Heather Morris- Tatuażysta z Auschwitz

no title has been provided for this book
Kategoria:
Wydawnictwo:
Przeczytane:
Ocena:
Liczba stron: 320

Dzień, w którym Heather Morris poznała Lalego Sokołowa odmienił życie ich obojga. Niepozorny starszy Pan podzielił się autorką swoim najważniejszym wspomnieniem z czasów Zagłady. Pierwotny scenariusz filmowy, za który autorka otrzymała szereg nagród w międzynarodowych konkursach. przeobraził się w napisane z rozmachem dzieło literackie.  Tatuażysta z Auschwitz to oparta na faktach historia wielkiej miłości, która połączyła dwoje młodych  ludzi  skazanych  na zagładę.

Ktokolwiek ratuje jedno życie, jakby cały świat ratował. (…)”

Lale Sokołow do Auschwitz trafił w 1942 roku, z nadzieję, że niedługo będzie mu dane przebywać w tym koszmarnym miejscu. Dzięki znajomości języków obcych mężczyzna uplasował się wysoko w hierarchii obozowej otrzymując zaszczytną rolę obozowego  tatuażysty. Posada przyniosła mu uznanie okupantów i nowe wpływy, które bystry  chłopak postanowił wykorzystać pomagając współwięźniom. Lale nigdy  nie zapomni dnia w którym w kolejce do wykonania tatuażu ustawiła się piękna Gita, w której mężczyzna zakochał się od pierwszego wejrzenia. W głowie obozoweg tatuażysty urodził się plan wspólnej ucieczki, dzięki któremu uratowałby siebie i  swoją ukochaną od nieuchronnej zguby. Uczucie, które zrodziło się mało sprzyjających  warunkach, rozwijało się bez większych przeszkód. W międzyczasie poznajemy osoby  postronne, które w zamian za kosztowności postanawiają pomóc osadzonym. Cała opowieść ma podwójne zabarwienie-  z jednej  strony obserwujemy makabryczną sytuację niewinnie skazanych ludzi, przeplataną całą serią  zbrodni, z drugiej na tacy  podane jest nam coś tak  delikatnego i subtelnego, jak  miłość. Heather Morris dla kontrastu przedstawia nazistowskie bestialstwo w opozycji do portretu spragnionych bliskości kochanków.

„Oto człowiek, którego dusza umarła, a ciało czeka, żeby do niej dołączyć. (…)”

Pod adresem tej książki zarzutów mam wiele, pierwszy i najważniejszy- wątek  przewodni nie współgrał z tłem akcji. W obozie koncentracyjnym codziennie ginęli niewinni ludzie, a Heather Morris zamiast skupić się na realiach historii przedstawiła ją w nieprzyjemnej, bo przesłodzonej odsłonie. W obliczu śmierci wszystkie chwyty są dozwolone, więc nie można dziwić się głównemu  bohaterowi, że postanowił zrobić wszystko żeby ulżyć cierpieniu swojemu i ukochanej. Książka stanowi raczej coś na kształt rachunku sumienia, a momentami wręcz usprawiedliwienia pewnych  działań, niż napisaną z rozmachem historię miłosną. Gdyby  przyjrzeć się z bliska opowieści Lalego, to  widzi się rysy, a wspomnienia mają mało realistyczny wymiar. Heater Morris kolejne wydarzenia opisuje w oderwaniu  od historycznych faktów, jakby  nie znała obozowych realiów. Do  takiej tematyki powinno się podejść z powagą, autorce zabrakło taktu, co przeobraziło się w lekką miłosną opowiastkę snutą od niechcenia. Zdarzyło się wiele wątków potraktowanych po macoszemu, inne zostały nagle urwane bez żadnego stosownego wyjaśnienia. W całej historii roi  się od kłujących w oczy uproszczeń i przekręceń.

Oto człowiek, którego dusza umarła, a ciało czeka, żeby do niej dołączyć. (…)”

Mankamentów można by wymienić całe mnóstwo, ale należy zwrócić uwagę na fakt, że autorce całkiem nieźle udało się oddać prawdziwy wymiar ludzkiego strachu. Morris mierzy się z okrucieństwami wojny, nazistowskimi  zbrodniami i ukazuje w tym  wszystkim  prawdziwego, zlęknionego człowieka, który nie wie co przyniesie mu jutro. Często  przykre emocje wysuwają się na  pierwszy plan, ukazując całą prawdę o  ludzkich cierpieniach. W takich  miejscach trudno jest kochać, nie mówiąc już o  czystym pożądaniu i miłości w wymiarze czysto fizycznym. Musze jednak  przyznać, że w samotności  trudno  jest przetrwać takie bestialstwa,  każdy osadzony  więzień prędzej czy później szukał bratniej duszy. Gdyby książkę dopracować od strony historycznej i całe wydarzenia potraktować ze stosowną powagę, ta pozycja poza walorami  literackimi mogłaby mieć również wymiar edukacyjny. Co do kwestii technicznych- powieść czyta się dobrze, ale nie znaczy to, że autorka posiada wybitne umiejętności pisarskie. W książce roi się od masy karygodnych  pomyłek, a lekki język jest niedostosowany do przekazywanych treści. Wielu czytelników było zachwyconych tą pozycją, przyznając jej wysokie oceny na portalach literackich. Mnie nie urzekła, napiszę nawet więcej- były momenty w których  czułam się wręcz zgorszona i nieco zbulwersowana podejściem autorki  do tak  trudnego  tematu. Zakończenie w mojej ocenia było dosłownie wyrwane z kontekstu i nie współgrało z resztą historii.

Lekturę zaliczam do  tych  mało satysfakcjonujących, po  których co najwyżej można czuć się rozczarowanym. Heather Morris swoim skrajnym niedbalstwem okaleczyła przepiękną historię, która miała ogromny literacki potencjał. Mimo licznych mankamentów uważny  czytelnik jest w stanie wyciągnąć dla siebie kilka wartościowych  wniosków.