Katarzyna Bonda już dawno okrzyknięta została polską królową kryminału, jej powieści w ekspresowym tempie osiągają status bestselerów. Po niedawnej premierze Nikt nie musi wiedzieć miałam już na dobre odpuścić sobie śledzenie poczynań Huberta Meyera. O sięgnięciu po kolejny tom przygód cenionego profilera zadecydowało dziwne przeczucie- odniosłam wrażenie, że poprzednia część była tylko rozgrzewką. Intuicja mnie nie zawiodła- w moje ręce trafiła kryminalna perełka z misternie uknutą zagadką.
W maju 2013 roku Róża Englot została w brutalny sposób zamordowana. Na miejscu ekipa śledczych zastała wtulonego w zwłoki kobiety chłopca, na ciele ofiary morderca pozostawił niepozorny klucz. Od czasu pamiętnej zbrodni na Żurawiej minęło osiem lat, a skazany za zabójstwo żony Piotr Englot kończy odsiadywać wyrok. W międzyczasie w niewyjaśnionych okolicznościach wypada z balkonu na siódmym piętrze matka Róży, kobieta ginie na miejscu. Dziwnym trafem do tragicznego zdarzenia doszło w trakcie przepustki Englota. Prokurator Weronika Rudy nie wierzy w przypadki, szczególnie w tak skomplikowanych śledztwach, aby rozwikłać zagadkę, potrzebuje specjalisty, o pomoc prosi Meyera. Czy profiler poradzi sobie z sięgającą lata wstecz z intrygą?
Klatka dla niewinnych z wielu względów była dla mnie miłym zaskoczeniem, uwielbiam takie kryminalne niespodzianki! Książka okazała się na tyle zjawiskowa, że zatarła złe wrażenie, jakie zrobił na mnie poprzedni tom serii. Najnowszy kryminał Bondy jest dowodem na to, że kreatywne pomysły zawsze znajdą grono odbiorców, wszystko zależy od ich oprawy, która tym razem była iście elektryzująca. Pisarka sporo ryzykowała, wybierając motyw przewodni, w wątkach z BDSM w tle istnieje cienka granica, między tym, co intrygujące, a tym, co brutalne i niedopuszczalne. Bondzie udało się stworzyć genialną zagadkę z zachowaniem wszystkich przewidzianych dla gatunku reguł. Pierwsze sto stron stanowiło dla mnie wyzwanie, ale w przypadku historii z tak mocnym ładunkiem emocjonalnym, takie preludium jest nawet wskazane. Po tym wstępie było już w zasadzie z górki i mogłam rozkoszować się fascynującą treścią. Teraźniejsze śledztwo powiązane jest z kilkoma innymi sprawami, trochę obawiałam się chaosu, na szczęście kolejne wątki zazębiają się, tworząc zgrabną całość. Meyer w życiowej formie to kolejny plus, ale osobiście nie zazdrościłam mu tej fuchy, bo trudno tworzyć profil mordercy, gdy samemu jest się głównym podejrzanym. Bonda stworzyła opowieść, w której kłamstwa się mnożą, trudno wytypować prawdomównych bohaterów, każdy ma coś na sumieniu, a ja takie zagwozdki uwielbiam!
Na uwagę zasługują sieci wzajemnych powiązań między bohaterami, ciekawym doznaniem było obcowanie z tak zróżnicowaną charakterologiczną mieszanką. Cieszy mnie fakt, że wreszcie coś drgnęło na linii Weronika- Hubert, ta relacja ma tak specyficzną dynamikę, że ciekawi mnie jej dalszy rozwój. W charakterystyce Kacpra i Lindy było coś niepokojącego i fascynującego zarazem, to według mnie jedne z najlepszych kreacji i osobowościowe perełki. Interesującym doznaniem jest obserwacja, jak skrajne zło miesza z dobrem i jaki efekt końcowy ma taka mikstura. Jonasz stanowił zagadkę, ale wielokrotnie zaskakiwał, trochę dałam się podpuścić autorce. W klatce niewinnych nie uświadczyłam typowej wartkiej akcji, działo się sporo, ale głównie w sferze psychicznych oddziaływań. Napięcie potęgowała atmosfera niedopowiedzeń, sąsiedzkie konflikty i psychologiczne smaczki serwowane przez Meyera. W tej części należy docenić poziom wyrafinowania psychopatologii, odchyłom od normy nie było końca.
Na uwagę zasługuje również poziom determinacji ekipy śledczej, dało się odczuć, że bardzo im zależy na odkryciu prawdy i złapaniu prawdziwego sprawcy. Do gwiazd tego tomu śmiało mogę zaliczyć nadkomisarza Olchowika- dał popis wysublimowanych technik policyjnych, kierował się honorem, a do tego miał odwagę sprzeciwić się systemowi, przez co zaskarbił sobie moją sympatię. Kilka momentów było mocno naciąganych, szczególnie te więzienne akcje (i reakcje), ale w ostatecznym rozrachunku wszystkie były do przełknięcia. Dobrze zobrazowane są ludzkie reakcje w obliczu ogromnej presji. Bonda świetnie oddaje wielowymiarowość traumy i to, do czego człowiek jest w stanie się posunąć, żeby osiągnąć założony cel. Tutaj nie chodzi tylko o klasyfikacje winny- niewinny, ale o prawdziwy rachunek sumienia, którego finał niesie ze sobą wiele przykrych konsekwencji. Najbardziej bolą niewidzialne rany, szczególnie takie, które pod wpływem nowych doznań nie mogą się zabliźnić. Bonda pokazała ogromną moc uczucia zemsty, które mimo upływu lat nie słabnie, a wręcz rośnie w siłę, doprowadzając do niebezpiecznych sytuacji. Demony nie śpią i kiedyś dadzą o sobie znać, kilku bohaterów coś o tym wie. O niektórych sprawach nie można zapomnieć, pewnych faktów nie da się tak po prostu zamieść pod dywan i te flashbacki potęgują mroczne doznania, z jakimi bohaterowie muszą się zmagać. Pewne wykreowane przez Lindę i zrealizowane dzięki Kacprowi sytuacje, trąciły groteską, ale pomijając ich absurdalność, po krótkim zastanowieniu miały głębszy sens. Czarny humor na linii Meyer- Rudy- Olchowik mnie oczarował, uwielbiam takie cięte riposty, podszyte ironią. Dostałam to, na co liczyłam- zgrabnie skonstruowaną zagadkę, świeże pomysły i intrygującą psychologię postaci, czego chcieć by więcej? Katarzyna Bonda zaszalała, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, nie pozostaje mi nic innego, jak trzymać kciuki za kontynuacje. Zakończenie było nieoczywiste i trochę mnie zszokowało, kreatywność na tak wysokim poziomie należy docenić. Lubię zakończenia, w których autorzy dają historii otwartą furtkę i przedsmak mocnych wrażeń, jakie będą czekać na czytelnika w kolejnym tomie.
Pomysłowość i dbałość o szczegóły są elementami, które w kryminałach cenie. Katarzyna Bonda tym razem dała niezły popis swoich umiejętności i wysoko ustawiła poprzeczkę, już nie mogę doczekać się kolejnego tomu. Klatka dla niewinnych spodoba się miłośnikom wyrafinowanych kryminalnych scenariuszy, którzy docenią zarówno mistrzowsko skontrowaną intrygę, jak i perfekcyjnie zarysowane tło psychologiczne. Polecam!
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Muza