Udar mózgu jest trzecią, zaraz po chorobach układu sercowo-naczyniowego i nowotworach, przyczyną zgonów, stanowi jedną z głównych przyczyn trwałej niesprawności u osób powyżej 40. roku życia. Jill Bolte Taylor swoją karierę zawodową poświęciła zgłębianiu tajników pracy ludzkiego mózgu, w wieku 37 lat doznała rozległego wylewu krwi do lewej półkuli mózgu, choroba na zawsze odmieniła jej życie. Swoim doświadczeniem związanym z leczeniem i długoterminową rehabilitacją podzieliła się w książce Udar i przebudzenie.
Studiując podyplomowo logopedię mam okazję na co dzień zgłębiać tajniki neuroanatomii czynnościowej mózgu, przez co tę pozycję mogę śmiało uznać za interesujące źródło naukowej wiedzy. Książka Jill Bolte Taylor została napisana w bardzo przejrzysty sposób, ukazując piętno, jakie udar odcisnął na kobiecie w sile wieku, która naukowo zajmowała się ludzkim mózgiem. Udar i przebudzenie to coś więcej niż osobiste zapiski, to historia choroby, z którą można wygrać, chociaż walka często bywa nierówna, co było podkreślane na każdym kroku. Zanim autorka przeszła do meritum swojej opowieści, pokrótce opisała klasyfikację tego tragicznego w skutkach schorzenia oraz przybliżyła skomplikowane zależności rządzące pracą ludzkiego mózgu. Lubię takie z jednej strony syntetyczne, a z drugiej bogate w wartościową wiedzę z zakresu neuronauki sekcje. O ile pierwsza część książki mnie zafascynowała, o tyle podczas lektury drugiej czułam niedosyt. Autorka perfekcyjnie opisała konsekwencje, jakie niesie ze sobą udar, ale nieco mniejszą uwagę przywiązała do procesu rehabilitacji. Nie chodzi mi tutaj tylko o fizjoterapię, ale głównie o trening neuropsychologiczny i logopedyczny związany z utraconymi funkcjami lewej półkuli. Z jednej strony autorka podkreśla, że powrót do pełnego zdrowia trwał lata, ale nie dzieli tym doświadczeniem. Podejrzewam, że niezmiernie rzadko zdarzają się przypadki, w których udar dopada osobę, która zawodowo zajmuje się ludzkim mózgiem, tym więcej oczekiwałam od tej pozycji. Autorka podkreśla, że pracownicy oddziałów neurologicznych nie powinni infantylizować pacjentów neurologicznych, każdego należy traktować z należytym mu szacunkiem. Utracone funkcje kiedyś wrócą, ale proces rehabilitacji zawsze przebiega sprawniej, odbywając się w dobrej, przepełnionej motywacją atmosferze.
Przekaz autorki nie w pełni mnie przekonał, trochę wątpię, aby można było tak dokładnie analizować swój stan w chwili doświadczania udaru. Plusem książki jest lekki, niezobowiązujący ton oraz fakt, że autorka nie narzuca czytelnikowi swojego zdania- edukuje, ale nie poucza. Autorka wielokrotnie podkreślała, że każdy udar ma swoją specyfikę w zależności od lokalizacji uszkodzenia, przez co do każdego przypadku należy podchodzić indywidualnie. Książka z pewnością okaże się wartościowym źródłem wiedzy zarówno dla samych chorych, jak i ich rodzin, zrozumienie choroby jest pierwszym krokiem do odzyskania sił i dobrej rehabilitacji. Nie mogę zgodzić się ze zdaniem autorki, że pomoce dla chorych powinny być takie, jak dla uczących się dzieci. Na moich studiach wykładowcy wielokrotnie powtarzali, że materiały do rehabilitacji powinny być dostosowane do wieku pacjenta, nikt nie chce czuć się infantylizowany. Trochę przeszkadzał mi fakt, że autorka co rusz chciała mi sprzedać swoją nową filozofię życiową, która niestety do mnie wybitnie nie przemawiała. Warto podkreślić, że rehabilitacja neuropsychologiczna i neurologopedyczna w Polsce pozostawia wiele do życzenia, o ile do fizjoterapii podchodzi się bardzo poważnie, o tyle praca nad powrotem wyższych funkcji psychicznych jest marginalizowana i niedofinansowana ze środków budżetowych. Tym bardziej żałuję, że proces odzyskiwania m.in. mowy oraz pozostałych funkcji poznawczych został w książce brutalnie pominięty.
Książka Jill Bolte Taylor może okazać się źródłem oparcia i motywacji dla osób po udarze. Mimo pewnych braków Udar i przebudzenie stanowi interesujące źródło naukowej wiedzy zarówno dla lekarzy i terapeutów, jak i dla pacjentów neurologicznych. Polecam!