Jill Santopolo- Światło, które utraciliśmy

no title has been provided for this book
Kategoria:
Wydawnictwo:
Przeczytane:
Ocena:
Liczba stron: 303

 

Światło, które utraciliśmy to  książka o sztuce dokonywania trudnych  życiowych wyborów. Lucy i Gabe poznali się 11 września 2001 roku, przeżyli  razem wydarzenia związane z atakiem na World Trade Center. Po latach zostali parą. Los sprawił, że nagle się rozstali. Od dostał intratną propozycje pracy na drugim końcu świata, a ona nie potrafiła zrezygnować ze swojej kariery. Byli  idealną parą, ich związek zakończył się bardzo  nieoczekiwanie. Lucy była dla Gabe’a Pegazem, wyjątkową kobietą z którą chciał spędzić resztę życia. Życie wybrało dla nich  inny scenariusz. Ciekawi was jak  dalej potoczyła się ta historia?

„Niektóre relacje przypominają jej pożar, są tak potężne, wszechogarniające, majestatyczne i niebezpieczne. Możesz w nich spłonąć, zanim się zorientujesz, jak bardzo cię pochłonęły. Inne są podobne do ognia na kominku, który pali się jednostajnie, dając ciepło i tworząc przytulną atmosferę. (…)”

Światło, które utraciliśmy to  książka wzbudzająca wiele emocji. Jest  mocna i  przejmująca. Autorka traktuje o  prawdziwej, nieszczęśliwej miłości. Muszę przyznać, że byłam poruszona, pod koniec książki płakałam. Jill Santopolo udowadnia, że prawdziwa miłość istnieje.

Nie podejrzewałam, że  ta historia zakończy się w taki  sposób. Poza wątkiem trudnej  miłości autorka traktuje o  smutku  rozstania i żalu  po stracie. To nie jest  zwykły, szablonowy romans. To rozbudowana opowieść bez szczęśliwego zakończenia. Światło, które utraciliśmy  jest  powieścią dojrzałą, przemyślaną. Książka skłania do refleksji  nad istotą związku dwojga ludzi, którzy  darzą się prawdziwym uczuciem. Ludzie rzadko  myślą w takich  kategoriach, jak  bohaterowie. Zresztą mamy  naturalną skłonność do  unikania sytuacji  trudnych.  Rzadko również rozpamiętujemy nasze przeszłe związki i  niepowodzenia miłosne Te wspomnienia bywają dla nas bardzo bolesne. To bardzo  wartościowa książka, która na długo pozostanie w mojej pamięci.

Po  odejściu Gabe’a świat Lucy się zawalił. Dziewczyna była zdruzgotana i  nie mogła się pozbierać. Kontakt z jej byłym chłopakiem nagle się urwał. Wszystko  wokół przypominało jej wspólnie spędzone ze sobą lata. Lucy to  postać wyrazista, która potrafi  jasno  wyznaczać granice w relacjach  interpersonalnych. Dziewczyna wie czego chcę i dąży do wyznaczonych  celów. Po pewnym czasie poznaje nowego chłopaka i na nowo układa sobie życie u  boku  innego  mężczyzny. Czy jest  jednak szczęśliwa? Sama miałam wrażenie, że Lucy  dusi się w nowym  związku. Jej decyzje były dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Cały  czas miałam nadzieję, że wróci do swojego  byłego  chłopaka, który  był jej przeznaczony.

„Drogi mają to do siebie, że czasem ponownie się schodzą. Niekiedy los daje nam drugą szansę i pozwala nam wrócić na tę samą ścieżkę. (…)”

Gabe to niespokojna dusza, bez zawahania przyjmuję ofertę pracy zagranicą. Szkoda tylko, że tak ważnej decyzji  nie skonsultował z Lucy. Myślał, że dziewczyna zrezygnuje z siebie i  pojedzie razem  z nim. Niestety  się pomylił. Gabe to postać trochę tajemnicza. To  czarujący, ciepły facet, który  w dzieciństwie został skrzywdzony. Jest  wrażliwy i  empatyczny,  nie narzuca się Lucy. Osobiście wydawało mi się, że on ma nadzieje, że dziewczyna do  niego wróci. Polubiłam go i kibicowałam mu w jego  zmaganiach mających  na celu odzyskanie byłej  dziewczyny.

Darren zdecydowanie mnie nie urzekł swoją osobą. Momentami mnie irytował swoimi  poglądami  na życie, małżeństwo i wychowanie dzieci. Zachowywał się jakby miał monopol na prawdę obiektywną. Współczułam Lucy  tego  nie do końca udanego związku, bo  wiedziałam, że miała szansę na prawdziwą miłość z happy  endem. Momentami  chłopak  wydawał mi się skrajnym seksistą, próbującym  zdominować swoją dziewczynę. Przykład Darrena pokazuje, że w obawie przed samotnością decydujemy się na alternatywne rozwiązania.

Cała historia przedstawiona jest z perspektywy Lucy, to ona jest narratorką książki. Bohaterka dzieli się z nami swoimi  przeżyciami. Widać, że ciągle w głowie ma Gabe’a. Często przywołuje wspomnienia wspólnie spędzonych chwil. Lucy  zadręczała się pytaniem czy dobrze zrobiła, nie dając tej miłości szansy  bytu. Dzięki niej bliżej poznajemy  Gabe’a i ich związek. To  ciekawy  zabieg, dzięki któremu  od kuchni  możemy  obserwować przeszłość bohaterów. Spodobało mi się, że rozdziały  były  krótkie i  poświęcone jednemu, konkretnemu  zagadnieniu. Książka jest napisana lekko, a sama lektura jest bardzo  przyjemna. Na każdej stronie czuć emocje wirujące w powietrzu. Autorka ma całkiem niezły  warsztat, a jej  styl  bardzo  przypadł mi do gustu. Lucy obnaża się przed nami. Dowiadujemy się wiele o najbardziej  intymnych  szczegółach jej życia. To powieść bardzo  osobista i  zdecydowanie to  czuć czytając.

„To właśnie miłość. Sprawia, że człowiek czuje się nieskończony i niezwyciężony, jakby cały świat stanął przed nim otworem. Niestraszne mu żadne przeszkody, a każdy dzień jest pełen cudów. (…)”

Światło, które utraciliśmy  to wzruszająca opowieść o  prawdziwej miłości. Jej głębie zrozumie każdy, kto  chociaż raz w życiu  kochał kogoś naprawdę. Polecam!