
J.S. Margot chcąc sobie dorobić w trakcie studiów podjęła pracę korepetytorki w rodzinie ortodoksyjnych żydów. Wydawać by się mogło, że to zajęcie dobre jak wiele innych, które pozwoli jej podreperować studencki budżet. Nie zdawała sobie sprawy, że podejmując pracę u Schneiderów będzie musiała dostosować się do szeregu surowych reguł. Dla autorki było to niecodzienne spotkanie z nową kulturą, niejednokrotnie w trakcie pełnienia obowiązków będzie zmuszona przekroczyć swoje osobiste granice. Schneiderowie z dużą dozą sceptycyzmu zgodzili się na wprowadzenie do swojego życia obcej osoby, spoza własnego własnego środowiska. Dla J.S. Margot praca korepetytorki była zarówno przygodą, jak i trudnym egzaminem.
„Proszę zapamiętać, że są dwa rodzaje smutku: pierwszy, który potrafi znieść pocieszenie, i drugi, który jest tak wielki, że trzeba go omijać, nie zadawać nawet niewinnych pytań. (…)”
Swoją inicjacje J.S. Margot rozpoczęła we współpracy z dwójką niesfornych dzieci Schneiderów. Pomysłowy, momentami również lekko infantylny Jakov wprowadza guwernantkę w realia życia ortodoksyjnego życia. Przy okazji korepetycji chłopak zadaje swojej nauczycielce wiele dodatkowych pytań, pragnąc tym samym poznać jej kulturę. Źródłem wielu życiowych inspiracji dla autorki okazała się siostra Jakova- Elzira, cierpiąca na dyspraksje. W tak doborowym towarzystwie Margot powoli oswajała się z nowym środowiskiem, poznając to coraz bardziej intrygujące reguły rządzące życiem praworządnego żyda. Młoda guwernantka przez pryzmat własnego doświadczenia opisuje różnice między kulturą żydowską, a chrześcijańską. Autorka przytacza również intymne szczegóły ze swojego życia, w tym relację ze związku z uchodźcom politycznym z Iranu- Nimą. Początkowa ostrożność pracodawców przerodziła się w prawdziwą przyjaźń na długie lata.
Nurtuje mnie, dlaczego autorka tak późno, po blisko trzydziestu latach zdecydowała się na spisanie tej fascynującej historii. Książka jest szczera, a przez to w pewien sposób autentyczna. Można co najwyżej podważać wiarygodność przytaczanych po tak długim czasie wspomnień.Nie da się J.S. Margot odmówić talentu do snucia intrygujących historii. Mazel tow jest pozycją utrzymaną w przyjemnym, nieco gawędziarskim tonie. Przeciętny czytelnik nie zdaje sobie sprawy z szeregu bardzo ostrych zasad będących kierunkowskazem w życiu każdego bogobojnego żyda. Judaizm jasno określa reguły życia teraźniejszego i przyszłości swoich wyznawców. W tym kręgu nikt się nie buntuje, a do tego z ostrożnością podchodzi do wykonywania licznych skomplikowanych nakazów. Granica między zniewoleniem umysłu a wolnością wyborów w przypadku tej konkretnej rodziny była jak dla mnie nieco rozmyta.
„(…) na zewnątrz człowiek jest dorosły, a w środku sam nie wie, czy żyje we właściwy sposób, nie wie nawet, co to jest 'właściwy sposób’, co powinien obejmować, tyle jest możliwości i form, a tymczasem wciąż tkwimy w swoim zaprogramowanym wcześniej świecie. (…)”
Ortodoksyjni żydzi wyraźnie wyróżniają się spośród przedstawicieli społeczeństwa. Ich zachowaniu towarzyszy skrajne poczucie wyższości, jako, że są przedstawicielami narodu wybranego. Trochę obawiają się oddziaływań liberalnych środowisk na ich życie i kulturę. Żydzi są przygotowani na każdą ewentualność i zagrożenie, mogą w każdej chwili się spakować i przeprowadzić na drugi koniec świata. Bezpieczeństwo rodziny jest dla nich priorytetem i zrobią wszystko, żeby chronić się nawzajem. Książka stanowi ciekawą alternatywę dla osób zainteresowanych kulturą ortodoksyjnych żydów, tym bardziej, że pokazuje kilka różnych punktów widzenia. Relacja autorki jest barwna, a momentami nawet dość egzotyczna, biorąc pod uwagę to z czym musiała się oswoić w czasie wieloletniej pracy. Ja osobiście jestem bardzo ciekawa, na ile autentyczna jest relacja autorki. Trochę w oczy kłuje brak tolerancji autorki, względem nowego świata, który mogła przez lata eksplorować. Kwestia przyjaźni ze Schneiderami mimo wielu sprzecznych punktów widzenia również wydaje mi się nieco wątpliwa. Do tej historii podeszłam z dużą dozą sceptycyzmu, a relacja autorki nie przekonała mnie w 100%.
Mazel tow niewiele ma wspólnego z klasycznym reportażem. Zapiski autorki mogą ciekawić, a momentami wręcz intrygować, ale ważne żeby zdawać sobie sprawę z tego, jak cienka jest granica między prawdą, a fikcją literacką. W trakcie lektury natrafiłam na kilka nieprzyjemnych dla oka zgrzytów. Mazel tow stanowi lekką i bardzo przyjemną propozycję dla osób zainteresowanych judaizmem.