
Jak mawia znane przysłowie kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana- dlatego właśnie powinnam uraczyć się lampką tego szlachetnego trunku zaraz po skończeniu lektury pierwszego tomu Obsesji Eve Luke’a Jennings’a. Faktem jest, że lubuję się w powieściach z dreszczykiem, czytam je w ilościach hurtowych, przez to trudno mnie zaskoczyć (nie pisząc już o efekcie wow!…). Luke Jennings na całe szczęście sprostał temu jakże trudnemu wyzwaniu- w moje ręce trafiła gatunkowa perełka, łącząca klasyczne elementy z serią niekonwencjonalnych rozwiązań, które niejednokrotnie przyprawiły mnie o szybsze bicie serca.
„Będę brutalnie szczery: jesteś jedyną osobą, o której wiem na pewno, że nie została kupiona. Jak daleko sięgnęła gangrena?Tego nie wiem. Ale twoje akta przejrzałem dość dokładnie i wierzę, że podołasz zadaniu. (…)”
Oksana Borisowja Woroncowa, lat dwadzieścia trzy, jest oskarżona o potrójne morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Jej życie powoli chyli się ku upadkowi, proces to tylko formalność, a kara za taką zbrodnie może być tylko jedna… Tutaj następuję nagły zwrot akcji, pojawia się tajemniczy jegomość z propozycją, z cyklu tych nie do odrzucenia. Oksana z psychopatycznej zbrodniarki przeradza się w perfekcyjną morderczynię- Villanelle, oddelegowaną do wykonywania specjalnych misji o najwyższym stopniu ryzyka. O tej pory będzie działać na zlecenie tajemniczej organizacji Dwunastu. Na trop seryjnej morderczyni wpada Eve Polastri, agentka MI5, a co najważniejsze- drogi obu pań, z pewnych osobistych względów, zwiążą się na długo…
„(…) Postrzegamy świat takim, jaki jest. to miejsce którym rządzi tylko jedno, jedyne prawo: prawo przetrwania. A tobie, jeśli się nie mylę, pomagamy przetrwać na bardzo dogodnych warunkach. (…)”
Zaskoczyła mnie konstrukcja tej pozycji- lwia część fabuły skupia się tylko i wyłącznie na Villanelle- począwszy od dokładnego opisu jej osobowości, traumatycznych wydarzeniach które ją ukształtowały, a skończywszy na skrajnie antyspołecznych skłonnościach, które ułatwiają jej pracę. Autor w mojej ocenie troszeczkę dyskryminował bystrą agentkę, nie do końca wiem dlaczego. Długo musiałam czekać żeby w końcu dowiedzieć się kim jest tytułowa Eve. Z jednej strony Oksana potrafiła przyciągnąć moją uwagę, ale na dłuższą metę męczyła mnie swoimi nieludzkimi skłonnościami i przerażająco psychopatycznym stylem życia. Dla odmiany Eve od razu mnie oczarowała swoją osobowością, intelektem i podejściem do codziennych spraw. Agentka brytyjskiego wywiadu może i nie grzeszyła urodą, ale za to ma umysł był ostry jak brzytwa, a na dokładkę swoją determinacją potrafiła zdziałać cuda w trakcie prowadzonego śledztwa. Główne bohaterki zarówno wiele łączy, jak i dzieli, co dla mnie było wręcz fascynujące w takim własnie mrocznym i morderczym wydaniu. Momentami byłam zniecierpliwiona, śledząc dokładne opisy poczynań Villanelle, które cechował zawsze ten sam schemat- rzadko modyfikowany, a momentami wręcz przewidywalny.
„Dla niej seks jest tylko ulotną chwilą fizycznego zaspokojenia. Zacznie bardziej podnieca ją spojrzenie w oczy partnera czy partnerki i świadomość, że niczym kobra hipnotyzująca ofiarę chwiejnym ruchem ciała posiada nad nim czy nad nią całkowitą kontrolę. Lecz i ta gra szybko staje się nudna- ludzie tak łatwo kapitulują. (…)”
Wspomniana szczegółowość wybijała mnie z rytmu, musiałam w pełni skupiać się na nieistotnych, z mojego punktu widzenia, elementach, które zatrważająco spowalniały fabułę. Moje emocje względem tej książki były mieszane, aż do momentu poznania Eve. Z tą postacią poczułam prawdziwą czytelniczą chemię i miałam wrażenie,ze nadajemy na tych samych falach. Ciąg myślowy Eve, w którym dominowała logika zmieszana (w odpowiednich proporcjach) z ironią i sarkazm- bardzo przypadł mi do gustu. Sposób prowadzenia tajnego śledztwa z użyciem wszelkich dostępnych rozwiązań również był taki inny, przez co wręcz hipnotyzujący. Elementy, które pierwotnie wybijały mnie z rytmu, w końcu zaczęły mnie przyjemnie, a do tego nieco intelektualnie, stymulować i poczułam wreszcie to jakże przyjemne czytelnicze flow. O ile na początku akcja toczyła się nieśpiesznie, to pod koniec dosłownie gnała na złamanie karku, co bardzo mnie ucieszyło
Podsumowując- lektura Obsesji Eve. Kryptonim Villanelle usatysfakcjonowała mnie, ale liczyłam na więcej emocjonujących momentów. Mocna końcówka pierwszego tomu sugeruję, że mogę spodziewać się lepszej, dużo bardziej intrygującej kontynuacji. Komu polecam? Zdecydowanie fanom mocnych wrażeń, miłośnikom kryminalnych smaczków oraz tym i z Was, którzy lubują się w psychopatologii skrajnie popapranych postaci. Wrażliwym czytelnikom odradzam lekturę, ponieważ nie warto narażać się niepotrzebnie na serię nocnych koszmarów.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu REBIS