Mindy Wright miała w końcu spełnić swoje największe marzenie- zakwalifikować się do kadry olimpijskiej. Nieszczęśliwy wypadek podczas zawodów i związana z nim kontuzja, to dopiero początek problemów, z jakimi będzie musiała zmierzyć się utalentowana nastolatka. W trakcie badań do planowanej operacji ortopedycznej przypadkiem u Mindy wykryto agresywną formę białaczki. Jedną szansą dla dziewczyny jest przeszczep komórek macierzystych, najlepiej od blisko spokrewnionego członka rodziny. Ani rodzice, ani ciotka nie mogą być dawcami dla nastolatki, która została adoptowana. Nie wiadomo dlaczego Lauren ukrywa ważne informacje na temat adopcji córki. Juliet Ryder zrobi wszystko, żeby znaleźć dawcę dla swojej siostrzenicy, niestety tym samym narazi się na okropne niebezpieczeństwo…
Więzy krwi to zgrabnie skonstruowany thriller psychologiczny, do którego mam jednak kilka zastrzeżeń. Wątek przewodni związany z odkrywaniem skrzętnie skrywanej rodzinnej tajemnicy to nic nowego w tym gatunku. Za to powiązanie makabrycznych sekretów ze sprawą morderstwa sprzed lat okazało się ciekawym fabularnym rozwiązaniem, które przyniosło elektryzujące efekty. Wstęp książki był jak dla mnie trochę za szczegółowy i przydługi. Nie byłam pewna, jaki autorka miała cel,, stosując takie zabiegi, bo z pewnością nie chciała zanudzić czytelnika. Dojrzała postawa Mindy, kontrastowała z niestabilnością emocjonalną Lauren i takie zestawienie mi odpowiadało. O ile rezolutną nastolatkę polubiłam i kibicowałam jej w walce z chorobą, o tyle śledzenie poczynań jej niezrównoważonej matki było dla mnie nazbyt ciężkostrawne. Juliet swoją dociekliwością i determinacją w działaniu rekompensowała mi niedostatki osobowościowe pozostałych bohaterów, szczególnie jej starszej siostry. Dopiero po przeczytaniu blisko stu stron historia w końcu nabrała oczekiwanego wartkiego tempa, jak dla mnie to trochę za późno. Wielowątkowość uznaje za atut, ale przeciąganie poszczególnych etapów było według mnie trochę uciążliwe. Z jednej strony wiadomo było, kto kłamie, ale również nie do końca było pewne, kto mówi prawdę, to było dla mnie ciekawe emocjonalne doznanie. Wprowadzenie wątku Zacka dodało całości wiarygodności i zrównoważyło relacje Lauren. Końcówka była dla mnie mało realistyczna, a nawet więcej- niewiarygodna.
J.T. Ellison nie brakuje pomysłowości, ale powinna postarać się bardziej usystematyzować i dopracowywać serwowane historie. Więzy krwi to ciekawa fabuła przyprószona solidną dawką mroku. Szkoda tylko, że niektóre elementy układanki były w moim odczuciu naciągane, a momentami wręcz bezsensowne. Nie do końca trafione rozwiązania fabularne tylko niepotrzebnie zakłóciły mi odbiór książki. Lubię ostrą psychpatologię, ale nie trawię zbędnych udziwnień- może dlatego nie do końca przekonał mnie ten scenariusz. Książka może spodobać się miłośnikom mrocznych, elektryzujących literackich doznań, którzy docenią rozbudowane tło psychologiczne tej historii. Z pewnością sięgnę po kolejne propozycje autorki, bo ma ogromny potencjał.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu MUZA