Helen Fielding- Dziennik Bridget Jones. Dziecko

Tytuł: Dziennik Bridget Jones. Dziecko

Autor: Helen Fielding

Liczba stron: 260

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Moja ocena: 7/10

 

 

Miałam ostatnio ochotę na sporą dawkę dobrego humoru. Postawiłam na czwartą część przygód Bridget Jones. Bohaterkę darzę szczególnym  sentymentem, zarówno w książkowym, jak i filmowym wydaniu. Tym razem fabuła zaskakuje. Bridget, dojrzała singielka, której udało się odnieść sukces na polu zawodowym musi zmierzyć się z ciążą. To nie żart.

„Widzisz, ludzie myślą, że powinni się stawać jacyś tam, a tak naprawdę stają się zupełnie inni, i inaczej też wyobrażają sobie, jak im się życie potoczy, niż się to potem dzieje rzeczywiście.  Ale wystarczy tylko zachować zimną krew i nie tracić pogody ducha, wtedy wszystko się dobrze skończy. (…)”

Tym razem bohaterce wiedzie się trochę lepiej niż w poprzednich częściach. Zawodowo kieruje programem Sit up Britan. W jej życiu  osobistym, jak zwykle panuje chaos. Koleżanki wyszły za mąż i mają dzieci, a Bridget nadal  czeka na perfekcyjnego kandydata, śledząc kolejne poradniki. Nie nastawiajcie się liczenie kalorii i jednostek alkoholu, tego w tej części zabrakło. Podczas chrzcin Bridget ma okazje po  latach  spotkać się z Markiem. Okazuje się, że ten niedawno się rozwiódł i jest  na liście facetów do wzięcia. Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej  samej  rzeki, ale widocznie Bridget nie przestrzega tej zasady. Spotkanie z Markiem  zakończyło się namiętną nocą. Szkoda tylko, że poranne przedstawienie adwokata zadziałało na Bridget niczym zimny prysznic. Załamana dziennikarka znalazła pocieszenie w ramionach  Daniela Cleavera. Całemu zamieszaniu  związanemu  z jej  ciążą winne są przyjazne delfinom ekologiczne prezerwatywy, przeterminowane o dwa lata. A teraz najważniejsze pytanie- kto  jest  ojcem dziecka?

Książka jest trochę inna względem poprzednich  części Dziennika. Bridget zdecydowanie przystopowała. Można nawet napisać, że próbuje być poważną kobietą, co  czasem wychodzi bardzo zabawnie.  Książka obfituje w nietypowe sytuacje. Nie brakuje również humoru  znanego z poprzednich części. To lekka powieść z nutką szaleństwa, którą można spokojnie pochłonąć w jeden wieczór. Momentami wydawało mi się, że Bridget totalnie nie ogarnia tego, co się wokół niej dzieje. W jej głowie panuje chaos, który podsyca fakt, że nie wie kto jest  ojcem  jej dziecka.

„Ludzie zazwyczaj nie wytrzymują pod naciskiem oczekiwań. Za każdym razem , że trzeba to, że trzeba tamto. Cała sztuczka polega na tym, żeby skoncentrować się na tym, co jest, a nie na tym, co ma być. (…)”

Mi osobiście spodobała się ta część. Na plus książki przemawia lekkość i niepowtarzalny styl autorki. Fielding mogła rozbudować fabułę i dodać kilka wątków pobocznych. Autorka postawiła jednak na prostotę i wyszło świetnie. Pojawiły się również schematy  znane z poprzednich  części. Bridget. Bohaterka do  niektórych  kwestii podchodzi dość infantylnie, niczym nastolatka. Czuć, że ciąża przeraża Bridget. Zauważyłam, że niektóre sytuacje są nazbyt przerysowane. Mimo wszystko zachowanie bohaterki bawi i rozczula. Sama od pierwszej do  ostatniej strony kibicowałam Bridget. Ciąża przedstawiona jest w krzywym zwierciadle. Zmagania bohaterki  bawią, począwszy od wizyt u ginekologa, a kończąc na próbach przeprowadzenia poważnych rozmów z potencjalnymi ojcami dziecka.

Książka zasługuje na uwagę. Obfituje w świetny humor sytuacyjny. Polecam szczególnie fanom Bridget Jones.

Dla tych z was, którzy lubią filmowe zmagania bohaterki proponuje zapoznanie się z Bridget Jones 3. Sama nie wiedziałam, czego po tej produkcji mogę się spodziewać. Pierwsze sceny oglądałam z myślą, że to będzie totalna klapa. Na szczęście film okazał się świetną komedią przesyconą humorem.