Syn Ellen Saint zginął w wypadku samochodowym, prowadził jego przyjaciel. Kobieta nie może przeboleć faktu, że Kieran dostał wyjątkowo niski wyrok, w stosunku do tego co zrobił. Ellen nigdy nie lubiła tego chłopaka, teraz darzy go czystą nienawiścią, która ostatecznie popchnęła ją do popełnienia zemsty. Negatywne emocje matki Lucasa podkręca fakt, że Kieran nie pamięta nic z nocy wypadku. Ellen ogarnia obsesja, która przejmuje kontrolę nad jej życiem. Przy okazji realizacji kolejnego zlecenia, na dachu jednego z wieżowców kobieta dostrzega mężczyznę łudząco podobnego do Kierana. Coś poszło nie tak, jak miało, a ona musi dowiedzieć się co. Koszmar Ellen zaczyna się na nowo…
Niemały problem sprawiła mi jednoznaczne ocenienie tej książki, która z jednej strony nie była aż taka zła, ale z drugiej do ideału jej daleko. Louise Candlish powróciła do tego, w tym czuje się najlepiej i stworzyła kolejny thriller domestic noir. Wszystkie wątki łączy postać Kierana Wattsa, chłopak ukazany został jako typ spod ciemnej gwiazdy, który sprowadził Lucasa na złą drogę. O dziwo z wszystkich zaproponowanych postaci najbardziej polubiłam właśnie jego. O ile Ellen można współczuć utraty syna, o tyle nie da się zaprzeczyć, że był najprawdziwszą histeryczką, a ja takich osób nie trawię. Większą część książki to właśnie ona jest narratorką, przez co ta historia stała się dla mnie trudna w odbiorze. W tej książce narracja pierwszoosobowa okazała się złym rozwiązaniem, wprowadzając do fabuły zły nastrój, a można było tego uniknąć. Mogłabym zrozumieć targające Ellen emocje, ale ona po prostu uwzięła się, przypisując niepotrzebnie Kieranowi wszelkie możliwe negatywne cechy, co było dla mnie zachowaniem wręcz absurdalnym
Książka napisana została bardzo nierówno, co mnie zasmuciło, po ekscytujących momentach pojawia się seria trudnych w odbiorze epizodów histerii Ellen. Przeciwwagą dla osobowości Ellen okazał się Vic Gordon, ojciec Lucasa, który był głosem rozsądku w tym scenariuszu, jego część spodobała mi się najbardziej. Sam pomysł na fabułę był ciekawy, niestety jego realizacja pozostawia wiele do życzenia, nie pisząc już o przeciąganiu poszczególnych wątków w momencie, w którym autorka powinna w końcu przejść do sedna. Psychologia postaci to według mnie jakaś pomyłka, ale pojawiły się w niej takie perełki, jak Kieran, które należy docenić. Emocje grały pierwsze skrzypce, ale w pewnym momencie i one zostały tak podkoloryzowane, że z ekscytującej historii wyszła najprawdziwsza groteska. Można zrozumieć emocje głównej bohaterki, ale tak nie zachowuje się osoba w żałobie po śmierci syna. Finał to według mnie jakaś pomyłka, nie wiem skąd pomysł na tak absurdalne zakończenie tej historii.
Louise Candlish stać na wiele, co udowodniła to swoim bestsellerowym thrillerze Na progu zła. Kolejna książka autorki to powrót do błędów, jakie pojawiły się już w Tuż za ścianą. Ostatnie piętro pozostawia wiele do życzenia, głównie za sprawą przejaskrawionych emocji głównej bohaterki i niespójnej koncepcji, która w pewnym momencie runęła niczym domek z kart. Książki nie mogę polecić, ale w samym pomyśle na fabułę dostrzegłam ogromny potencjał. Mogę mieć tylko nadzieję, że kolejna książka autorki będzie lepsza i nie pojawią się w niej tak dobrze znane mi błędy.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu MUZA