Leona Deakin- Gra w życie

no title has been provided for this book
Kategoria:
Gatunek:
Wydawnictwo:
Przeczytane:
Ocena:
Liczba stron: 384

Stworzyć na tyle chwytliwy  tytuł, żeby czytelnik bez wahania sięgnął po książkę, to  już sukces sam w sobie. Skonstruować opis w taki  sposób, żeby aura niedopowiedzeń zaciekawiła stanowi również nie lada osiągnięcie. Spokojne wprowadzenie było dla mnie niczym cisza przed burzą, a dalej będzie się dziać jeszcze więcej. Gra w życie to  thriller,  który zaprasza nas do mrocznego świata tajemnic ludzkiego  umysłu. Aura niedopowiedzeń połączona z tym  charakterystycznym mrokiem stanowi  idealne scenerię dla pierwszoplanowych wydarzeń. Jedno  jest pewne- będzie się działo

Czworo  ludzi otrzymuje tajemnicze kartki w dniu  swoich rodzin, po czym nagle znika bez śladu. W zasadzie można by  napisać, że dosłownie rozpływa się w powietrzu. W tajemniczej korespondencji znajduje się niewinne zaproszenie do pewnej wirtualnej gry, a stawką w tej  rozgrywce jest ludzkie życie. Co łączy samotną matkę cierpiącą na zespół stresu pourazowego, niepozornego narzeczonego, ambitnego  studenta i kochającą matkę dwójki dzieci? Na to  i jeszcze wiele innych  pytań odpowiedzi  należy szukać w trakcie lektury. Cała historia ma wspólny mianownik, a są nim  zakrojone na szeroką skalę badania nad psychopatią. Policja szybko kończy śledztwo w sprawie tajemniczych zaginięć, co oczywiści można było łatwo przewidzieć. Po co zajmować się tak oczywistą sprawą? Poszukiwane osoby  z całą pewnością z własnej woli uciekły i nikt ich  do  tego  nie zmuszał. Rodziny zaginionych osób boją się najgorszego, że ich  bliscy już nigdy  nie wrócą. Na prośbę córki jednej z ofiar w sprawę zaangażowana zostaje detektyw Augusta Bloom, będąca z wykształcenia psychologiem. Tylko ona dostrzega w serii zaginięć pewien bardzo  niepokojący  wzór i  postanawia trochę podrążyć. Sprawa staje się co raz bardziej  skomplikowana i  niebezpieczna, gdy  na jaw wychodzą nowe informacje. Kluczem do rozwiązania zagadki  tajemniczych zaginięć okażę się dziennik nastoletniej Seraphine.

Na wstępie muszę pochwalić pomysł Leony Deakin, on dosłownie mnie zaintrygował i ciekawiło  mnie co wydarzy się dalej w tej  historii. Niestety później było już nieco gorzej, głównie przez bardzo  nierównomierne tempo akcji i pewien chaos, jaki wkradł się do fabuły. Pisarka bardzo  sprawnie operuje językiem pisanym, więc nie ma co się dziwić, że wspomniany  scenariusz został poprowadzony  bardzo  lekko i z polotem, a do  tego  w niezmiernie spójny  sposób. Wspomniana lekkość sprawiła, że za żadne skarby świata nie porzuciłabym  lektury. Najciekawszym elementem w książce były sesje terapeutyczne doktor Bloom z nastoletnią Seraphine. Dziewczyna miała w sobie coś niepokojącego, z jednej  strony czarowała urokiem osobistym, a z drugiej przerażała mroczną stroną osobowości. Wielokrotnie w książce przytaczany  był epizod, w którym  nastolatka wbiła się zaostrzonym ołówkiem w tętnice szyjną szkolnego woźnego. W kółko  powtarzane było jedno możliwe racjonalne wytłumaczenie tej  historii- mężczyzna był groźnym przestępcą seksualnym, który z premedytacją od wielu miesięcy wykorzystywał niewinną przyjaciółkę Seraphine. Leona Deakin  dała mi do  zrozumienia, że ta historia ma drugie dno, a do  tego  stanowi jeszcze klucz do rozwiązania sprawy tajemniczych zaginięć. W pewnym momencie porzucony został schemat klasycznego  thrillera, na rzecz długich dywagacji  na temat psychopatii.

Nagle w fabule zaczęło się dziać coś niepokojącego, akcja została spowolniona praktycznie do zera i zamiast dreszczyku emocji pozostał mi co  najwyżej nudny  wykład z psychopatologii. Pisze wprost, ponieważ jako  psycholog zagadnienie psychopatii jest mi  bardzo dobrze znane, a w tej konkretnej książce nie zostało przedstawione w sposób wyczerpujący. Wielokrotnie zdarzały się momenty,  w których  nie mogłam się połapać, o co autorce naprawdę chodzi. Teraźniejsze wydarzenia przeplatane zostały makabrycznymi retrospekcjami, co  wyszło ku mojemu ogromnemu zdziwieniu względnie ciekawie i nawet dość naturalnie. Para głównych bohaterów stanowi całkiem zgrany duet i  stanowi świetną przeciwwagę dla szalonych  wydarzeń,  jakie mają miejsce w książce. Oni są spokojni, wyważeni, myślą logicznie i nie dają się ponieść ułańskiej  fantazji. W tej konkretnej  pozycji ważny  jest zmysł obserwacji i czujność, bo  wiele informacji  nie jest przekazywanych wprost, wiele trzeba się samemu  domyślać. Historia przedstawiona w taki  sposób pozostawia wiele do  życzenia, ale wbrew pozorom jest na swój sposób fascynująca i na swój sposób wciąga. Nie da się ukryć, że makabryczne elementy w połączeniu z psychopatyczną osobowością jednej  z głównych bohaterek potrafią na dobre przyciągnąć uwagę czytelnika, a do tego wprawić go  w odpowiedni nastrój. Z jednej  strony  nie dzieje się sporo, a z drugiej niecodzienny klimat tworzy bardzo charakterystyczną atmosferę, która na długo nie pozwali nam od lektury się oderwać. Zakończenie było dla mnie dość przewidywalne i nieco oklepane, ale to  wina autorki, która strzeliła sobie w kolano przedwcześnie zasypując czytelnika najistotniejszymi dla tej  historii informacjami. Gra w życie jest lekturą skierowaną głównie do  fanów thrillerów psychologicznych, którzy z chęcią poszerzą swoją naukową wiedzę.

Nie będę ukrywać- bawiłam się świetnie, ale doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że mogło  być o wiele lepiej. Zaproponowany przez Leonę Deakin scenariusz zaintrygował  mnie i nie da się ukryć, że miał ogromny potencjał. Niestety w pewnym  momencie moje myśli zostały sparaliżowane przez cały  ten natłok osobliwych  wydarzeń, które z grubsza zniewoliły mój umysł. Czasem mniej znaczy więcej i sądzę, że autorka powinna o tej  maksymie pamiętać tworząc swoje następne thrillery.

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Burda Książki