
Czerwony alarm stanowi piątą część cyklu NYPD RED autorstwa duetu James Patterson& Marshall Karp. Seria opisująca funkcjonariuszy elitarnej jednostki nowojorskiej policji należy do tych dobrze mi znanych i nie ukrywam, że byłam niezmiernie ciekawa kontynuacji. Na wstępie słów kilka o samym cyklu… Jak łatwo można się domyślić śledząc okładki poszczególnych książek fabuła całej serii skupia się wokół pracy jednostki NYPD RED. Elitarny oddział utworzony został z inicjatywy burmistrza miasta Nowy Jork , a w skład jednostki wchodzą wyselekcjonowani (czytaj: najlepsi z najlepszych) funkcjonariusze. Ten konkretny oddział policji zajmuje się tylko (a może aż?) prowadzeniem śledztw w które zamieszani są najbardziej wpływowi obywatele. Głównymi bohaterami cyklu są detektywi Zach Jordan i Kylie MacDonald.
W tej części policjanci prowadzą równolegle dwa (a może nawet i trzy?) śledztwa. Podczas przyjęcia charytatywnegowyniku wybuchu bomby zamordowany zostaje lokalny filantrop. Niedługo potem funkcjonariusze otrzymują zgłoszenie dotyczące odnalezienia zwłok młodej kobiety. Pierwsza ofiara- Del Fairfax- miał nieposzlakowaną opinię, w oczach najbliższych był człowiekiem bez skazy, co utrudnia funkcjonariuszom typowanie podejrzanych. Druga ofiara- Aubey Davenport- była znaną dziennikarką, skrzętnie ukrywającą przed światem zewnętrznym swoją prawdziwą naturę…
Autorzy tym razem postanowili w fabule namieszać serwując równolegle kilka wątków o diametralnie różnym zabarwieniu. Poszczególne sprawy były z jednej strony lekko intrygujące, a z drugiej niebezpiecznie osobliwe, co mnie osobiście w pewnym momencie bardzo zaniepokoiło. Wcześniejsze tomy były bardzo schematyczne (oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu),a co najważniejsze miały jasny przekaz co w powiązaniu z czysto sensacyjnym charakterem zdecydowanie przekonało mnie do śledzenia serii. Czerwony alarm konstrukcją zdecydowanie odbiega od swoich poprzedników. Sposób prowadzenia fabuły okazał się bardzo nieprzewidywalny i chaotyczny. Została zachowana lekkość w prowadzeniu fabuły, ale co z tego jeżeli czytelnik nie może się w poszczególnych elementach połapać? W trakcie lektury trudno było mi wyselekcjonować wątek przewodni, z czym nie miałam problemu w przypadku wcześniejszych tomów. Nie da się ukryć, że w fabule działo się sporo, a momentami wręcz za wiele i za intensywnie.
Wydarzenia opisane w pierwszej części książki były, jak dla mnie zdecydowanie nierealistyczne. Opis policyjnych procedur i sposób prowadzenia wszystkich śledztw (łącznie z niejednokrotnie bardzo osobliwymi zachowaniami funkcjonariuszy) pozostawiał wiele do życzenia. Trochę szkoda, że poszczególne wydarzenia zaserwowane zostały w ekstremalnie krótkich odstępach czasu. Wielokrotnie zdarzało się tak, że jeden wątek jeszcze na dobre się nie skończył, a autorzy wprowadzali już kolejny, siejąc tym samym niepotrzebny chaos. Tak dobrze mi znane z poprzednich tomów elementy związane z życiem osobistym głównych bohaterów zostały w okrutny sposób spłycone. Autorzy wręcz zaniedbali relację między partnerami, na rzecz taniej sensacji o seksualnym zabarwieniu. W książce zabrakło mi dobrych dialogów, lubianego przeze mnie ciętego języka Kylie oraz ogólnej atmosfery, jaka towarzyszyła poprzednim częściom. Zakończenie, które jak mniemam miało być zjawiskowe i zaskakujące, okazało się groteskowe i nieprzewidywalne w swej przewidywalności. Czytając niejednokrotnie miałam wrażenie, jakbym śledziła kreskówkę.
Czasem mniej znaczy więcej, szkoda że autorzy nie uwzględnili tej maksymy w swoim procesie twórczym. Czerwony alarm nie jest złą książką, ale niestety nie mogę uznać go za dobrą kontynuację serii. Piąty tom serii NYPD RED czytało się przyjemnie, ale czasem to nie wystarczy. Żywię nadzieję, że autorzy poprawią wspomniane mankamenty i z chęcią zapoznam się z kolejnym tomem cyklu. Nie polecam, nie odradzam.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska