. Z czystym sumieniem stwierdzam, że tym razem w moje ręce trafił prawdziwy rasowy kryminalik napisany z lekką nutką erotyzmu.Mniam! Nie oceniaj autora po jednej książce! To podstawa, o której zdarzało mi się kilkukrotnie w przeszłości zapomnieć. Odkładając na półkę Prokuratora postanowiłam nie wracać do tej historii i na zawsze podziękować Pani Świst. Rzeczą ludzką jest błądzić i cieszę się, że udało mi się powrócić na właściwą ścieżkę. Pani Świst, jak nikt inny potrafi stworzyć niepowtarzalny, nieco pieprzny klimat okraszony ciętym komentarzem. Bez wahania na każdym kroku komplikuje egzystencje swoim bohaterom, wkręcając ich w coraz to bardziej ekstremalne sytuacje zapewniając przy tym czytelnikowi przednią rozrywkę.
„Nie chciałem wnikać w powody, skoro rezultaty były zachwycające.(…)”
Tak sobie myślę, że nie jestem modelowym czytelnikiem twórczości Pauliny Świst. Lubię mocne, bardzo mroczne klimaty, które przyprawiają mnie o szybsze bicie serca, ale bez zaburzających odbiór seksualnych wstawek. Muszę oddać Paulinie Świst, że jak nikt inny potrafi stworzyć intrygujące tło dla swojej wręcz szalonej fabuły. Ona już wie, jak zaburzyć spokój i podkręcić akcje, żeby tylko czytelnik był w pełni usatysfakcjonowany. Nie udaje, nie kopiuje, nie popada w schematy od początku do końca jest sobą! Jej zależy, żeby czytelnik bawił się dobrze, co da się odczuć praktycznie na każdej stronie. Czarny humor połączony z nutką wysublimowanego seksu jest świetną przeciwwagą dla mrocznych wątków zorganizowanej przestępczości. Autorka bawi się, igra z czytelnikiem stawiając na ekstremalne rozwiązania. Początek lektury mnie nie zachwycił, byłam wręcz rozczarowana i zdecydowanie znudzona pewną przewidywalnością zaprezentowanego scenariusza. Aż tu nagle wkręciłam się w ten szalony ciąg nieprawdopodobnych zdarzeń. I taki nastrój towarzyszył mi do końca lektury.
„Poczułem alarmowy hejnał w głowie, ale nie chciało mi się myśleć ani ruszać. Zwłaszcza że leżała na mnie ruda czarownica i najwyraźniej również nie miała zamiaru drgnąć. (…)”
Jeżeli ktoś potrafi mnie zaintrygować, rozbawić i rozczulić jednocześnie, to biorę jego ksiażki w ciemno. Serio, już dawno żadna pozycja nie zapewnia mi takiej dawki rozrywki.Treść mnie zachwyciła, a poziom autorki rozłożył na łopatki. I tak się zadziało, że Pani Świst zaufałam na tyle bezgranicznie, że przeczytałam po kolei wszystkie jej książki (w tym jedną przedpremierowo!). Komisarz może i nie trafi w gusta zdeklarowanych kryminalistów, ale z pewnością swoją niepowtarzalną treścią przemówi do osób złaknionych prawniczych smaczków okraszonych aurą niedopowiedzeń. Romans? Kryminał? Jak dla mnie dwa w jednym, z przeciwwagą tego drugiego. Ja osobiście lubię oderwać się od schematów na rzecz lekkiej, przyjemnej fabuły napisanej z pazurem. Mroczna, zabawna, hipnotyzująca! Takie książki uwielbiam. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam!