Czy istnieje thriller idealny?
Jeżeli tak, to Karin Slaughter zna na niego przepis. Autorka w świecie thrillera zasłynęła cyklem pt. Hrabstwo Grant. W 2015 roku powieść Moje śliczne autorstwa Slaughter została nominowana w plebiscycie Książka Roku portalu lubimyczytac,pl. Chętnie sięgam po książki tej amerykańskiej autorki- są zawsze dopracowane i napisane na najwyższym poziomie. Dobra córka to najnowsza książka Karin Slaughter. Autorka pokazała czytelnikom nowe oblicze thrillera łącząc elementy znane z innych gatunków. Jesteście ciekawi efektu końcowego?
„Potępiają kłamstwa. A nikt nie widzi, że to prawda stanowi rzeczywiste zagrożenie. (…)Prawda może wywołać gnicie od wewnątrz. I nie zostawia miejsca na nic innego. (…)”
Co wydarzyło się 6 marca 1989 roku?
Tego dnia na oczach swoich córek została brutalnie zamordowana Gamma Quinn. Samantha i Charlotte przeżyły tamten makabryczny wieczór. Starsza siostra została poważnie ranna, konsekwencje wydarzeń tamtej nocy odczuwa do dnia dzisiejszego. Charlotte dzięki pomocy Sam udało się uciec z rąk oprawców. Na tym jednak nie koniec mrocznych wydarzeń z przeszłości. Historia sprzed lat stanowi zgrabny szkielet dla teraźniejszych wydarzeń opisanych w książce. Slaughter postawiła na niekonwencjonalne i dość ryzykowne rozwiązanie. Jesteście ciekawi czy podjęcie takiego ryzyka opłacało się autorce?
Czy przeszłość może łączyć się z teraźniejszością?
28 lat później Charlotte Quinn jest świadkiem strzelaniny w szkole. Zarzut podwójnego morderstwa zostaje postawiony upośledzonej dziewczynie z ubogiej rodziny. Pytanie czy Kelly jest naprawdę winna czy może stanowi przykład jednorożca (osoby niesłusznie oskarżonej)? Szkolna tragedia ma drugie i zgrabnie łączy się z wydarzeniami z przeszłości w wyniku których zginęła Gamma. Do obrony Kelly przygotowuje się lokalny obrońca ludzi spod ciemnej gwiazdy- Rusty Quinn. Adwokat jest prywatnie ojcem Charlotte i Samanthy.
Kim jest tytułowa Dobra córka?
Trudno mi to jednoznacznie stwierdzić. Z jednej strony może być nią Charlie, która po tragicznej śmierci matki nie opuściła ojca. Z drugiej Sam jest również dobrą kandydatką, ponieważ po latach postanowiła wrócić do rodzinnego domu i pomóc ojcu.
„Gwałciciel odbiera kobiecie jej przyszłość. Osoba, którą miała się stać znika. Pod wieloma względami to gorsze niż morderstwo. On zabił tę potencjalną osobę, odebrał potencjalne życie, a ona nadal żyje i oddycha, i musi znaleźć dla siebie nowe miejsce. (…)”
Zalety?
Slaughter połączyła kilka gatunków, między innymi z tego powodu bardzo trudno było mi jednoznacznie zaszufladkować Dobrą córkę. Wstęp książki pozwolił mi wgryźć się w rys psychologiczny głównych bohaterów. W tym miejscu napięcie było powoli dawkowane. Później Slaughter wprowadziła elementy znane mi z pierwszoligowych thrillerów prawniczych. Momentami czułam się podobnie, jak w trakcie lektury Zabić Drozda Nelle Harper Lee.
Slaughter świetnie zobrazowała małomiasteczkową mentalność i atmosferę sąsiedzkiej zawiści. W Pikeville nie brakuje charakterystycznych postaci. Dodatkowo autorka udowodniła, że prawdą jest, że w każdej plotce tkwi ziarenko prawdy. Czy w tych przekazywanych przez mieszkańców Pikeville również? Musicie przekonać się sami.
Karin Slaughter odwaliła kawał dobrej roboty- każdy kolejny element świetnie pasuje do całości książki. Autorka często wraca do przeszłych wydarzeń w krótkich retrospekcjach. Taki zabieg ma na celu pokazanie wydarzeń z perspektywy różnych bohaterów. Dla jednych czytelników te migawki były chaotyczne, według mnie nadały one książce niepowtarzalnego charakteru.
Karin Slaughter poruszyła wiele ważnych wątków. Między innymi zmierzyła się z tematem kary śmierci, prawa do uczciwego procesu oraz walki z brutalnością policji. Sporo miejsca poświęcone zostało tematowi radzenia sobie ze skomplikowaną traumą psychiczną. Duży nacisk został położony również na elementy związane z odbudową rodzinnych więzi. Autorka potraktowała te wątki wielowymiarowo i zachowała odpowiednią dla nich powagę.
„(…) nie można pomóc ludziom, którzy nie chcą, by im pomóc. (…)”
Kolejną mocną stroną książki są postacie. Barwne i bardzo wyraziste, a co najważniejsze nieprzerysowane. Racjonalna Sam postawiona została w opozycji do zbuntowanej i impulsywnej Charlie. Rusty’ego spokojnie mogę porównać do katalizatora w reakcji odbudowy relacji rodzinnych Quinnów. Dialogi głównych bohaterów zostały mistrzowsko skonstruowane. Czytając miałam wrażenie, że śledzę z boku inteligentną wymianę zdań realnych postaci. Na szczególną uwagę według mnie zasługuje charakterystyczne poczucie humoru Rusty’ego i Charlie.
Wady?
Książka jest momentami skomplikowana i należy ją czytać w pełnym skupieniu. Dla jednych to minus powieści, dla innych walor. Mi garść skomplikowanych ciekawostek z życia bohaterów nie przeszkadzała w odbiorze książki. Dzięki nim Dobra córka była dla bardzo przyjemną lekturą, stymulującą szare komórki. Dlaczego taki zabieg nie każdemu mógł nie spodobać ? Slaughter zmusza odbiorcę książki do sporego wysiłku intelektualnego.
Co mi przeszkadzało? Nie do końca dopracowane zakończenie. Miałam lekki niedosyt, bo właściwie historia zakończyła się w szybko i dość zaskakująco. Spodziewałam się czegoś bardziej spektakularnego. Pewne elementy do ostatnich stron pozostały w sferze niedopowiedzeń, a końcówka książki nie rozwiała moich czytelniczych wątpliwości, szczególnie tych związanych z procesem Kelly.
Podsumowując- Dobra córka będzie lekturą idealną dla fanów wymagających thrillerów psychologicznych. Tak trudno było się od niej oderwać, że prawie przegapiłabym swój przystanek (co zdarza mi się niezmiernie rzadko, żeby nie napisać, że nigdy). Książka nie należy do pozycji łatwych, ale jest zdecydowanie bardzo przyjemna w odbiorze i satysfakcjonująca intelektualnie. Według mnie Dobra córka to thriller prawie idealny. Tym razem prawie nie robi wielkiej różnicy. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na premierę kolejnej książki Karin Slaughter. Z czystym sumieniem polecam!
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska.