Marta Grys ucieszyła się, widząc w skrzynce na listy kartkę urodzinową od swojej córki. Na miejscu w mieszkaniu Karoliny, kobieta zastaje martwą kobietę w wannie. Sprawa domniemanego samobójstwa szybko przeradza się w morderstwo. Sprawca nie popisał się, pozorując samobójczą śmierć kobiety, o czym świadczą ślady na miejscu. W tym samym mieszkaniu rok wcześniej odnaleziono martwe ciało Karoliny Grys. W toku śledztwa pojawiają się nowe dowody, które sugerują, że obie sprawy mogą być ze sobą powiązane. Podkomisarz Kamila Szolc ma w końcu szansę, aby się wykazać. Nie trzeba długo czekać, a pojawia się kolejna ofiara- dzięki interwencji przypadkowego przechodnia nastolatka cudem uniknęła śmierci w wyniku powieszenia. W trakcie przesłuchania dziewczyna zapytana o to, kto jej to zrobił, zapisuje na kartce słowo NIKT. Śledczy nie spoczną, aż nie odkryją tożsamości mordercy.
Nikt to thriller, w którym nie brakuje mroku połączonego z atmosferą skrajnego niepokoju. Muszę przyznać, że wątek przewodni, przeładowany sporą dawką brutalności, nie do końca mnie przekonał. Doceniam klimat książki, bo on z pewnością zasługuje na uwagę i świetnie podkręca napięcie, ale autor trochę przedawkował zło. Wstęp był dla mnie trudny, taki trochę toporny, przez co długo nie mogłam się wciągnąć w fabułę. Dopiero rozbudowanie wątku Szarego zaintrygowało mnie na tyle, że dałam książce szansę. Nie jest to thriller dla każdego, potężna dawka przemocy i skrajnych parafilii może odstraszyć najwytrwalszych fanów gatunku. Co za dużo, to niezdrowo- autor zdecydowanie przedawkował patologię. Psychologia postaci zaskakuje intrygującą mieszanką różnych osobowości. Na tle wszystkich postaci najbardziej wyróżnia się aspirant Edyta Gawron- jest ludzka, ma swoje słabości, nikogo nie udaje. Jako jedyna z całej grupy śledczych w pełni się wykazała w pracy, przy okazji pokazując swój niezłomny charakter. Szolc mnie irytowała, a inni funkcjonariusze nie do końca się popisali, chyba zapomnieli, co to profesjonalizm. Czarne charaktery przerosły moje najśmielsze oczekiwania, Kaźmierczak perfekcyjnie oddał najprawdziwsze zło drzemiące w człowieku.
Rozwinięcie zaskoczyło mnie mnogością innowacyjnych rozwiązań fabularnych, które skutecznie podkręciły atmosferę niepokoju. Tempo akcji utrzymywane było na względnie równym poziomie, w tej pozycji bardziej liczył się mrok i odwoływania do pierwotnych instynktów. Odniosłam wrażenie, że autor robi wszystko, żeby zszokować czytelnika, co niestety nie do końca mu wyszło. Sporo skrajności w pewnym momencie przerodziło się w przykrą dla oka groteskę, przesyt brutalności trochę mnie przeraził. Doceniam zastosowanie nowych technologii w działaniach sprawców, to autorowi wyszło całkiem nieźle i uwiarygodniło fabułę. Łódź stanowi idealne tło dla tej historii. Zwróciłam uwagę na nieprzyjemny kontrast między tym, co robiła Edyta, a czym zajmowali się pozostali funkcjonariusze. Inni brodzili w bagnie niedopowiedzeń, a młoda policjantka odwalała za nich całą robotę. Końcówka była interesująca, ale sam finał, to według mnie jakieś nieporozumienie i pójście na łatwiznę. Korektor i redaktor niestety nie popisali się w swojej pracy, o czym świadczą pojawiające się w książce błędy- w opisie okładkowym nazwisko bohaterki to Gryz, a w książce bohaterka nazywa się Grys.
Nikt to thriller, który mrozi krew w żyłach i daje do myślenia. Maciej Kaźmierczak zaskoczył mnie swoją kreatywnością, szkoda, że jakość wykonania pozostawia wiele do życzenia. Przesyt zła wpłynął na negatywny odbiór tej historii, byłam trochę zmęczona nadmiarem brutalności i patologii. Książkę polecam czytelnikom o mocnych nerwach, wrażliwym odbiorcom zdecydowanie ją odradzam.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu MUZA