Podróże kształcą, to stare powiedzenie świetnie sprawdza się w tym przypadku. Odwiedzając nowe miejsca mamy okazje zapoznać się z odmienną kulturą i zwyczajami. To również niepowtarzalna okazja, żeby skosztować dań innych kuchni. Uwielbiam gotować, tym większą przyjemność sprawiła mi lektura książki, której bohaterka wyruszyła w podróż w poszukiwaniu nowych smaków. Layne Mosler to prawdziwa postać. Autorka jest właścicielką bloga taxigourmet.com. Na swojej stronie publikuje relacje ze swoich podróży. W poszukiwaniu nowych restauracji korzysta z pomocy lokalnych taksówkarzy. To świetna lektura dla każdego smakosza.
„W taksówce zaczynałam się czuć, jak tancerka tanga, którą nigdy nie miałam zostać. (…)”
Layne Mosler już od pierwszych stron wzbudziła moją sympatię. Kobieta postanowiła zawalczyć o swoje marzenia. Jej celem było otwarcie własnej restauracji. Pierwszym krokiem w dążeniu do spełnienia marzenia było objęcie posady kucharza liniowego. Layne niestety nie odnalazła się w tej roli. Autorka postanowiła wyjechać do Buenos Aires. Podczas lekcji tanga poznała przystojnego mężczyznę. Zakochała się, niestety nieszczęśliwie. Zawód miłosny był bodźcem spustowym do zmian. Layne postanowiła znaleźć nowy sposób na życie- została blogerką kulinarną. Muszę przyznać, że sama z chęcią wsiadłabym do jej taksówki. Razem z autorką poznajemy kolejne miejsca, nowe potrawy i nietuzinkowych ludzi. Każda przejażdżka taksówką niesie coś innego i niepowtarzalnego. Sama z zaciekawieniem śledziłam dalsze losy autorki.
Z tytułu pewnie domyśliliście się, że książka poświęcona jest trzem miastom. Podróż w trzech smakach składa się z trzech części. Drugim przystankiem w poszukiwaniu nowych restauracji był Nowy Jork. Layne Mosler mnie zaskoczyła. Kobieta postanowiła zostać kierowcą taksówki. Nowy Jork to wielokulturowe miasto pełne sprzeczności. Ten przystanek był dla mnie najciekawszy. To bardzo nieprzewidywalne miasto. Kulinarnie ta podróż była nieco inna, a Layne musiała trochę nagimnastykować się żeby osiągnąć swój cel.
„W taksówce miało się wrażenie, że wszyscy mieszkańcy z wrzaskiem domagają się swojej szczęśliwej przerwy. W taksówce widziałam obnażone kły miasta i coraz bardziej zaczynałam pokazywać swoje. (…)”
Ostatnim przystankiem w podróży jest Berlin. Poza typową niemiecką kuchnią, mamy okazje bliżej poznać historię tego miasta. Dużo miejsca poświęcone jest czasom przed i po upadku Muru Berlińskiego. Tym razem Layne Mosler kulinarnie eksperymentuje. Szczególnie, że nie zna lokalnej kultury i języka. Mimo wszystko udaje jej się osiągnąć cel. Jej świat wywraca się do góry nogami w momencie spotkania Rumena.
To mądra książka. Autorka pokazuje nam, że warto walczyć o swoje marzenia. Dzięki Podróżom w trzech smakach przyswoiłam sobie wiele ciekawych informacji. Książka napisana jest lekko i z polotem, czyta się ją z przyjemnością. To również swego rodzaju poradnik przetrwania . Layne Mosler sporo ryzykowała rozpoczynając swoje podróże. Wydawało mi się, że autorka często kierowała się kobiecą intuicją. Podziwiałam jej odwagę w dążeniu do celu. Książka momentami była zabawna, czasem wzruszająca, a innym razem poważna. Spodobało mi się, że Layne Mosler nie bała się pytać obcych ludzi o ich ulubione lokale gastronomiczne. Książka stanowi ciekawy reportaż z magicznej podróży kulinarnej.
„To coś, czego ciągle muszę się nauczyć. Droga do celu nie zawsze jest prosta. (…) Nie lubię niepewności, która temu towarzyszy. Ale niepewność to cena za wolność.”
Layne Mosler nie jest doświadczoną podróżniczką. Kilka razy brak wiedzy ją zgubił. Muszę przyznać, że autorka miała ogromną wyobraźnię i sporo szczęścia. Warto dodać, że Layne Mosler jest niepoprawną romantyczką, czasem idealizującą otaczający ją świat. Każde kolejne miejsce odwiedzane przez autorkę było elektryzujące i magiczne. Obserwacje Layne Mosler były obiektywne, opisywała swoje otoczenie takim, jakim było. Autorka była dla mnie świetną przewodniczką. Podczas każdego kolejnego kursu Layne uczyła się czegoś nowego i ciekawego. Autorka potrafi słuchać i zadawać trafne pytania.
Jedzenie stanowi nieodłączną część życia Layne. Widać, że autorka spełnia się jako krytyk kulinarny. Jedzenie stanowi dla niej codzienny rytuał, który trzeba celebrować. Podczas lektury mamy okazje bliżej poznać Layne Mosler. Polubiłam autorkę. W moich oczach Layne to bardzo sympatyczna, czasem lekko zakręcona osoba, która cały czas poszukuje swojego miejsca na ziemi. Bardzo spodobał mi się jej blog i na pewno będę w przyszłości na niego częściej zaglądać.
Podróż w trzech smakach to książka opowiadająca o walce o swoje marzenia. To pozycja obowiązkowa dla każdego fana sztuki kulinarnej. Odkrywanie nowych miejsc z Layne to istna przyjemność. Polecam!
.Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.