Długo wzbraniałam się przed sięgnięciem po książki Jacka Galińskiego, seria nieprzychylnych recenzji skutecznie mnie od nich odstraszyła. Lubię komedie kryminalne i miałam nastrój na przeczytanie kolejnej, dlatego mimo wcześniejszych oporów postanowiłam dać szansę Zofii Wilkońskiej. Czy lektura okazała się udana?
Brak drzwi to nie jedyny problem Zofii Wilkońskiej, została obrabowana, a jej mieszkanie wygląda, jak po przejściu huraganu. Straciła nie tylko pieniądze i drogie błyskotki, mundur galowy będący najcenniejszą pamiątką po mężu, został zniszczony. Skradzione zostały również pewne dokumenty, a trop wiedzie do sąsiada z góry, z którym staruszka od dłuższego czasu miała zatarg. Jak na ironię losu urwało się w wózku na zakupy, który zgodnie z zapewnieniem sprzedawcy miał być niezniszczalnym produktem. Pani Zofia postanawia osobiście porachować się z nielubianym sąsiadem, tylko ten został już wcześniej przez kogoś zamordowany. Kobiecie nie pozostaje nic innego, jak zatrzeć dowody swojej bytności w mieszkaniu denata, żeby, nie daj Boże, nie została posądzona o popełnienie tej zbrodni. Policja szybko trafia na trop staruszki, ale nie traktuje jej jako podejrzanej, a raczej liczy na jej pomoc w śledztwie. Zofia Wilkońska nie ufa organom władzy, dlatego postanawia na własną rękę zabawić się w detektywa…
Teraz rozumiem zarzuty kierowane pod adresem tej książki, bo specyficzne poczucie humoru głównej bohaterki nie każdemu może przypaść do gustu. Jacek Galiński przedstawia Panią Zofię w bardzo prześmiewczy sposób, kalając oblicze osób starszych, co może wydać się dla większości odbiorców dość uwłaczające. Staruszka stanowi zaprzeczenie osób w swoim wieku, mimo niedomagającego biodra nic poważniejszego jej nie dolega, a sprawności fizycznej pozazdrościłaby jej niejedna młódka. Nie licznie na wyrafinowaną intrygę kryminalną, czy choćby interesujące prywatne śledztwo, bo w tej książce na nic podobnego nie natraficie. Podejrzewam, że Jacek Galiński chciał oprzeć fabułę na wyrafinowanym humorze sytuacyjnym, niestety ten ostatni zupełnie mu nie wyszedł. Początkowo trudno było mi się połapać, o co w tej historii chodzi, czy morderstwo znienawidzonego sąsiada łączy się z grubszą aferą, czy może chodzi o coś głębszego, czego mi jakoś nie udało się dostrzec. Pod względem kryminalnym książka wypada blado i jeżeli liczycie na sporą dawkę akcji, to niestety możecie się przeliczyć. O dziwo polubiłam Zofię Wilkońską, głównie za jej czary humor, wysublimowaną ironię połączoną z niecodziennym podejściem do życia.
Galiński upchał do fabuły za dużo elementów, przez co zdecydowanie ją przeładował, co przyczyniło się do powstania tego wszechobecnego chaosu, który zaburzył mi odbiór wydarzeń. Autorowi nie da się odebrać kreatywności, ale powinien popracować nad formą przekazu, bo to, co powinno być lekkie i zabawne, wyszło mu dość topornie. Przewidywalność rozwoju akcji również nie wróży za dobrze, bo łatwo jest się domyślić, dokąd doprowadzi śledztwo. Narracja pierwszoosobowa okazała się strzałem w dziesiątkę, oddając głębię odczuć rezolutnej emerytki, nie wiem tylko dlaczego autor zdecydował się użyć w niej czasu przeszłego, ale wyszło całkiem nieźle. Propozycja Jacka Galińskiego jest interesującą alternatywą dla fanów komedii kryminalnych, jednak ze względu na specyficzną formę przekazu oraz momentami bardzo niesmaczny i wulgarny humor nie do każdego może trafić. Zakończenie, które z zasady powinno być spektakularne, tutaj okazało się mizerne i do przewidzenia. Na koniec warto wspomnieć, że autor sprawnie posługuje się słowem pisanym, przez co lektura jest nad wyraz przyjemna w odbiorze. Gdyby troszeczkę popracować nad treścią, to lektura byłaby wręcz wyśmienita. Mimo całego mnóstwa mankamentów bawiłam się świetnie i w żadnym razie nie żałuję sięgnięcia po ten tytuł.
Jacek Galiński stworzył własny wymiar komedii kryminalnej, w której dominuje bardzo charakterystyczny czarny humor. Fabuła bazuje na stereotypach dotyczących osób starszych, co nie wszystkim może się spodobać. Prześmiewczy ton książki i fabularna sinusoida akcji może nie do każdego trafić. Polecam przekonać się na własnej skórze, czy taki klimat Wam odpowiada, dla mnie lektura była względnie przyjemna i nawet lekko zabawna.