
Wszyscy mamy jakieś tajemnice. Anna Tochman żyje w bajce, która niebawem może przerodzić się w krwawy kryminał. Perfekcyjny mąż, grzeczne dzieci, piękny dom. Czego chcieć od życia więcej? Niespodziewane włamanie i morderstwo opiekunki burzą latami kreowaną sielankę. Jest ktoś, komu bardzo zależy, aby Anna zapomniała, co znaczy poczucie bezpieczeństwa. Prześladowca jest sprytny, skrzętnie zaciera ślady, wie, jak zniszczyć swoją ofiarę. Śmierć Niny Frycz to dopiero preludium do kłopotów, jakie mają zburzyć spokój w życiu Anny. Co łączyło Mikołaja z rozwiązłą pracownicą jego kawiarni? Komisarz Leon Mruk będzie musiał znaleźć odpowiedź na to i na wiele innych pytań, jakie pojawią się w toku śledztwa. Jest ktoś, kto pamięta o wyrządzonych krzywdach i w końcu może doczekać się zemsty z prawdziwego zdarzenia…
Izabela Janiszewska kolejny raz udowodniła, że lubi zarówno zaskakiwać, jak i elektryzować swoich czytelników. Od początku pojawiły się mocne akcenty- najpierw włamanie, niedługo potem brutalne morderstwo. Na wspomnianej zbrodni oparty został szablon najnowszej książki autorki. Nina Frycz nie była aż tak niewinna, jak mogłoby się pierwotnie wydawać. Czy zasługiwała na śmierć? Rachunek sumienia ofiary nie jest już tak oczywisty. Anna Tochman jest postacią z pozoru tragiczną, owładniętą demonami przeszłości. Sprawia dobre wrażenie, ale to trochę jak robienie dobrej miny do złej gry. Ciekawym zabiegiem było zrzucenie potencjalnego sprawstwa na wszystkich głównych bohaterów. Mąż miał motyw, żona mogła zabić, opiekunka zalazła za skórę również córce Tochmanów. Leon Mruk ma pełne ręce roboty i musi nieźle się nagimnastykować, aby wytypować prawdziwego mordercę. Niespodziewane spotkanie Mikołaja z Dawidem Wierzbickim dodatkowo komplikują już i tak wyrafinowaną intrygę. Kolejnym mrocznym dodatkiem jest prawniczka Olga, której życiową misją stało się tępienie młodych, pięknych kobiet, które polują na cudzych mężów.
Wiele istotnych wątków miesza się w morzu tajemnic, jakie rujnują życie głównych postaci. Kim była dręczona nastolatka, której portret pojawia się co jakiś czas na kartach książki? Wątek znęcania się nad słabszymi powraca w książce jak bumerang. Każdy z nas ma jakąś wytrzymałość psychiczną, można się załamać, albo wpaść w wir obezwładniającej zemsty. Pobudki mordercy są dość nieoczywiste. . Osobowość Anny Tochman to połączenie uległości z szaleństwem. Trudno było mi rozgryźć, czy jest faktycznie aż taka niewinna kobieta, czy może jest faktycznie owładniętą żądzą mordu wariatką. Równie mocno, jak ciekawiła mnie jej tajemnica, irytowało mnie jej niezdecydowanie. Mikołaj przedstawiony został jak typowy niewierny mąż, który ma romans z seksowną opiekunką. O ile początkowe podejrzenia były klarowne, o tyle dalsza część fabuły wywróciła do góry nogami początkowe założenia na temat mężczyzny. Leon Mruk zrobił na mnie dobre wrażenie, tok myślenia komisarza przypominał mi najlepsze śledztwa Herculesa Poirota. Prowadzenie tak skomplikowanej sprawy wymagało zarówno wysokiej inteligencji, jak i prawdziwego zacięcia. Mruk jest facetem z charakterem, który nie pozwala sobie na zabawy w kotka i myszkę z podejrzanymi. Olga to czarna owca w tej historii, z jednej strony ma coś na sumieniu, ale do końca nie wiadomo czy faktycznie jest czarnym charakterem.
Izabela Janiszewska prowadzi z czytelnikiem wyrafinowaną grę psychologiczną, w której pokazuje kolejne karty prowadzące do tożsamości potencjalnego mordercy. Odbiorca sam ma osądzić, czy dana postać byłaby zdolna do popełnienia prawdziwej zbrodni. Każdy bohater ma motyw i sposobność, ale z czasem traci na wartości i opuszcza grono podejrzanych. Czytelnik musi sprawdzić, jaki będzie bilans moralnego rozrachunku, kiedy zło przewyższy nad dobrem. Ścieżka prowadząca do poznania tożsamości mordercy prowadzi przez przeszłość Anny Tochman. Kobieta gubi się w rzeczywistości, trudno jej ocenić, co jest prawdą, a co fikcją. Właście tej postaci zawdzięczamy schizofreniczny klimat, jaki towarzyszy od początku całej historii.
Ciekawym zabiegiem było żonglowanie odpowiedzialnością. O ile wątek przewodni związany ze śmiercią Frycz zrobił niezłą robotę, to ja najbardziej doceniam ten poboczny związany z bullyingiem. Izabela Janiszewska przedstawiła prawdziwe oblicze znęcania się zarówno w realnym życiu, jak i cyfrowym świecie. Zgrabnie zebrany zostały refleksje ofiary, a takie przeżycia potrafią zostawić piętno na naszej duszy do końca życia. Ofiara może przerodzić się również w bezwzględnego oprawcę, a przemoc zawsze rodzi przemoc. Końcówka podejrzewam, że miała szokować, dla mnie była, co najwyżej poprawna. Całość trzyma niezły poziom, trzyma w napięciu i skłania do refleksji.
Noc kłamstw idealnie oddaje, jak w jednym momencie przez nieprzemyślane decyzje można zrujnować życie kilku osób. Zemsta niejedno ma oblicze, a tutaj ukazana została w kilku ekstremalnych odsłonach, które dają do myślenia. Najnowszy thriller psychologiczny potwierdza tylko literacki kunszt Izabeli Janiszewskiej. Historia mrozi krew w żyłach, ale również skłania do rozważań, jak codzienne małe zbrodnie mogą doprowadzić do prawdziwych dramatów. Noc kłamstw polecam fanom thrillerów psychologicznych, którzy docenią zarówno wyrafinowaną kryminalną zagadkę, jak i psychopatologiczną rozgrywkę mrocznych charakterów. Polecam!