Lubię czytać debiuty, a jeszcze bardziej te zawierające zaskakująco kreatywne i nieco ryzykowne fabuły. Pióro z obrazu Malczewskiego wychodzi poza ramy klasycznego kryminału, łączy niezłą komedię kryminalną z odwołaniami do klasycznych dzieł literackich. Czy tak skrajne gatunki można z powodzeniem połączyć w tak syntetycznej formie? Jak się okazuje można i to z całkiem pozytywnym efektem.
Andrzej Kowalski nawet nie próbuje się tytułować rasowym dziennikarzem. Mężczyzna, będąc co najwyżej tanim pismakiem, stara się nie wychylać w redakcji „Faktów i Aktów”. Kowalski w najśmielszych snach nie spodziewał się, że przypadkowe spotkanie z ekscentrycznym staruszkiem na dobre odmieni jego szarą egzystencję i mizerną ścieżkę kariery. Nagle jego życie obraca się o sto osiemdziesiąt stopni, z marnego dziennikarzyny przechodzi do pierwszej ligi prasy brukowej. Większe wpływy niestety często idą w parze z większym poziomem odpowiedzialności. Konsekwencje złych wyborów mogą być bardzo bolesne. Jest jeszcze jeden haczyk, o którym dziennikarz dopiero z czasem się dowie…
Ten kryminał wymyka się wszelkim schematom i za to należy go docenić. Jak na 112 stron to pomysłów na kolejne wątki udało się zrealizować wyjątkowo sporo, fabuła jest zdecydowanie różnorodna. Książkę czyta się szybko, aby zrozumieć wszystkie literackie odwołania, polecam rozłożyć lekturę na mniejsze partie. Mnie osobiście najbardziej przekonała część opisująca losy tajemniczego dziennikarza. O ile poszczególne odwołania literackie i cytaty były do pewnego momentu intrygujące, to z czasem ich mnogość troszeczkę mnie przerosła. Za to historia Kowalskiego była na tyle niekonwencjonalna, orzeźwiająca i wybuchowa, przez co skradła moje serce. Kocham bohaterów inteligentnych, przesiąkniętych ironią, wiedzących, co to czarny humor i jak go poprawnie używać. Językowo było momentami troszeczkę nierówno, ale jak na debiut całość wypada dobrze. Na pewno warto wspomnieć to dialogach, które niesamowicie podkręciły tempo akcji, przyprawiając mnie na przemian o uśmiech i szybsze bicie serca. Po lekturze doszłam do wniosku, że autor świetnie odnalazłby się w świecie komedii kryminalnej. Lubię połączenie nieoczywistego mroku z wybuchową mieszanką przeszłości z teraźniejszością.
Mojej lekturze Pióra z obrazu Malczewskiego do ostatniej strony towarzyszył dreszczyk emocji i to jest najlepsza rekomendacja dla tego tytułu. Jako debiut książka wypada całkiem nieźle, ze wszystkich zaprezentowanych pomysłów autor wyszedł obronną ręką. Kryminał mogłaby jeszcze zyskać na wartości, gdyby autor kosztem większej ilości treści rozszerzył poszczególne wątki. Pióro z obrazu Malczewskiego z pewnością przypadnie do gustu fanom kryminalnych historii z rozbudowanym tłem historycznym. Jestem ciekawa kolejnej książki autora i na jej premierę czekam z niecierpliwością.
Za egzemplarz książki dziękuję Autorowi