Autor: Katharine McGee
Liczba stron:416
Wydawnictwo: Moondrive
Moja ocena: 7/10
Manhattan, rok 2118. W centrum miasta została wybudowana ogromna tysiącpiętrowa wieża. Budynek robi wrażenie oraz stanowi centrum mieszkalne i rozrywkowe Nowego Jorku. O statusie społecznym mieszkańców świadczy zamieszkiwane przez nich piętro. Niższe poziomy przeznaczone są dla uboższych ludzi, na wyższych znajdują się urządzone z przepychem apartamenty dla najbogatszych. Podziały społeczne są widoczne. Książa obfituje w kontrasty.
„Przekleństwo zwycięzcy (…). Pojawia się wtedy, gdy zwycięzca dostaje dokładnie to, czego chce, lecz okazuje się, że nie jest to do końca to, czego się spodziewał. (…)”
Katharine McGee wykreowała spójny obraz przyszłości. W jej świecie rządzi technologia począwszy od zaawansowanych technologicznie szkieł kontaktowych, na sterowanych autopilotem samochodach kończąc. Posiadając pieniądze można kupić dosłownie wszystko. Brzmi przerażająco. Muszę przyznać, że doczytałam książkę do połowy i miałam dość, czułam przesyt. Wróciłam do lektury po dwóch tygodniach, historia na nowo mnie zachwyciła. Narratorami w książce jest kilku głównych bohaterów. Taki sposób narracji trochę mi przeszkadzał w trakcie lektury, może dlatego, że relacje poszczególnych bohaterów były bardzo krótkie. W Wieży liczą się piękno i wpływy. Mieszkańcy wyższych pięter gardzą biedotą. Jest to ciekawa i zarazem przykra wizja przyszłości, gdzie ludzkie emocje nie odgrywają żadnej roli.
Głównymi bohaterami książki jest grupa nastolatków. Avery, Eris, Atlasa i Ledę łączy wieloletnia przyjaźń. Ich relacja nie jest tak krystaliczna, jak mogłoby wydawać się na pierwszy rzut oka. W ich przyjaźni jest sporo niedopowiedzeń. Każdy z bohaterów coś ukrywa.
„Porzucona przez dwóch ojców (…). Będzie ze mnie w przyszłości świetna pacjentka dla psychoterapeutów. (…)”
Avery to przepiękna młoda kobieta, posiada idealne ciało pozbawione jakiejkolwiek skazy. Jej narodziny były dziełem inżynierów genetycznych, a jej rodzice zadbali o to, żeby przekazać jej tylko najlepsze geny. Dziewczyna wzbudza irytację i zazdrość wśród swoich koleżanek. Aves przeżywa wiele sprzecznych emocji. Mnie osobiście bardzo irytowała swoją infantylnością i mało dojrzałym podejściem do życia.
Eris poznajemy w momencie kiedy traci wszystko. Jej tata dowiedział się, że nie jest jej biologicznym ojcem i postanowił opuścić rodzinę. Eris wraz z matką przeprowadzają się na 130 piętro. Historia tej bohaterki mnie osobiście najbardziej zaciekawiła. Życie Eris z dnia na dzień zmieniło się o180 stopni. Podobała mi się dojrzałość tej postaci i jej emocjonalność. Trudno było obok Eris przejść obojętnie.
Ledę poznajemy w momencie powrotu z dwumiesięcznego odwyku. Leczenie w ekskluzywnej klinice jest pilnie strzeżoną tajemnicą rodzinną. Bohaterka jest nieszczęśliwie zakochana w Atlasie, ich pierwsze rozstanie zakończyło się ciągiem narkotykowym. Widać, że Leda się pogubiła i szuka wsparcia w przyjaciółkach. Robi to w trochę pokraczny sposób. We mnie Leda wzbudziła wiele negatywnych emocji. Nie polubiłam jej postaci. Irytowały mnie jej próby kontrolowania przyjaciół i inwigilacja Atlasa.
„Gdy tak stała, nie mogąc nawet opłakiwać przyjaciółki, przeszło jej przez myśl, że dopóki w pobliżu będzie przebywać Leda, dopóty ona nie będzie mogła czuć się bezpieczna. (…)”
Watt to genialny nastolatek, który skonstruował dla siebie komputer kwantowy- Nadię. Kwanty są obecnie zakazane, można ich używać jedynie w celach naukowych. Watt jest mało wyrazisty, w kontaktach z dziewczynami pomaga mu wszczepiony komputer. Przyjmuje zlecenie Ledy na inwigilowanie Atlasa. Jest ślepo zakochany w Avery. Według mnie ta postać mogłaby nie istnieć. Watt wypada blado na tle pozostałych bohaterów. Jego postać w moim odczuciu była zdecydowanie niedopracowana, a szkoda bo mógłby w tej historii sporo namieszać.
Rylin to postać, obok które ciężko przejść obojętnie. Wraz z siostrą Chrissą zamieszkują jedno z niższych pięter Wieży. Długi i wieczny brak środków do życia to codzienność dziewczyn. Pojawiło się jednak światełko w tunelu po przyjęciu propozycji Corda. Rylin targają sprzeczne emocje. Widać sporą transformacje postaci. Bohaterka musi zmierzyć się z kilkoma dylematami moralnymi. Bardzo spodobała mi się ta postać. Rylin jest bardzo wyrazista, sama wielokrotnie jej kibicowałam. Polubiłam tę wybuchową dziewczynę i właściwe ze względu na jej postać postanowiłam kontynuować lekturę.
„Czuła się jak zbite w kulę śmieci, które dzieciaki na tym piętrze kopały na ulicy dla zabicia czasu. Niechciana, bezużyteczna i porzucona. (…)”
Katharine McGee stworzyła ciekawą wizję przyszłości. Każdy z bohaterów skrywa jakąś tajemnicę, książka obfituje w intrygi i podstępy. Ten świat jest na pozór idealny, ale wraz z kolejnymi stronami pojawiają się rysy. Śledząc kolejne piętra widać spory kontrast. Wyższe poziomy Wieży gwarantują łatwe życie, pozbawione trosk. Bohaterzy balansują na granicy. Zakazana miłość miesza się z żądzą zemsty. Pojawiają się również zakazane romanse. Książka traktuje o ludzkich dramatach w zaawansowanej technologicznie wersji. Bohaterowie muszą dokonywać trudnych wyborów. Ciekawym zabiegiem było wprowadzenie czytelnika w prologu w zakończenie tej historii. Przejścia pomiędzy kolejnymi wątkami były bardzo płynne, co dodatkowo zwiększało komfort czytania. Autorka zgrabnie prowadziła czytelnika. Mnie osobiście zakończenie trochę rozczarowało, oczekiwałam od bohaterów innej postawy.
Tysiąc pięter uznaje za całkiem niezłą młodzieżówkę. Autorka swój pomysł zgrabnie przelała na papier. Spodobał mi się dynamizm tej książki. Tysiąc pięter zdecydowanie zasługuje na uwagę. Polecam!