Kate Simants- W zamknięciu

W zamknięciu
Kategorie: ,
Wydawnictwo:
Przeczytane:
Liczba stron: 512

Sen będący koszmarem, przebudzenie niosące mordercze konsekwencje plus zniknięcie Bogu ducha winnego mężczyzny to dość elektryzująca mieszanka, stanowiąca element skomplikowanej psychologicznej układanki. Ellie Power żyje pozorami- cichej nastolatki, przykładnej córki, zaangażowanej w sprawy chorych dzieci wolontariuszki. Pod osłoną nocy kontrole nad życiem przykładnej dziewczyny przejmuje żądna krwi Siggy, która z każdym dniem nabiera mocy. Tylko dzięki Christine szalone alter ego Ellie trzymane jest nadal w ryzach, a raczej pod kluczem. Budowane latami, podszyte fałszem poczucie spokoju zadrżało w posadach wraz z nagłym zniknięciem Matta…

Jeśli być zaskakiwanym, to tylko w tak wyrafinowany sposób. Kate Simants spisała się na medal, oddając w ręce czytelnika swój z gruntu szalony projekt- co jak co, ale skrajne szaleństwo zawsze wzbudza równie ekstremalne emocje. Ellie Power cierpi na osobowość wieloraką, zaburzenie, którego etiologia spędza sen z powiek psychiatrom na całym świecie. Wbrew moim wcześniejszym przypuszczeniom motorem napędowym książki nie jest historia choroby głównej bohaterki, a makabryczna zbrodnia, której nastolatka jest integralną częścią. Napięcie w fabule potęguje elektryzująca niejednoznaczność w połączeniu z obezwładniającym poczuciem niepokoju Ellie. Nie da się jednoznacznie ocenić, kto jest dobrym charakterem, a kto z premedytacją stara się namieszać w świecie głównej bohaterki, makabryczne osobowościowe przetasowania potrafią przyprawić o niezły zawrót głowy. Akcja początkowo rozgrywa się nieśpiesznie, niczym dobrze rozplanowana partia szachów, aby w pewnym momencie gnać na łeb na szyję w bliżej nieokreślonym kierunku.

Wielowymiarowość zaproponowanej historii hipnotyzuje, z jednego intrygującego mentalnie wątku przeskakujemy w kolejny, równie fascynujący. Postacie są nieszablonowe, emocjonalnie elastyczne, przez co mogą zyskać uznanie w oczach czytelnika, w moich na pewno zyskały. Kate Simants zmyślnie rozdaje karty, niejednokrotnie sprytnie udaje jej się wyprowadzić nawet najbystrzejszego czytelnika w pole, ja również dałam się zwieść. Nie jest to książka bez wad- niektóre wątki przedstawione zostały, albo nazbyt dogłębnie, albo wręcz za płytko, przez co były dla mnie niepokojąco męczące, gdyby je nieco skrócić lub chociaż podrasować mogłoby być tak pięknie. Zastrzeżenia mam również do charakterystyki Christine, prawda o tej bohaterce moim zdaniem za szybko ujrzała światło dzienne, jak dla mnie jej osobowość pozostawiała wiele do życzenia. Reasumując- dla tak mocniej emocjonalnej bomby warto było czekać aż do finału, nadal mam ciarki na plecach myśląc o tym, co wtedy miało miejsce.

Nieszablonowość i intensywna akcja zawsze są w cenie, dzięki nim ten wyrafinowany thriller można nazwać kompletnym. Nie da się zaprzeczyć, że wysublimowana psychopatologia stanowiąca trzon tej historii intensywnie oddziałuje na psychikę czytelnika, książka z pewnością spodoba się nie tylko fanom gatunku. Polecam!

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu MUZA